[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Telekzdjął lampę z haka i wprowadził Josefa do środka. Pomieszczenie pachniało zakonserwowaną stalą i suchym drewnem.Zciany obstawionodrewnianymi stojakami mieszczącymi wszelkie znane Josefowi narzędzia do zadawaniaśmierci.Pośrodku sali stało kilka dużych drewnianych skrzyń osłoniętych płachtą materiału.Na płachcie leżała broń zakonników.Refleksy światła na niemieckich klingach miały inny,łagodniejszy wygląd niż refleksy na głowniach ustawionych pod ścianami.Josef przyjrzał siętemu arsenałowi mieczy, sztyletów i bełtów do kusz.Telek podniósł jeden ze sztyletów i wyciągnął go przed siebie, oglądając inskrypcjewyraznie widoczne w świetle latarni.- Zbytkowna broń jak na zakon, który składa śluby ubóstwa.- To konieczność.- Może mi to wyjaśnisz?* * *Telek stał i w milczeniu słuchał Niemca, stopniowo uświadamiając sobie, że jakiekolwiekkierowały nim powody, Josef mówi szczerze.Z początku sądził, że mężczyzna zostałprzysłany przez Heinricha dla podstępu, w celu wydostania choć części broni z magazynu.Może też Heinrich podejrzewał Teleka o wizytę w jego komnacie i chciał zdobyćpotwierdzenie.Jednak opowieść tego człowieka dalece wykraczała poza oczekiwania Teleka.Nie tylkopotwierdził naturę bestii, na którą polował zakon, ale z jego słów biła chęć podjęciazdecydowanych działań, o których nie było mowy w księdze brata Heinricha.Telek słuchałgo i zadawał pytania, które byłyby naturalne, gdyby z góry nie wiedział tego wszystkiego.Zauważył jedno: w wiedzy Josefa były spore braki.Nie potrafił udzielić odpowiedzi naniektóre z pytań Teleka, choć byłyby one oczywiste dla każdego, kto przeczytał księgęHeinricha.Nigdy nie wspomniał imienia Semyona i nie wiedział, od jak dawna zakon polujena te stwory.Dla Josefa były one od zawsze demonami.Lecz podał też Telekowi kilka nowych szczegółów.Opis bestii: złote futro, absolutnabezwzględność.Czym innym było jednak przeczytanie bezbarwnego opisu w księdze, aczym innym wysłuchanie relacji kogoś, kto widział taką bestię w działaniu.Słuchał opowieścio tym, jak potwór zmasakrował oddział konnych i dobrze uzbrojonych rycerzy zakonu,przygotowanych i uzbrojonych do walki właśnie z nim.Telek zaczął się bać o stryja i towarzyszących mu ludzi, uzbrojonych tylko w jedensrebrny miecz zabrany przez Bolesława z tej zbrojowni.Należało tak uzbroić ich wszystkich -pomyślał Telek, przeklinając impuls, pod wpływem którego stryj ukrył swą wiedzę przed księciem i jego ludzmi.- Wez, czego ci trzeba - oświadczył Telek po wysłuchaniu relacji Josefa.Mnich wziął szmatkę do czyszczenia broni i owinął w nią jeden ze sztyletów, tworzącniewyróżniający się pakunek, mogący ukrywać cokolwiek.Telek poczuł ulgę, że tamtenwybrał coś, co mógł nosić przy sobie bez wzbudzania pytań.Ranny człowiek uzbrojony tylko w srebrny sztylet nie uda się na polowanie na tegodemona.- Powiedz mi, Josefie: czemu potrzebujesz tego właśnie teraz? Nie spodziewasz się, bytwój kapitan przekonał księcia do wydania zgody na wznowienie polowania?- Ja.muszę się chronić - odpowiedział Niemiec.Było to jedyne wypowiedziane przezniego oczywiste kłamstwo, ale Telek uznał, że lepiej zachować sojusznika w zakonie, niżwyciągać z niego prawdę.* * *Telek zostawił Josefa z zapewnieniem, że będą  dalej sobie pomagać".Olbrzymi Polakewidentnie zmartwił się opowieścią Josefa.ale trudno się temu dziwić.Josef pokuśtykał do swojego łóżka obciążony dodatkowo trzymanym w dłoni sztyletem.Zaczął się zastanawiać, czy ta broń jest warta więcej, czy mniej niż trzydzieści srebrników.Ona potrzebuje czegoś, czym będzie mogła się bronić - pomyślał.Choć jeśli miał być szczery, nie powinno jej tutaj być.Sztylet to - jak powiedział Telek -tylko pretekst.Polacy musieli wiedzieć, z czym mają do czynienia i jakie to coś miałosłabości.Potwór był zbyt potężny, by mogli sobie z nim poradzić sami ludzie Heinricha.Sztylet był pretekstem nie tylko do ujawnienia wszystkiego bratankowi Bolesława, ale iwyznania prawdy Marii.Nie będzie bezpieczna, dopóki nie dowie się, co grozi jej w lesie.Nie mógł więcspokojnie ukrywać tajemnic zakonu.Da jej sztylet, gdy przyjdzie do niego z wieczornymposiłkiem, i o wszystkim jej opowie.Jeśli wyjdzie za dnia i zostanie w gospodarstwie, wktórym mieszka, zapewne będzie bezpieczna.Troszczył się o nią znacznie bardziej niż o jakąkolwiek kobietę od czasu Sary.Iostatecznie zrobi dla Marii to, czego dla Sary zrobić nie mógł.Nawet jeśli nigdy nie będziejego - bo brat zakonny nie powinien myśleć inaczej - samą świadomość, że Maria przeżyje,uzna za dostateczną nagrodę.Mimo wszystko jego ślub czystości zaczął mu ciążyć w równym stopniu co przysięgaposłuszeństwa.Czyżby odwrócił się od świata tylko dlatego, że zobaczył, jak świat odwraca się od niego?Padł na łóżko, czując się obolały z wysiłku, niezdolny rozebrać się z powodu bólubrzucha.Pobieżnie sprawdził swój opatrunek, ale nie zobaczył krwi sączącej się spodbandaży, choć miał wrażenie, jakby lala się strumieniem.Kiedy zamknął oczy, czekając na przyjście Marii, pomyślał o Sarze i tym okropnymczasie w Norymberdze.Przypomniał sobie moment wejścia do domu rodziców ukochanej,mrocznego i przepełnionego wonią śmierci.Jej rodzina i służba już dawno uciekły na wieś.Pamiętał kozy, które urządziły sobie stajnię w kuchni.Pamiętał jej ciało pozostawione wsypialni, w której umarła.Poczuł do siebie odrazę, gdy uświadomił sobie, że lepiej pamiętawoń tamtego pokoju niż jej oblicze.Za każdym razem, gdy próbował przypomnieć sobie jejuśmiechniętą twarz lub usłyszeć jej śmiech, przed jego oczami pojawiała się Maria i słyszałjej głos.I to właśnie Marię widział martwą w tamtej sypialni.Jego wyobraznia, pełna groteskowych wizji, rozszalała się, gdy tego wieczorudziewczyna nie przyszła z kolacją. XVIIIMaria wyszła z grodu, zastanawiając się, czy zdoła kiedykolwiek naprawić szkody, jakiepoczyniła, rozmawiając tak bezczelnie z bratem.Czy mogła po czymś takim wrócić do domu,wiedząc, co się w niej kryło?Zaciskała dłoń na krzyżu i rozglądała się po ciemniejącym lesie.Wyszła z Narwi, niepodawszy wieczerzy Josefowi, ponieważ nie chciała odpowiadać na jego pytania - tewypowiedziane i te skryte.Wierzyła, że znała odpowiedzi, i bardzo ją one przerażały.Mogę wrócić - pomyślała.Mogę udawać, że nic się nie stało.W jej pamięci zdarzenia poprzedniego wieczoru już się nieco rozmyły i upodobniły dokoszmarnego snu.Zgasła wściekłość, która w niej wtedy płonęła, zostawiając po sobie tylkopopioły.Zapadał zmierzch, a jej brat powinien już zbliżać się do murów.Przyglądała się niebu,myśląc o tym, jaką katastrofą byłoby jego spotkanie z Darienem.Pamiętała, jak bez wysiłkupokonał Aukasza, i nie chciała, żeby coś podobnego stało się z Władysławem.Mocniej zacisnęła dłoń na krzyżu, myśląc o drugim powodzie, dla którego wyszławcześniej - i sama.Odwróciła się i ruszyła wokół grodu, przechodząc na jego północną stronę, gdzie nie byłobram ani ścieżek, tylko pofałdowane pastwisko kończące się ścianą gęstego lasu.Przeszłaprzez pastwisko, oddalając się od twierdzy, od brata i od Dariena.Pokonała niski, kamiennymurek i pomaszerowała na północ między drzewami.Jej serce biło jak oszalałe, a na twarzy pojawił się rumieniec.Po przejściu stu krokówwreszcie była zupełnie sama [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •