[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kołysząc ją w ramionach, patrzył jej głęboko w oczy, obserwował ogień ikilka fal dreszczy, z których każda wydarła jęk rozkoszy z jej ust. Chyba ci się podobało  zamruczał, całując jej rozchylone wargi.Myślę, że nawet bardzo. Tak  powiedziała półprzytomnie. Ale teraz będziesz musiał tenwysoki poziom utrzymać. Jak wiesz, moje standardy są bardzo wysokie. A można je utrzymać tylko w jeden sposób  szepnęła.Kiedypodniósł pytająco brew, wymruczała:  Regularnie ćwicząc.111RLT  To mogę się tylko cieszyć, że uratowałem cię w klubie samby. Nie powiedziałeś mi, skąd o tym wiedziałeś. Gabe zadzwonił do mnie do siłowni. No tak  szepnęła. Co ci powiedział? %7łe mała ślicznotka, z którą mnie widział w klubie, ma problemy zfacetami. Mała ślicznotka? Jesteś pewien, że miał mnie na myśli? Rozmiar to kwestia skali, prawda?  Pełnym uznania wzrokiemobrzucił jej nagie ciało.Przeciągnęła się zmysłowo. Czy to już koniecpytań? Chcesz jeszcze rozmawiać? Rozmawiać? Nie, to może poczekać. Sięgnęła po niego. Niebądz egoistą  poskarżyła się, kiedy droczył się z nią, odsuwając się. Niemożesz pokazywać mi takich skarbów, a potem odmawiać przyjemnościkorzystania z nich. Znowu? Jesteś pewna? Wykończysz mnie. Przecież minęło już całe trzydzieści sekund! Cieszę się, że mnieuratowałeś wtedy w klubie.ale teraz musisz uratować mnie znowu. Ty tygrysico! Nie udawaj, że ci się to nie podoba. Kto by przypuszczał, że okażesz się taką pojętną uczennicą.Kochali się całymi godzinami.Kiedy wreszcie Holly usnęła, patrzył, jakśpi.Co miał zrobić, żeby mogli być razem? Myślał o swoim pustym życiu wArgentynie i w Londynie.O lojalności wobec braci.O londyńskiej rezydencji, którą tak bardzo chciał zamienić w dom dlarodziny.O rodzinnej enstancii i ukochanych pampasach.Nawet nie doszedłdo koni i gry w polo, całego tego szalonego życia.Jak mógł prosić Holly,żeby je z nim dzieliła? Była tak utalentowana i skupiona na swojej pracy.Nie112RLT mógł oczekiwać, że potulnie przybiegnie do jego nogi.Tak jak Bramkarz.Niemógł prosić o to kogoś, kogo kochał.A więc jak mógł ją zatrzymać? Bomusiał.Należeli przecież do siebie.Musi dać jej tyle wolności, ile mogłapragnąć.Pozwolić jej podejmować własne decyzje. Co?  wyszeptała półprzytomnie, kiedy obudził ją pocałunkiem.Wyciągnęła do niego rękę, ufna jak dziecko.Dotknęła go czule.Właśnie tegochciał.Tej bliskości, czułości, wzajemnej uwagi.Na zawsze.Uśmiechnęła sięsennie. Nadal tu jesteś. Oczywiście, że tu jestem. Jak gdyby co innego byłoniewyobrażalne.Bo było.Teraz już tak.Nie mógłby być gdzie indziej niżona.Francuzi nazywają to coup de foudre.Uderzenie pioruna w serce.Tobyła miłość.Przedstawił ją swoim braciom.Nacho zachowywał się z pewną rezerwą,ale Holly czuła jego aprobatę. Jesteś właściwą kobietą dla mojego brata  powiedział jej po kolacjitego wieczora. Nigdy nie widziałem go równie szczęśliwym.Wymieniła z Ruizem spojrzenie.Tak bardzo się cieszył, że pasowała do jegorodziny i ją polubiła.Następnego ranka, po kolejnej spektakularnej miłosnej nocy z Ruizem,siedziała zamyślona.Wkrótce będzie musiała wrócić do Londynu i do pracy.Przedtem miała do napisania artykuł.Ale chociaż siedziała, gapiąc się wekran monitora w pokoju, który Ruiz jej udostępnił, strona pozostawałacałkiem pusta.Obróciła się zaskoczona, kiedy się pojawił.Wyglądał bosko wwysokich do kolan butach do konnej jazdy, obcisłych bryczesach idopasowanym topie. Nie miałeś trenować? Zmieniłem zdanie.Samemu to żadna frajda. Podszedł do113RLT komputera i napisał  Zabawa. Tego potrzebujesz, Holly. Dziś w nocy miałam chyba dosyć zabawy? Tamto było wtedy, a teraz jest teraz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •