[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tylko grozba poparta batem, a czasem i rewolwerem może utrzymać porzÄ…dek ispokój, inaczej oni by nas zlikwidowali prÄ™dzej niż myÅ›licie.Tak zaczęło siÄ™ nasze nowe życie, o którym dotychczas nie mieliÅ›my pojÄ™cia, a którenas niekiedy napawaÅ‚o lÄ™kiem i obrzydzeniem.Codzienne nasycanie siÄ™ alkoholem, bo to byÅ‚o w programie naszych zajęć, wprawiaÅ‚onas w stan podrażnienia i zdenerwowania i prawdopodobnie miaÅ‚o na celu usposobić naswojowniczo i zÅ‚oÅ›liwie.Pózniej pÄ™dziliÅ›my w szalonym galopie z jednego koÅ„ca na drugiolbrzymich obszarów należących do pana Albuquerque.WpadaliÅ›my jak szatani do różnychplantacji, gdzie zgiÄ™ci wpół, półnadzy i drżący ze strachu, pracowali w straszliwych warun-kach kobiety i mężczyzni.Gdy nas spostrzegli, kulili siÄ™ jeszcze bardziej i szybciej wywijaligracami lub fakonami.RychÅ‚o jednak spostrzegli, że jesteÅ›my inni i nie posiadamy krwiożer-czych instynktów i choć nie oÅ›mielali siÄ™ prostować ani odrywać od pracy, czÄ™sto przychwy-tywaÅ‚em ich nieÅ›miaÅ‚e, ciekawe spojrzenia, którymi chcieli wysondować, kto jesteÅ›my i cze-go majÄ… siÄ™ po nas spodziewać.Raz nawet spostrzegÅ‚em nieÅ›miaÅ‚y uÅ›miech na twarzy jednej zkobiet.Natomiast Onça i Manco, wpadajÄ…c nagle jak wÅ›ciekÅ‚e psy, rozdawali ciosy batami naprawo i lewo szerzÄ…c panikÄ™ wÅ›ród nieszczęśliwych peonów.Obaj capatazes podejrzewali, żemiÄ™dzy nami i robotnikami powstaÅ‚a jakaÅ› sympatia i przy każdej okazji starali siÄ™ okazaćnam swe niezadowolenie.Gdy pewnego razu rozmawiaÅ‚em z którymÅ› z peonów, polecajÄ…cmu coÅ› wykonać, Onça obserwujÄ…c nas, nagle wpadÅ‚ w wÅ›ciekÅ‚ość. Demoralizujecie ich wrzeszczaÅ‚ ziejÄ…c alkoholem i przekleÅ„stwami rozpu-szczacie ich, robicie z nich buntowników, bandytów.Przy tych sÅ‚owach natarÅ‚ koniem na przerażonego peona i kopnÄ…Å‚ go nogÄ… w piersi, poczym rzuciwszy na nas spojrzenie bazyliszka, odjechaÅ‚ galopem, rozdajÄ…c po drodze uderze-nia batem.Sytuacja pogarszaÅ‚a siÄ™ z dnia na dzieÅ„.Nienawiść capatazes do nas wzrastaÅ‚a i warunkiwspółżycia stawaÅ‚y siÄ™ coraz bardziej uciążliwe.Wreszcie spostrzegÅ‚ to don Jeronimo ipewnego dnia zaprosiÅ‚ nas do siebie.Jak zwykle siedziaÅ‚ przy stole zastawionym butelkami zeswym wiernym Zeze jeszcze bardziej groznym i ponurym. No cóż, agrimensores, nie możecie siÄ™ jakoÅ› pogodzić z naszymi zwyczajami.Onça iManco żalÄ… siÄ™ na was, że utrudniacie im pracÄ™, a mnie siÄ™ to nie podoba rzekÅ‚ Å‚ypnÄ…wszyzÅ‚owieszczo oczyma.PociÄ…gnÄ…Å‚ Å‚yk wermutu, kaszlnÄ…Å‚ i drapiÄ…c siÄ™ w podbródek mówiÅ‚ dalej: Wobec tego zatrudniÄ™ was w waszym fachu.Mianowicie dokonacie pomiarówterenu nad rzekÄ… Arambé, w pobliżu gór Serra Giboia, gdzie mam zamiar zaÅ‚ożyć fazendÄ™.Przygotujcie wiÄ™c swe instrumenty, wezmiecie paru peonów i zrobicie pomiar, a tymczasemnapijcie siÄ™ po kieliszku wermutu za pomyÅ›lnÄ… pracÄ™.SiedzÄ…cy naprzeciw sztywny i milczÄ…cy Zeze, który nie odzywaÅ‚ siÄ™ dotychczas anisÅ‚owem, teraz uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ szyderczo swym odrażajÄ…cym uÅ›miechem mówiÄ…c: Pokażcie, co umiecie chÅ‚opcy, tylko uważajcie na siebie, bo Serra Giboia nie napróżno nosi zÅ‚owieszczÄ… nazwÄ™.Giboia w narzeczu miejscowym oznacza wielkiego węża dusiciela (boa), od któregogóry biorÄ… swÄ… nazwÄ™.WziÄ™liÅ›my to za żart i radzi ze zmiany zajÄ™cia wypiliÅ›my po kielichuwermutu, po czym pożegnawszy patrona udaliÅ›my siÄ™ przygotować narzÄ™dzia miernicze.Wkrótce motorówka odwiozÅ‚a nas w górÄ™ rzeki Carumbá do jednej z dalszych fazend,skÄ…d po odpoczynku i wyekwipowaniu udaliÅ›my siÄ™ dalej konno zabierajÄ…c z sobÄ… paru peo-nów, którzy mieli nam pomagać w dokonaniu pomiaru.Droga poczÄ…tkowo dobra, prowadziÅ‚aprzez tereny wzglÄ™dnie równe, które wkrótce zaczęły przechodzić w niewielkie wzgórza, a podwu dniach jazdy zamieniÅ‚y siÄ™ w dzikie urwiska porosÅ‚e dżunglÄ…, miejscami trudnÄ… do prze-bycia.Miejscowość, do której wreszcie dotarliÅ›my, znajdowaÅ‚a siÄ™ u podnóża sporych gór owyglÄ…dzie dzikim i ponurym.W niewielkiej osadzie mieszkaÅ‚o kilkunastu caboclos i półdzi-kich Indian trudniÄ…cych siÄ™ trochÄ™ polowaniem, trochÄ™ rybołówstwem oraz sadzeniem manio-ku i kukurydzy na pólkach otoczonych zewszÄ…d górami.Obejrzawszy ponurÄ… miejscowośćzdecydowaliÅ›my rozpocząć pomiary terenów, przypuszczalnie należących do pana Albuquer-que, od sporej rzeczuÅ‚ki o dnie kamienistym i rwÄ…cym nurcie.JeÅ›li pomiary lasów podzwrotnikowych należy uważać za uciążliwe, to pomiar, jakiegomieliÅ›my dokonać u stóp gór Giboia, byÅ‚ prawdziwÄ… mÄ™czarniÄ….Godzinami, krok za krokiemposuwaliÅ›my siÄ™ wÅ›ród piekielnego żaru po urwistych wertepach zaroÅ›niÄ™tych kolczastÄ… dżu-nglÄ…, oblani polem, gryzieni przez miliony muszek, moskitów, os i bÄ…ków, które nas bezu-stannie atakowaÅ‚y.TowarzyszyÅ‚o nam kilku miejscowych peonów, przeważnie pochodzeniaindiaÅ„skiego, którzy potulnie i w milczeniu wycinali w kolczastej gÄ™stwie dÅ‚ugie, mrocznepikady, przez które przeciskaliÅ›my siÄ™ z teodolitem, Å‚aÅ„cuchem i tyczkami, znaczÄ…c mozolniegranice wÅ‚oÅ›ci don Jeronima.W chwilach wolnych od pracy włóczyÅ‚em siÄ™ po okolicy ze strzelbÄ… pod pachÄ…, zwie-dzajÄ…c różne zakamarki i upatrujÄ…c z ciekawoÅ›ciÄ… legendarnego boa-dusiciela, od któregogóry wzięły swÄ… nazwÄ™.W czasie jednej z takich wÄ™drówek, nieoczekiwanie znalazÅ‚em siÄ™ na niewielkim pólkuzarosÅ‚ym trzcinÄ… cukrowÄ… i maniokiem, poÅ›rodku którego otoczone krzakami bananówczerniaÅ‚y jakieÅ› szaÅ‚asy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
IndexHieber Leanna Renee Percy Parker 02 Walka œwiatła i mroku o Percy Parker
Lensman 02 Smith, E E 'Doc' First Lensman
Swann S. A. Wilczy miot 02 Wilczy Amulet
Benzoni Juliette Fiora 02 Fiora i zuchwały
Kaplan Andrew Skorpion 02 Zima Skorpiona
Anne Stuart Czarny lód 02 Zimny jak lód
Bidwell George Michał i Pat 02 Synowie Pat
Stuart Anne Czarny lód 02 Zimny jak lód
Cremer Andrea Cień nocy 02 Blask nocy(1)
Zakochany Å‚ajdak