[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Do jadalni wchodziło się z głównego foyer.Byłto duży biały pokój o rzezbionym suficie w kształciekopuły.Stół, zasłany czerwonym jedwabiem, uginałsię od bogatej zastawy; nad nim jaśniał blaskiemnajnowocześniejszy gazowy kandelabr, dzięki czemupomieszczenie było niemal równie jasne jak dzień zaoknem, prześwitujący poprzez koronkowe,podwiązane złotymi sznurami firanki.Percy,wychowana w spartańskiej atmosferze klasztoru,nieprzyzwyczajona była do wnętrz urządzonych ztakim przepychem.Kiedy Elijah wspomniał niedbale, że w tym roku zaprowadzi w posiadłości dopiero coodkryte oświetlenie elektryczne, pomyślała wpopłochu, że zdumione  och! , które się jej wyrwało,zanadto już otwarcie zdradza jej prostaczkowatość.Molly wraz z drugą służącą opróżniłypodgrzewane tace, po czym zaproszono wszystkichdo stołu.Alexi, mając Percy po prawej stronie,dumnie zasiadł u szczytu; Elijah, siedzącynaprzeciwko, nie spuszczał z niego wzroku.Alexi cierpliwie poczekał, aż służba cichozamknie za sobą ciężkie rzezbione drzwi, i dopierowtedy wyjął z kieszeni lśniące białe pióro.Bezgłośnie zastukał nim w kryształową czarę.ipokój wypełnił dzwięk symfonii.Percy drgnęła ipowiodła po zebranych szeroko otwartymi oczyma.Alexi schował pióro z powrotem do kieszeni. Odrobina sferycznego hałasu zniechęci dopodsłuchiwania  zwrócił się do niej z oczymabłyszczącymi chłopięcą dumą. Co za magia! To najmniej ważny z naszych salonowychtrików, które mogą zrobić na tobie wrażenie powiedział, po czym zwrócił się do zebranych: Pozwólcie, że zaanonsuję radosną wiadomość.Tejnocy panna Parker zgodziła się uprzejmie zostaćmoją żoną.Dziś wieczorem wrócimy do Akademii,gdzie jutro wezmiemy ślub. Jutro? Zpieszno nam, nieprawdaż?  zauważył z krzywym uśmieszkiem lord Elijah i wydał krótkiokrzyk.Josephine, siedząca obok, potajemniekopnęła go pod stołem. Czemu zawdzięczam, iż wciągu ostatnich paru dni akty przemocy fizycznejwobec mojej osoby alarmująco zwiększyły swojączęstotliwość? Ponieważ  pospieszyła z wyjaśnieniemRebecca  twoja skłonność do głupich iniestosownych zachowań osiągnęła ostatnio takwysokie rejestry częstotliwości, że zasługujesz naporządne lanie. Brzęknęło szkło: o jej wzniesionykieliszek stuknął kieliszek trzymany przezchichoczącego Michaela. W moim własnym domu!  Elijah wydąłwargi. W domu cioteczki  przypomniała mu słodkoJosephine.Alexi spojrzał na narzeczoną.Uśmiechnęła siępromiennie.W klasztorze nigdy nie towarzyszyłaposiłkom tak ożywiona atmosfera. Wiesz, Percy, kiedy mieliśmy mniej więcej poczternaście lat, wzięły nas we władanie moce, którena zawsze zmieniły bieg naszego życia.Równocześnie to zdarzenie powstrzymało rozwójumysłowy niektórych osób.Myślę, że niektórzy z nasnigdy już nie dojrzeli. Podobnie ci, co przyszli na świat z nieznośnympoczuciem wyższości, nigdy potem już się z niego nie wyleczyli  odparował Elijah z oczamiutkwionymi w oczach Alexiego i pociągnął łyk zkieliszka. Czerpiąc w zamian zyski z nieustannierozwijającego się umysłu  nie pozostał dłużnyAlexi.Elijah prychnął. Tak więc mój umysł i serce przy czym odpowiedzialność za rozwój tegoostatniego wzięła na siebie panna Parker  połączysię w naszej kaplicy z umysłem i sercem mojejnarzeczonej.Percy, spłoniona, z blaskiem w oczach, nie miałapojęcia, co na to odpowiedzieć, więc tylko upiła łyktrunku. Za narzeczonych!  wzniosła z uśmiechemtoast Jane.Wszyscy ochoczo go spełnili.Percy skinęła z wdzięcznością głową, caładrżąca.Wiedziała, że powinna zabrać głos; wszyscywszak na nią patrzyli! Otworzyła usta, marząc, bywydobycie z siebie głosu nie było aż tak trudne.gdywtem okazało się, że wcale nie musi nic mówić.Zaplecami Elijaha pojawił się czarny prostokąt drzwi.Odwrócił się, zaalarmowany.Na progu stanął duchkobiety  wysokiej, w średnim wieku, o wyrazistychrysach twarzy, wysoko upiętych włosach iświdrującym spojrzeniu.Ubrana była w staranniezapiętą podróżną suknię o staroświeckim kroju.Alexizerwał się na równe nogi, a w jego ręce momentalniepojawił się niebieski płomień. Kobieta otworzyła usta i wpatrując się znatężeniem w Alexiego, wypowiedziała dwa słowa wjęzyku, którego Percy nie znała ani nie potrafiłabynazwać, a jednak zrozumiała; niezwykłe zdolnościjęzykowe stanowiły jeden z jej licznych darów. Spokój, przyjaciele.Błękitny płomień trysnął z ręki Alexiego niczymwoda z fontanny.Przełożona wstała i z przechylonągłową wpatrywała się w ducha; na jej twarzybłysnęło rozpoznanie.Percy także zerwała się nanogi: zdała sobie sprawę, że została właśnietłumaczką Straży i że jej umiejętność nigdy dotąd niebyła równie ważna. Powiedziała:  spokój, przyjaciele powtórzyła słowa w ich oryginalnym brzmieniu.Strażnicy, którzy za pierwszym razem ich niesłyszeli, drgnęli.Filiżanka Jane brzęknęła o spodek. Słyszysz duchy, Percy?  pisnęła Jane. Tak  przyznała Percy.Nie pojmowała,dlaczego miałoby to wzburzać Irlandkę czy nadawaćnagły blask jej oczom.Zjawa na progu, którynajwyrazniej  jak domyślała się Percy  był takżeprogiem śmierci, uśmiechnęła się z wyższością, takjakby znała tajemnicę Jane, i zwróciła się dozgromadzonego towarzystwa: Najprawdopodobniej mnie państwo nierozpoznają, ale byłam jedną z was. Piękna, o niecoindiańskiej urodzie, miała prosty, długi nos o zdradzających silny charakter nozdrzach. Nazywamsię Beatrice Tipton.Urodziłam się w Londynie,wychowałam w Kairze.Byłam przywódczyniąpoprzedniego składu Straży.Straży, która zasiała wtym miejscu ziarna Przepowiedni.Percy powtórzyła jej słowa i skrzywiła się: pięśćAlexiego rąbnęła w stół. Doprawdy? Cóż, w takim razie mogła nampani, do kroćset, zostawić jakieś wskazówki warknął.Beatrice uniosła brwi. Przeznaczenie nie może prowadzić was zarękę.Musicie wszystko odkryć i wykonać sami,inaczej nie działa  odparła cierpko. Los nie maznaczenia, o ile nie zrobicie nic, aby go przyjąć iuhonorować.Znalezliście się tu razem.Tylko to sięliczy.Percy tłumaczyła, starając się nieco złagodzićsarkastyczną wymowę słów; nie chciała, aby irytacjaAlexiego narastała.Ukochany usiadł, mamrocząc cośdo siebie. Ale.ja panią rozpoznaję  powiedziałapółgłosem Rebecca, wciąż stojąc.Beatrice zmierzyła ją wzrokiem. Wyposażenie mentalne, który stanowi pani dar,dobrze pani służy, Intuicjo.Istotnie, kto jak kto, alepani musiała mnie widywać, i to nierzadko.Aczkolwiek starałam się schodzić pani z drogi, to istotnie pracowałam nad tym, aby święte muryAkademii Ateńskiej trafiły pod pani zwierzchnictwo.Percy przetłumaczyła.Rebecca otworzyła usta, acałe jej ciało spięło się, tak jakby wezbrał w niejstrumień pytań, który lada moment przerwie tamę iwyleje się na zewnątrz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •