[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.WidzÄ…c, co siÄ™ dzieje, Chance zasÅ‚oniÅ‚ twarz i zaczÄ…Å‚ krzyczeć, żeby GriffenhamowaÅ‚.NacisnÄ…Å‚ na hamulce w ostatniej chwili, samochodem zarzuciÅ‚o i uderzyÅ‚tyÅ‚em w mur.Chance poleciaÅ‚ na drzwi z takÄ… siÅ‚Ä…, że wybiÅ‚ gÅ‚owÄ… bocznÄ…szybÄ™.OszoÅ‚omiony, uwolniÅ‚ siÄ™ z pasa, na chwiejnych nogach wydostaÅ‚ siÄ™ z wozu izgiÄ™ty wpół natychmiast zaczÄ…Å‚ wymiotować.Chryste, przed chwilÄ… byÅ‚by zginÄ…Å‚.Griffen próbowaÅ‚ go zabić.Jego i siebie.Kiedy wreszcie mógÅ‚ zaczerpnąć powietrza, otworzyÅ‚ drzwiczki od stronykierowcy.Przez chwilÄ™ myÅ›laÅ‚, że Griffen nie żyje, bo siedziaÅ‚ za kierownicÄ…zupeÅ‚nie nieruchomo.SiedziaÅ‚ i.Å›miaÅ‚ siÄ™ bezgÅ‚oÅ›nie.Chance chwyciÅ‚ go za koszulÄ™ i wyciÄ…gnÄ…Å‚ z samochodu.- MogÅ‚eÅ› nas obu zabić, ty obÅ‚Ä…kany sukinsynu! krzyczaÅ‚, potrzÄ…sajÄ…cGriffenem.- Co siÄ™ z tobÄ…, do cholery, dzieje?Ten odepchnÄ…Å‚ Chance' a.- Idz do diabÅ‚a! Niech ciÄ™ piekÅ‚o pochÅ‚onie.To powiedziawszy, wsiadÅ‚ do samochodu i odjechaÅ‚.ROZDZIAA SZEZDZIESITY SIÓDMYOd tamtego wieczoru minęły cztery dni, a Chance ciÄ…gle miaÅ‚ przed oczamizbliżajÄ…cy siÄ™ z zaskakujÄ…cÄ… szybkoÅ›ciÄ… mur, zaÅ› w uszach rozbrzmiewaÅ‚ mujeszcze upiorny Å›miech Griffena.Nigdy dotÄ…d nie otarÅ‚ siÄ™ tak blisko o Å›mkrć, nigdy też nie zetknÄ…Å‚ siÄ™ zwcielonym, czystym zÅ‚em.Teraz miaÅ‚ za sobÄ… oba te doÅ›wiadczenia.ByÅ‚przerażony.BaÅ‚ siÄ™ nie o siebie, tylko o Skye, wydanÄ… na Å‚askÄ™ obÅ‚Ä…kanegoczÅ‚owieka.Bo Griffen musiaÅ‚ być obÅ‚Ä…kany."JeÅ›li ja jej nie bÄ™dÄ™ miaÅ‚, nikt jej nie dostanie".Uporczywie wracaÅ‚y do niegote zÅ‚owieszcze sÅ‚owa Griffena.WyrzucaÅ‚ sobie wÅ‚asnÄ… gÅ‚upotÄ™ i próżność.UwierzyÅ‚ w przyjazÅ„ Griffena,przez co staÅ‚ siÄ™ narzÄ™dziem w jego rÄ™kach.MyÅ›laÅ‚, że sukcesy zawdziÄ™cza swoim zdolnoÅ›ciom i energii, tymczasem byÅ‚y one starannie zaaranżowaneprzez Monarcha.Zaaranżowane, a potem równie pedantycznie zniszczone.Zatopiony w myÅ›lach, staÅ‚ przyoknie w swoim biurze i patrzyÅ‚ na zachódsÅ‚oÅ„ca.WspominaÅ‚ pierwsze dni w Chicago, tak peÅ‚ne nadziei, planów,ambicji i wszechmocnej wiary, że w tym mieÅ›cie ziszczÄ… siÄ™ wszystkie jegomarzenia.Jakiż byÅ‚ gÅ‚upi.Zadufany i nazbyt pewny swego, nigdy nie zadaÅ‚ sobiepytania, dlaczego wÅ‚aÅ›ciwie Griffen Monarch zainicjowaÅ‚ ich pierwszespotkanie.Dlaczego "decydowaÅ‚ siÄ™ zrezygnować z usÅ‚ug firmy, którapracowaÅ‚a dla Monarchów przez dwadzieÅ›cia lat, i podpisać kontrakt z kimÅ›,kto na dobrÄ… sprawÄ™ przyszedÅ‚ z ulicy.Nigdy siÄ™ nie zastanawiaÅ‚, skÄ…d tanatychmiastowa zażyÅ‚ość i przyjacielskie gesty ze strony potentata.Nie przeanalizowaÅ‚ sytuacji, bo chciaÅ‚ tego, co dawaÅ‚ mu Griffen,· bo pragnÄ…Å‚,jak powiedziaÅ‚a Skye, zostać Griffenem.ZaÅ›lepiÅ‚a go ambicja.Dopiero teraz ten szaleniec otworzyÅ‚ mu oczy.Nadal jednak nie mógÅ‚zrozumieć pewnych rzeczy, być może najważniejszych.Dlaczego Griffen wypytywaÅ‚ go o przeszÅ‚ość? Dlaczego Skye pojawiÅ‚a siÄ™ wChicago zaledwie w kilka tygodni potem, jak opowiedziaÅ‚ o niej Griffenowi?MyÅ›laÅ‚ o tym dużo przez ostatnie dni, ale nie znajdowaÅ‚ odpowiedzi.MyÅ›laÅ‚też o swojej firmie, a wÅ‚aÅ›ciwie o tym, co z niej zostaÅ‚o.DaÅ‚ siÄ™ wywieść wpole Griffenowi, ale miaÅ‚ dość rozumu, by uczyć siÄ™ na wÅ‚asnych bÅ‚Ä™dach.NiemiaÅ‚ zamiaru siÄ™ poddać.Zbyt dÅ‚ugo i zbyt ciężko pracowaÅ‚ nato, by do czegoÅ› dojść.PodjÄ…Å‚ decyzjÄ™.PostanowiÅ‚ walczyć i sowicie odpÅ‚acićGriffenowi.SpojrzaÅ‚ na zegarek, po czym podszedÅ‚ do biurka i wystukaÅ‚ numerTowarzystwa MiÅ‚oÅ›ników Chicago.PoprosiÅ‚ MarthÄ™ do telefonu.-Witaj.Mówi Chance McCord.- Chance? - W gÅ‚osie Marthy daÅ‚o siÄ™ sÅ‚yszeć zarówno zaskoczenie, jak ipewnÄ… rezerwÄ™.- Co u ciebie? - PrzejdÄ™ od razu do rzeczy.Wiem, co GriffenzrobiÅ‚.Sam mi o wszystkim powiedziaÅ‚.Po takim wstÄ™pie Martha byÅ‚a skÅ‚onna go wysÅ‚uchać, mówiÅ‚ wiÄ™c dalej:-Wiem, że nie chciaÅ‚aÅ› brać udziaÅ‚u w tej intrydze i że zagroziÅ‚ cofniÄ™ciemdotacji dla Towarzystwa.-To dla mnie wielka ulga, że o tym wiesz.CzujÄ™ siÄ™ paskudnie.Ten draÅ„zmusiÅ‚ mnie, żebym rozwiÄ…zaÅ‚a z tobÄ… umowÄ™.Bardzo mi przykro, Chance, bozrobiÅ‚eÅ› dla nas wspaniaÅ‚Ä… robotÄ™.- MiÅ‚o sÅ‚yszeć.Dlatego wÅ‚aÅ›nie dzwoniÄ™.PotrzebujÄ™ twojej pomocy.- Nie wiem, co mogÅ‚abym dla ciebie zrobić. - Najpierw mnie wysÅ‚uchaj.Mam pewnÄ… propozycjÄ™, która powinna byćkorzystna dla nas obojga.Martha zawahaÅ‚a siÄ™.- Dobrze, wysÅ‚ucham ciÄ™, ale niczego nie mogÄ™ obiecać.Chance przedstawiÅ‚jej swój plan.Wszystko, co miaÅ‚a zrobić, to wykonać kilka telefonów irozpowiedzieć, że konkurent oczerniÅ‚ Chance'a, że zarzuty okazaÅ‚y siÄ™wyssane z palca i że ona sama postanowiÅ‚a wznowić współpracÄ™ z McCordPublic Relations.- ChÄ™tnie, Chance, ale pamiÄ™taj, że w ten sposób stracÄ™ dotacjÄ™ Monarchów.- BÄ™dÄ™ pracowaÅ‚ dla towarzystwa spoÅ‚ecznie, podpiszemy specjalny kontrakt.To, co oszczÄ™dzisz na wydatkach, zrekompensuje ci z nawiÄ…zkÄ… dotacjÄ™Monarchów.Poza tym uniezależnisz siÄ™ od ich nacisków.Martha dÅ‚ugo milczaÅ‚a.MusiaÅ‚a rozważyć tÄ™ propozycjÄ™·- Mam serdecznie dość tego pokrÄ™tnego sukinsyna - powiedziaÅ‚a wreszcie.-Nie lubiÄ™, jak ktoÅ› mi grozi.BrzydzÄ™ siÄ™ szantażem.Nie akceptujÄ™ ludzi,którzy nadużywajÄ… swojej wÅ‚adzy.Gdyby chodziÅ‚o tylko o mnie, natychmiastbym siÄ™ zgodziÅ‚a, ale muszÄ™ myÅ›leć o interesie towarzystwa.PrzemyÅ›lÄ™ do jutra twojÄ… propozycjÄ™, porozmawiam z kilkoma osobami.JeÅ›libÄ™dÄ™ mogÅ‚a ci pomóc, na pewno to zrobiÄ™.Chance podziÄ™kowaÅ‚ Marcie i wróciÅ‚ do okna.Z jej pomocÄ… czy bez,zamierzaÅ‚ odwiedzić wszystkich klientów, których straciÅ‚.Przekona ich, żebyprzynajmniej go wysÅ‚uchali.Zacznie dziaÅ‚ać jutro.Dzisiaj wieczorem postara siÄ™ odnalezć Skye.Musi ostrzec jÄ… przedGriffenem.ROZDZIAA SZEZDZIESITY ÓSMYGriffen w napiÄ™ciu czekaÅ‚ nÄ… Dorothy, niespokojnie krÄ™cÄ…c siÄ™ po jej salonie.Jeden faÅ‚szywy ruch i rzucÄ… siÄ™ na niego jak sÄ™py, rozszarpiÄ…, zabiorÄ… muSkye.Nie pozwoli na to! Nigdy! Wkrótce opanuje sytuacjÄ™.Jak zawsze.Ta myÅ›l go uspokoiÅ‚a.SpojrzaÅ‚ na zegarek.Dorothy powinna pojawić siÄ™ ladamoment.Samolot z Mediolanu zgodnie z rozkÅ‚adem miaÅ‚ wylÄ…dować wChicago o siódmej, a byÅ‚o już dziesięć po ósmej.Skye zapewne jest już w domu.Oczami wyobrazni widziaÅ‚, jak przeglÄ…dapocztÄ™, a potem wychodzi na spacer z tym swoim obrzydliwym kundlem,którym pod jej nieobecność opiekowali siÄ™ sÄ…siedzi [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •