[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sprowadziłam Danausa, istotę będącą częściowo bori, azarazem łowcę wampirów, do ośrodka naszej cywilizacji.Czy, pomimonajlepszych intencji, przypadkiem nie zdradziłam własnej rasy?- Oczywiście zdajesz sobie sprawę, że ta rozmowa nie powstrzyma mnie odpolowań na wampiry?  powiedział chłodno, puszczając moją dłoń.Zmusiłam się do śmiechu i odwróciłam się, żeby wyjść z kościoła.- Nie śniłabym nawet o powstrzymaniu cię przed tym - odrzekłam, otwierającciężkie drewniane odrzwia.Chcę tylko, żebyś się zastanowił, dlaczego tak jest.%7ładna siła nie skłoniłaby Danausa do zrobienia czegokolwiek, w co nie wierzył.A jednak uważałam, że z czasem, gdy dowie się dostatecznie dużo, zaprzestaniełowów na nocnych wędrowców.Swobodnie przeszliśmy znowu przez zarośnięte chwastami główne campo.Zerkając na lagunę, ku poświacie nad Murano i Burano, mogłam wyczuć obecnośćinnych nocnych wędrowców, przystępujących do swoich nocnych zajęć.Polowali,posilali się, zaśmiewali.Choć ich ciała były martwe, oni byli równie żywi jak ludziewokół nich.Nie mogłam uwierzyć, że stanowimy wcielenie zła.Czy raczej, mówiącściśle, że to ja jestem złem wcielonym.Czyż wciąż opłakiwałabym utratę swojegoanioła stróża, gdyby tak było? Czy nadal hołubiłabym w myślach słodką Callę orazżycie, które niegdyś wiodłam? W gęstniejącym mroku, z Danausem przy boku,pytania te były wszystkim, co mogło stanowić dla mnie podporę.Rozdział 11Ciche syknięcie wyrwało mi się przez zaciśnięte zęby, kiedy przystanęłamna skraju trawiastego dziedzińca.Jabari prowadził jakąś grę.Najpierw zażądał, abym przybyła do Wenecji,gdzie było niemal pewne, że odkryję spiskowanie Sabatu z naturi, a terazjeszcze to.Nie byliśmy tu już sami.Tak bardzo skupiłam się na osobie Danausai na naszej rozmowie, że nie zauważyłam Nikołaja, który obserwował nas zokna na piętrze opustoszałego budynku.Zjawił się wcześnie.Nie oczekiwałam, że Jabari naśle pracującego dla niegozabójcę przynajmniej do czasu złożenia następnej ofiary.Naturalnie, oznaczałoto, te Starszy nie dotrzymał obietnicy nie wysyłania za mną któregoś ze swoich pachołków, który miał doprowadzić do mojej śmierci.Wiedziałam jednak, żecelem Jabariego nie było zabicie mnie w tym miejscu.Byłam zbyt stara idoświadczona, żeby dać się podejść wilkołakowi.Jabari chciał czegoś innego.Nikołaj to tylko pionek, wprowadzony do gry.Niestety, nie ja byłam przeciwni-kiem Jabariego w tej grze.Byłam tylko jedną z użytych w niej figur.Co takiegomiałam wykazać, walcząc z Nikołajem? Czy Jabari spodziewał się, że zabijętego wilkołaka? A może Nikołaj był ważniejszy, niż przypuszczałam? Chciałamkrzyczeć i wyć.Krytykowanie własnych poczynań poniewczasie i próbaprzewidzenia następnego posunięcia Jabariego mogły doprowadzić mnie dozguby.Stojąc w głębokim cieniu, rzucanym przez budynek, w którym znajdował sięwilkołak, wsunęłam dłoń do kieszeni i wyciągnęłam srebrne kółko z kluczykamiod silnika motorówki.Metal cicho zadzwięczał, zanim zacisnęłam na nim palce.- Odpłyń łodzią z powrotem do hotelu - powiedziałam cicho, nie patrząc naDanausa, który podszedł do mnie blisko.- A ty jak wrócisz? - zapytał, nie sięgając po klucz.- Przepłynę.- Wyciągnęłam lewą rękę i odwróciłam dłoń grzbietem do góry,czekając, aż on otworzy swoją dłoń i schwyci kluczyk, lecz łowca się nieporuszył.- Co się dzieje? - Napięcie zwarło jego słowa w twarde, urywane sylaby,które ledwie zdołał wydusić przez zaciśnięte zęby.Zanim zdążyłamwymamrotać, że  nic", fala mocy wypłynęła z jego ciała i zalała całą wysepkę.Nie wiedziałam, czy potrafi wyczuwać wilkołaki równie łatwo jak nocnychwędrowców, ale miałam się o tym przekonać w następnych kilku sekundach.Nawyspie przebywało zaledwie kilkadziesiąt osób, sami starsi ludzie.Pewnieurodzili się tutaj i tu chcieli umrzeć, podobnie jak wielu ich przodków.- Nie twoja sprawa, łowco - powiedziałam ostro.-Zjeżdżaj stąd.- Czego chce ten wilkołak? - zapytał, gdy moce wniknęły z powrotem dojego ciała.Ich nagły brak przyprawił mnie o zimny dreszcz, jak gdyby wilgotnychłód przeniknął mi do kości.- Jej serca.Te słowa spłynęły z ciemnego okna, a towarzyszyło im ciche echo, gdyżodbiły się od ścian pustego budynku, nim uleciały w nocne powietrze.W tonietego głosu nie było grozby; zabrzmiał on jak delikatna pieszczota troskliwegokochanka, zastanawiającego się, dlaczego jego oblubienica spaceruje w bladymświetle księżyca z innym mężczyzną.Danaus wyłonił się zza moich pleców i popatrzył na budynek, a prawą rękąsięgnął mimowolnie po nóż przy biodrze, by stwierdzić, że nie wziął ze sobąbroni.Po audiencji w siedzibie Sabatu nie wróciliśmy do hotelu po oręż.Byłamzbyt poruszona tym, co zdarzyło się na San Clemente, by myśleć o takichdrobiazgach jak broń.Aowca, zirytowany zaciął usta w twardą, wąską kreskę iopuścił ręce wzdłuż boków, rozprostowując palce.- Co się dzieje? - spytał znowu.- Pan Gromienko został tu przysłany, żeby mnie zabić - odparłam spokojnie,także opuszczając rękę.Kluczyk nadal ściskałam w palcach.Zaczynałam wyczuwać, że Danaus nie ma zamiaru stąd odpłynąć.Nie chciałam, żeby kręciłsię w pobliżu, kiedy Nikołaj zaatakuje.Nie wierzyłam, że Danaus nie będzie sięwtrącał w moje sprawy.Bogowie mi świadkami, że nie potrafiłam w to uwie-rzyć.Danaus zerknął w tył na moją twarz, a jego piękne błękitne oczy rozszerzyłysię z zaskoczenia i ze zmieszania.Wiedziałam, co myśli.Zaledwie godzinę temubyliśmy na kolacji razem z tym osobnikiem.Uśmiechaliśmy się,dowcipkowaliśmy i wspólnie rozprawialiśmy z niepokojem o mrocznychdniach, jakie nadchodziły.A teraz Nikołaj przybył po moje serce.- Jabari pragnie mojej śmierci - powiedziałam, wzruszając ramionami, jakbyte słowa miały wszystko wyjaśnić.I w moim świecie wszystko rzeczywiściebyło jasne.Jeśli któryś ze Starszych czegoś chciał, tak się stawało, bezwzględu na to, co ktoś musiał zrobić, by do tego doszło.Danaus otworzył usta, żeby coś powiedzieć, może nawet mając w zanadrzujakiś bardzo logiczny argument, ale zanim się odezwał, Nikołaj zeskoczył zparapetu i lekko wylądował o parę metrów od nas.Danaus sprężył się i zrobiłkrok w jego stronę, usiłując wejść między mnie a wilkołaka, ale powstrzymałamgo, kładąc dłoń na ramieniu.Chłodnymi palcami poczułam, jak jego mięśnienapięły się pod wpływem mojego dotyku, a jego energia przepłynęła przezemnie, szukając nowej przystani [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl