[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Mogę przechodzić przez ściany, jak super bohater? - Link był zdecydowaniepodniesiony na duchu.- Pewno będziesz miał kupę radochy, tyle że.- Lena wzięła oddech i starała się mówić,jakby nie było to nic ważnego.- Nie będziesz już właściwie jadł.I zakładając, że planujeszprzypominać raczej wujka Mąconą niż Huntinga, będziesz się żywił snami i wspomnieniamiludzi, żeby nie osłabnąć.Wujek Macon nazywa to podsłuchiwaniem.Ale będziesz miał na todużo czasu, bo nie będziesz już spał.- Nie mogę jeść? A co powiem mamie?- Ze przeszedłeś na wegetarianizm.- Lena wzruszyła ramionami.292 | S t r o n a-Wegetarianin? To już lepiej powiem, że jestem w jednej czwartej demonem! -Znieruchomiał.- Słyszeliście?- Co takiego?Podszedł do okna i wychylił się na zewnątrz.- Poważnie? - Od ściany domu doszło nas kilka łupnięć i po chwili Link wciągnął Ridleydo pokoju.Odwróciłem się z grzeczności, bo każda część bielizny Ridley ukazała się wjednym bądź drugim momencie tej wspinaczki w całej swej okazałości.Nie było tonajzgrabniejsze wejście.Najwyraźniej Ridley umyła się i powróciła do wizerunku syreny, czy nią była, czy nie.Poprawiła spódnicę i potrząsnęła swoimi blond-różowymi włosami.- Wyjaśnijmy coś sobie.Tu jest imprezka, a ja mam zostać w swojej celi z tym psem?- Masz na myśli moją sypialnię? - Lena westchnęła.- Taaa.Nie potrzebuję waszej trójki, żebyście się spotykali i mnie obgadywali.Mamwystarczająco dużo własnych problemów.Wujek Macon i moja mama zdecydowali, żepowinnam wrócić do szkoły, skoro najwyraźniej nie stanowię już dla nikogo żadnegozagrożenia.- Wyglądało na to, że zaraz się rozpłacze.- Bo nie stanowisz.- Link przysunął jej moje krzesło.- Jestem bardzo groźna! - Zignorowała go, siadając na łóżku.- Zobaczysz! - Linkuśmiechnął się od ucha do ucha.Miał na to nadzieję.- Nie mogą mnie zmusić do pójścia dotej zatęchłej nory, którą nazywacie szkołą.- Nikt cię nie obgadywał, Ridley.- Lena usiadła na łóżku obok kuzynki.- Mówiliśmy o mnie.- Link znowu zaczął łazić w kółko.- A co z tobą? - Odwrócił wzrok, ale Ridley chyba już coś zauważyła, bo w mgnieniu okadopadła go po drugiej stronie pokoju.Chwyciła jego twarz w obie dłonie.- Spójrz na mnie.- Po co?Nachyliła się nad nim jak sybilla.- Spójrz na mnie.Kiedy Link się odwrócił, niewyraźne światło księżyca padło na jego bladą, spoconą skórę.Wystarczyło, by ukazać ślad po ugryzieniu.Ridley wciąż stała tuż przy nim, trzęsły jej się ręce.Lena położyła dłoń na jej nadgarstku.- Rid.- On ci to zrobił! - Oczy Ridley się zwęziły.Nawet gdy były teraz niebieskie, a nie złote, inie umiała przekonać nikogo, by skoczył z urwiska, wyglądała, jakby mogła kogoś zrzucić zeskały.Łatwo było mi ją sobie wyobrazić, broniącą Leny w szkole, kiedy były dziećmi.Link chwycił jej rękę i przyciągnął ją do siebie, obejmując ją ramieniem.- To nic takiego.Może przynajmniej będę teraz odrabiał czasem pracę domową, skoro itak nie muszę spać.- Uśmiechnął się, w przeciwieństwie do Ridley.- To nie są żarty.John jest prawdopodobnie najpotężniejszym inkubem na świecie, pozasamym Abrahamem.Jeśli Abraham go szukał, to miał ku temu jakiś ważny powód.-Zagryzła wargi, wpatrując się w drzewa za moim oknem.- Za dużo się martwisz, mała.- Nie mów do mnie „mała"! - Strząsnęła jego ramię.Oparłem się o zagłówek łóżka, patrząc na nich dwoje.Ridley była teraz śmiertelniczką, aLink stawał się inkubem, więc ciągle będzie tą jedyną dziewczyną, której nie mógł mieć.I na293 | S t r o n apewno jedyną, której kiedykolwiek pragnął.Następny rok szkolny zapowiadał sięinteresująco.Inkub w Jackson High.Link, najsilniejszy chłopak w szkole, z łatwością doprowadzający Savannah Snow dospazmów za każdym razem, kiedy wchodzi do sali, bez choćby jednego liźnięcia lizakaRidley.No i ona, była syrena, której na pewno uda się bardzo szybko znaleźć w tarapatach, zlizakami czy bez.Do września pozostały dwa miesiące i po raz pierwszy w życiu, nie mo-głem doczekać się pierwszego dnia szkoły.Nie tylko Link nie mógł zasnąć tej nocy.294 | S t r o n aD w u d z i e s t y ó s m y c z e r w c aWschód słońcaNie możesz kopać szybciej?Spojrzeliśmy na Ridley z miejsca, w którym staliśmy, o kilka metrów od grobu Macona.Tego, w którym nigdy nie spędził ani chwili.Byłem już zlany potem, mimo że słońce jeszczesię nie pojawiło.Link, dysponujący swoją nowo odkrytą siłą, nawet się nie zmachał.- Nie, nie możemy.I tak wiemy, że jesteś nam totalnie wdzięczna za to, że robimy to zaciebie, mała.- Link machnął szpadlem w jej stronę.- Dlaczego to tyle trwa? - Ridley spojrzała z obrzydzeniem na Lenę.- I dlaczegośmiertelnicy są tacy potliwi i nudni?- Sama jesteś teraz śmiertelniczką.To ty mi powiedz - rzuciłem w jej stronę ziemię zeszpadla.- Nie masz na to jakiegoś zaklęcia? - Ridley kucnęła przy Lenie, która siedziała obokgrobu po turecku, przeglądając starą książkę o inkubach.Jak udało wam się wynieść tę księgę z Lunae Libń?- Link miał nadzieję, że Lena znajdziejakąś informację o hybrydach.- Przecież dzisiaj jest dzień roboczy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl