[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Coś nie tak? - spytał Shay, patrząc na ich markotne miny.- Silas opracowywał ostatnie ataki naszych Napastników.- Adneuśmiechnęła się blado.- Grupy uderzeniowe Poszukiwaczy próbowałydostać się do świętych miejsc w nadziei, że zdołają pozbierać fragmentykrzyża i przechowamy je bezpiecznie, dopóki nie pojawi się Potomek.- Ale nikt z was nie może ich dotykać - powiedziałam.Moja wiara wPoszukiwaczy nieco zmalała.Czy naprawdę pomogą mojemu klanowi,skoro zdarza im się popełniać takie błędy?- Nie wiedzieliśmy o tym.- Connor popatrzył na Silasa.- A dziesiątkiPoszukiwaczy zginęły, próbując dostać się w pobliże świętych miejsc.Musiałam odwrócić wzrok, bo doskonale wiedziałam, że dziś samipopełniliśmy podobny błąd.Nie mogę ich obwiniać.Wszyscy staramy sięnajlepiej jak umiemy.Silas wydawał się tylko odrobinę zbity z tropu.- Byłem pewien, że to zadziała. - Ale dlaczego skupialiście się na tych fragmentach? - spytałam.- Cotakiego niezwykłego jest w tych dwóch mieczach?- Krzyż %7ływiołów to jedyna siła na świecie, która może zniszczyć zmory.- Głos Monroe'a był śmiertelnie poważny.-Potomek za pomocą mieczybędzie mógł zmieść z powierzchni ziemi te stwory, pokonać sługusówpiekieł.Nawet samego Bosque'a Mara, Nic innego go nie pokona.Shay popatrzył na Monroe'a.Twarz chłopaka nagle zbladła.- Mogę walczyć ze zmorami?- Tak - powiedział Monroe, kładąc dłoń na ramieniu Shaya.- Możesz ibędziesz walczył.Kiedy nadejdzie pora.Silas, który najwyrazniej otrząsnął się po chwilowym upokorzeniu,dodał:- Musimy odnalezć elementy Krzyża %7ływiołów.Tylko to pozwoli namzwyciężyć Opiekunów.Pokiwałam głową, próbując wyobrazić sobie siłę, jakiej byłoby trzeba,żeby pokonać Bosque'a i jego hordy.- Dlaczego ukrywałeś to przed nami? - Monroe zwrócił się do Shaya, ajego oczy błyszczały gniewem.Shay popatrzył na ich przygnębione twarze i westchnął.- Przepraszam.Ale nie miałem pewności, że jesteście po tej dobrejstronie.Nie mogłem wam zaufać, dopóki nie zaufa wam Calla.Przygryzłam wargę, wdzięczna za jego słowa, ale żałowałam, żePoszukiwacze musieli zapłacić za to taką cenę.- Dobrze - mruknął szorstko Monroe, zakładając ramiona na piersi.-Idzmy więc dalej.Przynajmniej już wiemy, że Opiekunowie nie zdołająmu odebrać broni, jak już ją zdobędzie.- Dobrze, że masz Haldisa, Shay - powiedziała Adne.-To nam oszczędzijednej podróży.Shay się uśmiechnął.- Chyba tak.- Spojrzał na Silasa.- No więc, kim była ta kobieta?- Kobieta? - Silas uniósł brew. - Kobieta, która była w tamtej jaskini; zaśpiewała i wtedy wszystkieświatła znikły, a Haldis znalazł się w mojej dłoni.- Ach.- Silas się uśmiechnął.- To była Cian.- Kto? - Shay popatrzył na niego nieprzytomnie.- Wojowniczka i prorokini - odparł Silas.- Tylko dzięki niej jeszcze tudziś jesteśmy.- Była pierwszą Poszukiwaczką - dodał Monroe.-1 twoją cioteczną babkąw którymś tam pokoleniu.Linia krwi Potomka sięga naszych pramatek:Eiry i Cian.- Kim była ta Eira? - spytałam.Monroe'a zachmurzył się i zerknął naShaya.- Twoją prababką.Była siostrą Cian i pierwszą Opiekunką.- Jej siostrą? - Shay szerzej otworzył oczy.- Jak to możliwe?Silas odchrząknął.- Och, skończmy już z tym wszystkim - jęknął Connor.Bez ceremoniirzucił się na podłogę i wyciągnął na niej, stertę papierów traktując jakpoduszkę.- To naprawdę wcale nie taka długa historia - mruknął Silas.Connor nie otwierał oczu.- A poza tym, to niezła historia - dodał błagalnie Silas.- Niezła? - Connor szybko otworzył oczy.- To przecież jedna wielkakatastrofa.- No, chodzi mi o to, że jest interesująca - poprawił się Silas.- Tak.nasze życie leży w gruzach a ty to nazywasz literackim sukcesem.- Daj mu już opowiedzieć tę historię, Connor - przerwała szorstko Adne igestem zachęciła Silasa, żeby mówił.- Kiedyś, dawno, dawno temu.Silas się rozpromienił.- Zwiat duchów nie był oddzielony od świata ludzi.Społeczeństwa nacałej planecie miały kontakt z siłami ziemi i siłami podziemi.Większość ludzi takie łączenie się różnych siłnazwałaby magią, ale chodziło o coś więcej.- Jak to? - zaciekawił się Shay.- Aączenie się z mocami ziemskich żywiołów jest czymś naturalnym.Pojawiło się wraz z życiem na tej planecie.Wszystko jest częścią jednegosystemu, tej samej energii [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •