[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Zakochałam się, Wielbłądko , tańczyła po pokoju i śpiewała Miłość ciwszystko wybaczy, a ja bardziej czułam, niż rozumiałam, że pod spodem tego małpowaniadzieje się coś ważnego.Miłość Ewy wiele mnie nauczyła, bo już wtedy podejrzewałam, żesama nigdy nie wejdę w taki ogień, i do dziś wierzę, że zanim ogarnie człowieka i spali, jestczas, by się wycofać.Towarzyszyłam im częściej pewnie, niżby Ewa chciała, bo jakdomyśliłam się pózniej, szczęście, które na nią spadło, wiązało się z poczuciem winy wobecmłodszej siostry, wykluczonej z tej historii dla dwojga.Jednak mnie nie opuściła, a Dawidprzyjął moją obecność tak, jakbym była kłopotliwym wprawdzie, ale koniecznym dodatkiem.Zaczął nazywać mnie Wielbłądką jak ona.Myślę, że były chwile, gdy Ewa naprawdę mniepotrzebowała, bo trudno chyba przeżywać miłość bez powierniczki, gdy tak silne jestpragnienie, by wciąż na nowo wymawiać imię ukochanego, potwierdzając w ten sposób jegoistnienie.Zrozumiałam to dużo pózniej, gdy już wiedziałam, jak potężną siłę mają słowa. Meine kleine, lecę! Urosły mi skrzydła jak u matki boski kury nioski, ale nie dwa, onie, siuśmajtko, cała jestem uskrzydlona.Uskrzydlona! Ewa powtarzała to piękne słowo,którego nigdy nie użyłabym w odniesieniu do siebie, bo ani wielbłądy, ani pancernikistanowczo nie latają ani nie płoną z miłości. Dawid powiedział, Wielbłądko, że nieważne, coludzie myślą, nic się nie liczy, niech sobie gadają, tylko my, powiedział, się liczymy, czyż tonie piękne? I gdy po maturze Dawid dostanie się na studia, a na pewno się dostanie, jest takizdolny, ma umysł wprost wyjątkowy, zamieszkamy razem we Wrocławiu.Dawid i ja.Ja iDawid.Ty też! To jasne.Tata? Tata nas będzie odwiedzał oczywiście, będziemy go zapraszaćna niedziele, na święta.Chciałabyś mieszkać we Wrocławiu? Chciałabyś, prawda? Pamiętasz,jak podobało ci się w parku Szczytnickim? Moja siostra patrzyła na mnie błyszczącymioczyma, które domagały się potwierdzenia.Zgadzałam się na wymyślone przez nią piękneżycie, ale chyba już wtedy przeczuwałam, że nie jest nam ono pisane.Mansarda z oknem napark Szczytnicki, tak miało wyglądać w szczegółach, i do dziś w słowie  mansarda ukrywasię cień mojej siostry, lekki powiew, który czuję, gdy je widzę w druku lub słyszę. Mansarda, Wielbłądko, czyż to nie piękne słowo, założę się, że księżna Daisy lubiłamansardy, że marzyła na Zamku Książ o francuskim kochanku i paryskiej mansardzie.W małej mansardzie z oknem na park rano będziemy pić kawę, ty inkę z mlekiem oczywiście, adrzewa w parku tak się rozszumią, siuśmajtko, jak morze.Sama mówiłaś, że Wrocław ci siępodoba, co ty na to, Wielbłądko, umowa stoi? Na Ewie ogromne wrażenie zrobiła wiosennawizyta we Wrocławiu, gdzie ojciec wyjątkowo zabrał nas kiedyś ze sobą.Poszedł spotkać sięz podobnym sobie poszukiwaczem skarbu, który mieszkał w hotelu asystenckim, i zostawiłnas na ławce w parku Szczytnickim z torebką kukułek, pod kwitnącymi forsycjami.Miałwrócić za godzinę, najdalej dwie, ale nie wrócił, co nie wzbudziło w nas niepokoju, bozawsze się spózniał, a często zapominał w ogóle, że miał pójść na wywiadówkę albo odebraćmnie z przedszkola.Koło południa znudziło nam się jednak czekanie i ruszyłyśmy zielonymtunelem alei, aż doszłyśmy do japońskiego ogrodu, który wydał nam się cudowny w blaskuwiosennego słońca, stworzony specjalnie dla nas przez jakieś przyjazne buddyjskie bóstwo. Rozumiesz, Wielbłądko, ten ogród służy tylko temu, by się nim zachwycać.%7ładnychgrządek, nic, co można zjeść i zużyć, czyste piękno. A gdy nie ma w nim nikogo? Naprzykład nocą, czy wtedy też jest piękny?  Tak, potwierdziła Ewa, bo ogród żyje w pamięciludzi, którzy go widzieli. A gdyby przyszły kotojady i go zniszczyły?  Cicho, niewymawiaj tu ich imienia.Nie miałyśmy pieniędzy, a po kukułkach bardzo chciało nam siępić i Ewa, by mnie rozerwać, wymyśliła zabawę, która nigdy nie przyszłaby mi do głowy.Podchodziłyśmy do świątecznie ubranych rodzin i pytały, czy nie widzieli naszych rodziców ibrata,  przepraszam bardzo, że przeszkadzam zaczynała Ewa poważnym tonem, a ludziechętnie zatrzymywali się ujęci jej urodą i wdziękiem. Bardzo przepraszam, ale gdzieśzgubiłyśmy rodziców i brata [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •