[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- ProszÄ™ poÅ‚ożyć tacÄ™ na biurku - powiedziaÅ‚ Lucien.- Zjesz coÅ›? - spytaÅ‚TarÄ™, ale zauważyÅ‚, że jej twarz poszarzaÅ‚a.MachniÄ™ciem rÄ™ki odprawiÅ‚kelnera.- Co siÄ™ dzieje?- Powinnam byÅ‚a siÄ™ domyÅ›lić - wyszeptaÅ‚a.- Czego?- %7Å‚e mężczyzna, który pozbawiÅ‚ mnie dziewictwa, zostawiÅ‚ mi fortunÄ™ napoduszce i zniknÄ…Å‚ z mojego życia.- Co powiedziaÅ‚aÅ›? - spytaÅ‚, nagle uważny.- SÅ‚yszaÅ‚eÅ›.Nie czuj siÄ™ winny.Nie mogÅ‚eÅ› o tym wiedzieć.SamadokonaÅ‚am wyboru, ale sÄ…dziÅ‚am, że siÄ™ do mnie odezwiesz.Ta noc byÅ‚a dlamnie ważna, myÅ›laÅ‚am, że również dla ciebie.Lucien zastanawiaÅ‚ siÄ™, co odpowiedzieć, żeby nie wzbudzić w niejnadziei ani jej nie zranić.- Mylisz siÄ™, to nieprawda, że ta noc nic dla mnie nie znaczyÅ‚a.- Jak możesz tak mówić, skoro nigdy nie próbowaÅ‚eÅ› siÄ™ ze mnÄ…skontaktować?- Dobrze wiesz, że straciÅ‚em brata.- A ja siostrÄ™, i do tej pory nie usÅ‚yszaÅ‚am od ciebie słów współczucia.Jak mogÄ™ sÄ…dzić, że byÅ‚o to dla ciebie coÅ› wiÄ™cej niż zaspokojenie chuci?- Tara!86SR - Nie rozumiem, czemu ciÄ™ to szokuje.Ale jeÅ›li chodzi o Poppy, twojepodejÅ›cie jest nie do przyjÄ™cia, ona potrzebuje miÅ‚oÅ›ci.- I jÄ… dostanie.- Od ciebie? - spytaÅ‚a, po czym dodaÅ‚a: - Nie bÄ™dÄ™ ciÄ™ zatrzymywać.- Porozmawiamy o tym pózniej - obiecaÅ‚, przenoszÄ…c uwagÄ™ na swojestygnÄ…ce Å›niadanie.- Pozwól, że oszczÄ™dzÄ™ ci kÅ‚opotu - powiedziaÅ‚a swoim zwyczajnym,Å‚agodnym tonem i, zanim zdążyÅ‚ siÄ™ zorientować, wzięła talerz i wyrzuciÅ‚a jegozawartość do kosza.- Smacznego! - rzuciÅ‚a, wychodzÄ…c z pokoju.SchroniÅ‚a siÄ™ w pokoju dziecinnym.Przebywanie z Poppy i krzÄ…tanie siÄ™wokół niej napeÅ‚niaÅ‚o jÄ… takÄ… radoÅ›ciÄ…, że gniew na Luciena nieco opadÅ‚.Tostracony przypadek - stwierdziÅ‚a, polewajÄ…c wodÄ… pulchne nóżki siostrzenicy.SiÄ™gnęła po rÄ™cznik, owinęła nim ciepÅ‚e ciaÅ‚ko i zaczęła gaworzyć z Poppy,kiedy wyczuÅ‚a jego obecność.- Może jednak zjesz Å›niadanie? - spytaÅ‚ sucho.- DziÄ™kujÄ™, nie.Chcesz jÄ… potrzymać? - PodeszÅ‚a do niego z dzieckiem narÄ™ku.- Ja?- Czemu nie? To wielki przywilej, Lucien.Tara ostrożnie przekazaÅ‚a mu dziewczynkÄ™.Trzymanie jej na rÄ™ku byÅ‚o niesamowitym uczuciem.MógÅ‚by godzinamipatrzeć w jej szafirowe oczy.Gdyby Poppy byÅ‚a wystarczajÄ…co duża, chciaÅ‚byjej powiedzieć, że bÄ™dzie o niÄ… dbaÅ‚ i chroniÅ‚ jÄ… przez caÅ‚e życie, a nawetnauczy siÄ™ kochać, jeÅ›li ona pokaże mu jak.NapotkaÅ‚ spojrzenie Tary, którauÅ›miechnęła siÄ™ do niego.87SR - Może siÄ™ przejdziemy? - zaproponowaÅ‚a.- Zwieże powietrze dobrzenam zrobi.- Czemu nie? - odparÅ‚.Umówili siÄ™ na dole za czterdzieÅ›ci minut.Powinna byÅ‚a siÄ™ domyÅ›lić, że Lucien przebierze siÄ™ na spacer pomieÅ›cie.WyglÄ…daÅ‚ jak hrabia w każdym calu w biaÅ‚ej, nieskazitelnie gÅ‚adkiejkoszuli, eleganckiej letniej marynarce, piÄ™knie skrojonych spodniach ibrÄ…zowych butach dokÅ‚adnie w tym samym odcieniu, co jego wÅ‚osy.Tara czuÅ‚asiÄ™ przy nim nieco skrÄ™powana w dżinsach i prostej koszulce, ale przy dzieckumiaÅ‚a co innego na gÅ‚owie, a Lucien przedstawiaÅ‚ jÄ… wszystkim tak miÅ‚o jakociotkÄ™ jego bratanicy, że szybko siÄ™ odprężyÅ‚a.W mieÅ›cie byÅ‚o tak dużo do zobaczenia, a ona miaÅ‚a tyle pytaÅ„.DziÄ™kiLucienowi każdy szczegół nabieraÅ‚ barw.Tylko w jednym momencie jegoentuzjazm nieco opadÅ‚: kiedy wyznaÅ‚, że nie może znalezć architekta, którybyÅ‚by w stanie odrestaurować rotundÄ™ Å›redniowiecznej bazyliki.Od sklepów przeszli do cienistej alejki wysadzanej cyprysami,prowadzÄ…cej do zamku.SÅ‚oÅ„ce tworzyÅ‚o jasne plamy na chodniku, a nad ichgÅ‚owami fruwaÅ‚y skowronki.ByÅ‚o to bardzo malownicze miejsce, jedno znajstarszych w mieÅ›cie, jak wyjaÅ›niÅ‚ Lucien.MinÄ™li niewielki park z placem zabaw.Tara mimochodem zaczęłarozglÄ…dać siÄ™ za tabliczkÄ… Á louer, to znaczy  do wynajÄ™cia", chociaż wie-dziaÅ‚a, że to nieosiÄ…galne.Może jednak powinna zacząć szukać jakiegoÅ›mieszkania, bo nastÄ™pnym razem, kiedy przyjedzie do Ferranbeaux, by od-wiedzić Poppy, Lucien może już nie mieć ochoty jej goÅ›cić.88SR ROZDZIAA DWUNASTYTego wieczoru Lucien zaprosiÅ‚ TarÄ™ na obiad.Powinna podtrzymywaćdobre relacje miÄ™dzy nimi - tÅ‚umaczyÅ‚a sobie pod prysznicem.Wciąż mieliwiele do ustalenia w sprawie przyszÅ‚oÅ›ci Poppy.Dlatego tak mocno biÅ‚o jej serce, a gÅ‚owa byÅ‚a peÅ‚na marzeÅ„.No cóż, musi zachować rozsÄ…dek.WÅ‚ożyÅ‚a skromny kremowy kostium zkoralowymi wykoÅ„czeniami, a do tego koronkowy sweterek.Przed zejÅ›ciemna dół wykonaÅ‚a jeszcze dwa telefony.Pierwsza rozmowa przebiegÅ‚apomyÅ›lnie, natomiast draga, dotyczÄ…ca ewentualnego wynajmu pokoju namieÅ›cie, strasznie jÄ… rozzÅ‚oÅ›ciÅ‚a.W Ferranbeaux kobieta nie możesamodzielnie wynająć mieszkania - tak jej powiedziano.UmowÄ™ najmu musidla niej podpisać mężczyzna.Co to za okropne miejsce?Woda w prysznicu byÅ‚a lodowata i doskonale odpowiadaÅ‚a nastrojowiLuciena.Przez caÅ‚e życie wystrzegaÅ‚ siÄ™ uczuć, a teraz Tara przebiÅ‚a siÄ™ przezten pancerz.Jednak zależaÅ‚o od niego zbyt wielu ludzi, żeby mógÅ‚ pozwolićsobie na ten sam bÅ‚Ä…d, co Guy w stosunku do Frei.MieszkaÅ„cy Ferranbeauxoczekiwali, że bÄ™dzie miaÅ‚ żonÄ™, a nie kochankÄ™.Guy zrezygnowaÅ‚ z tytuÅ‚u hrabiego Ferranbeaux z powodu wiążącej siÄ™ ztym odpowiedzialnoÅ›ci.Lucien wziÄ…Å‚ jÄ… na siebie, wiedzÄ…c, że wpÅ‚ynie to nacaÅ‚e jego życie.MajÄ…tek rodzinny przypadÅ‚ Guy, wiÄ™c Lucien musiaÅ‚ samzdobyć Å›rodki na renowacje, których jego miasto tak bardzo potrzebowaÅ‚o.Czymoże zaryzykować wszystko dla Tary, skoro nie jest jej caÅ‚kowicie pewien?NauczyÅ‚ siÄ™ sÄ…dzić, że jego uczucia to samolubne zachcianki, a wspólnicy Guy,89SR którzy po jego Å›mierci zaczÄ™li domagać siÄ™ spÅ‚aty niebotycznych rachunków,do reszty pozbawili go wiary w ludzi.WychodzÄ…c z Å‚azienki, pomyÅ›laÅ‚, że pobyt Tary wytrÄ…ciÅ‚ go z równowagi.Nie byÅ‚a już pierwszÄ… naiwnÄ…, jak przed dwoma laty, ani też wystraszonÄ…kobietÄ…, która czekaÅ‚a na niego w jego rezydencji.StaÅ‚a siÄ™ peÅ‚na życia icieszyÅ‚ siÄ™ z tego ze wzglÄ™du na niÄ…, ale jeÅ›li chciaÅ‚a zostać w Ferranbeaux,bÄ™dzie musiaÅ‚a speÅ‚nić jego warunki.Tara trzymaÅ‚a siÄ™ kurczowo lodowatej metalowej barierki.NiespodziewaÅ‚a siÄ™, że na murach wiatr bÄ™dzie tak silny.DotarÅ‚a do tej części, wktórej przeprowadzano renowacjÄ™, i staÅ‚a teraz na drewnianych deskach nadprzepaÅ›ciÄ….StaraÅ‚a siÄ™ o tym nie myÅ›leć - zwÅ‚aszcza kiedy deski skrzypiaÅ‚y wpodmuchach wiatru.PomyÅ›laÅ‚a, że kiedy spadnie, Poppy nie bÄ™dzie miaÅ‚a zniej wielkiego pożytku, wiÄ™c powinna puÅ›cić porÄ™cz i ostrożnie pójść dalej.Jednak jej pierwszy krok trafiÅ‚ w pustkÄ™, a kiedy wrzasnęła, ktoÅ› zawoÅ‚aÅ‚:- Nie ruszaj siÄ™! IdÄ™ po ciebie.!- Lucien.- Nie miaÅ‚a odwagi siÄ™ odwrócić, ale czuÅ‚a, jak deski ugięły siÄ™pod jego ciężarem.- Czy to bezpieczne, że stoimy na nich oboje?- A jak myÅ›lisz? Mam ochotÄ™ ciÄ™ tu zostawić.- Nie.- NastÄ™pnym razem, zanim siÄ™ tu wybierzesz, najpierw mnie zawiadom -powiedziaÅ‚, obejmujÄ…c jÄ… w talii.- Chodz.- Nie mogÄ™.ZaschÅ‚o jej w gardle i ledwo byÅ‚a w stanie mówić.- Musisz mi zaufać.Ta przepaść ma okoÅ‚o stu metrów, wiÄ™c chociaż razzrób, co mówiÄ™.- ZaczÄ…Å‚ odrywać jej palce od barierki.- ProszÄ™, nie.Jej proÅ›by przeszÅ‚y w okrzyk przerażenia, kiedy Lucien wziÄ…Å‚ jÄ… na rÄ™ce [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •