[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To moja wina, bo nie dostrzegłem, kim naprawdę jesteś, póki niepołączyłem się z Legbą.Nie wolno ci tutaj przychodzić.- Dlaczego? O czym pan mówi? - Zacisnęłam dłonie w pięści.Miałam ochotę krzyczeć z wściekłości.- Co jest ze mną nie tak, docholery?W jego oczach błysnął smutek.- Mam nadzieję, że nigdy się tego nie dowiesz.A potem się odwrócił i pokręcił głową.- Proszę, Jean - powiedziałam błagalnym tonem.Ten człowiek widział moją klątwę.Wiedział, czym jest, był jedyną osobą,która to wiedziała.- Potrzebuję pomocy.Jezu Chryste, nienawidziłam błagać.Nienawidziłam tak bardzo, że poczułam ucisk i gorycz w piersi.Jean westchnął, a potem znowu pokręcił głową, jakby zamierzał zrobić coś, czego nie powinien.Odwrócił się od drzwi.- Chcesz poznać przeszłość, chcesz się dowiedzieć, jaka klątwa na tobie ciąży? Zetrzyj kość Alice Cromley na proch, na pyłlekki jak kurz, a wtedy się dowiesz.Te kości opowiedzą ci całą historię.Bastian wie, prawda?Sebastian pokiwał głową, co chyba ucieszyło Jeana.- Powodzenia, chere.Wszedł do środka i zamknął drzwi.Odwróciłam się do Sebastiana.- Proszę, powiedz, że on żartował.Sebastian wziął mnie za ramię i z powrotem poprowadził przejściem.- Niestety, Jean mówił śmiertelnie poważnie.Pieprzone dziwolągi.Wyrwałam ramię z jego uścisku i pomaszerowałam tunelem z powrotem na Dumaine Street.Nie oglądając się na Sebastiana,wypadłam na ulicę, trzasnęłam furtką i ruszyłam na południe.Chciałam jedynie odrobiny normalności w swoim życiu.Tylko tyle! Dlaczego tak cholernie trudno było ją znalezć? Dlaczego?Azy szczypały mnie w oczy - głupie, palące łzy, które otarłam grzbietem dłoni.W mojej piersi wzbierał krzyk, napierał na sercei żebra, sprawiał mi piekielny ból.Wzięłam głęboki wdech i.Oślepił mnie jaskrawy błysk.Grot potwornego bólu przeszył mi mózg, wywołując krzyk.Złapałam się za głowę i padłam na kolana na środku ulicy.Zgięłamsię wpół, wbijając łokcie w bruk, i zaczęłam ciągnąć się za włosy, bo ból zalał każdy zakątek mojej czaszki, a potem wrócił, żebydalej siać zniszczenie.Krzyknęłam jeszcze raz, czując, jak fale cierpienia przelewają mi się przez głowę.Nie mogłam tego wytrzymać.nie mogłam wytrzymać.Czyjeś dłonie zacisnęły się na moich ramionach i podniosły mnie z ziemi.Otworzyłam oczy, ale nic nie widziałam, ból mnie oślepił.Mój mokry policzek ocierał się o jakiś materiał.O koszulę Se-bastiana.Ten zapach.Ten głos.Mówił coś, ale nie rozumiałam słów.Jego usta i ciepły oddech były tuż przy mojej skroni.Szeptał.Przytuliłam się do niego, szukając otuchy, pocieszenia, ucieczki od bólu, który nie ustawał.Każdy krok Sebastiana wibrował wmojej głowie.I wtedy, dzięki Bogu, ból ustał.Sebastian mocno mnie trzymał, leżałam na jego rękach z odchyloną do tyłu głową.Przywarłamdo niego, zaciskając powieki, odgradzając się od świata.Ale nie sama.Tym razem na szczęście nie sama.25 Rozdział siódmyAAGODNA JAZZOWA MELODIA wtórowała spokojnemu biciu serca Sebastiana, dzwięki fortepianu unosiły się w moim budzącym sięumyśle jak spokojna bryza.Resztki tępego bólu oblepiały mi czaszkę, przypominając o załamaniu na środku Dumaine Street i oramionach, które mnie trzymały - które wciąż mnie trzymały.Mój prawy policzek wtulał się w miękką bawełnę koszulki Sebastiana, a ucho przylgnęło do jego serca.Jedną ręką pod-trzymywał mi głowę, zatapiając palce w moich rozpuszczonych włosach.Drugą wsunął mi pod plecy i dotykał nagiej skóry wmiejscu, gdzie koszula podwinęła się do góry.Otaczało mnie ciepło.Jego ciepło.Jego zapach.Jego ramiona.Siedziałam międzyjego nogami, przywierając biodrem do krocza.Im bardziej dochodziłam do siebie, tym bardziej mój przyspieszający puls tłumił bicie serca Sebastiana.W żołądku poczułamfalę chłodu.Wszystkie zakończenia nerwowe obudziły się do życia, czując, że jestem tak blisko.i cholernie zawstydzone tym, żetak długo się do niego przytulam.Pora się odsunąć.Cicho odetchnęłam.Przygryzając wargi, podniosłam głowę i otworzyłam oczy.Obiema rękami - jedna leżała na piersi Se-bastiana, a druga obok jego ramienia - delikatnie odepchnęłam się do pozycji siedzącej między jego nogami i włosy opadły mi natwarz.Nigdy nie dotykałam w ten sposób żadnego faceta.Nigdy nie czułam ciepła, mięśni ani skóry uginającej się lekko podmoimi palcami.Kiedy usiadłam, mój wzrok zatrzymał się na Sebastianie.Tym razem się cieszyłam, że włosy zasłaniają mi twarz.Przynajmniejmogłam się ukryć.Głowa Sebastiana spoczywała na ciemnozielonym oparciu w rogu boksu w kształcie litery V.Barman wycierał bar, jakiśczłowiek grał na fortepianie, a kelnerka podawała drinki parze, która razem z nami tworzyła całą klientelę ciemnej knajpki.Drzwi wejściowe były otwarte na ulicę.Kiedy znowu spojrzałam na Sebastiana, jego zmrużone oczy skupiały się na mnie w jakiś spokojny, zagadkowy sposób.Ichkolor przypominał skłębiony dym, mgłę z szarości i srebra.Sebastian był odprężony i jego usta miały odcień głębokiej czerwieni.Nadal siedział z odchyloną do tyłu głową, a kiedy cicho przełknął ślinę, na jego bladym gardle przesunęła się mała wypukłość.Nie poruszyłam się.Nie byłam w stanie.O dziwo wcale się nie przejmowałam rozpuszczonymi włosami.Mój umysł był spokojny, całkowicie odprężony - w prze-ciwieństwie do ciała.Krew pędziła mi w żyłach z prędkością światła.Z żołądka co jakiś czas wystrzelały wąskie pasma mro-wiącej energii.Sebastian podniósł rękę i delikatnie przeczesał mi włosy palcami.Serce zabiło mi jeszcze mocniej, kiedy tę samą dłoń zbliżyłdo mojego policzka, zatopił palce we włosach, ujął głowę od tyłu i lekko ją uniósł.Miałam wrażenie, że nadal śnię, że ciągle jestem w krainie marzeń.Z nim było chyba podobnie, bo wydawał się zupełnie rozluzniony.Nie było żadnej przerwy, żadnego wahania, tylko powolna,niepowstrzymana podróż do jego ust [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •