[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Co więcej, myślę, że na ich użytek moglibyśmycałkiem przekonująco poudawać, nie uważasz.kochanie?Jej rumieniec ucieszył go.Chociaż stać ją było na cięte i trafne riposty, wciąż potrafił jązawstydzić i Ashe musiał przyznać, że coraz bardziej mu się to podoba.Nie uważał jej za ko-bietę wyjątkowo obytą w towarzystwie, za jaką często chciała uchodzić, ale nie była pozbawio-na swoistego poczucia humoru.- A kiedy powinien odbyć się nasz ślub, Ashe? Będziemy odgrywać romantycznych ko-chanków, którym spieszno do ołtarza, czy poczekamy do zakończenia żałoby?- Myślę, że zważywszy na okoliczności, pośpiech jest wskazany.Nawet król zrozumiał-by konieczność zapewnienia sukcesji.Dziecko w kołysce Bedevere'ów wymaże wiele grze-chów.- Uprzedzałam cię, że szanse na dziecko są nikłe.- zaczęła Genevra, ale Ashe przerwałjej, energicznie kręcąc głową.- Nie wiemy tego na pewno, więc nie ma sensu o tym mówić.To w niczym nam nie po-może.Pobierzemy się w ciągu tygodnia, jak przypuszczam.Muszę tylko się postarać o specjal-RLT ne zezwolenie.Chciałbym też sprowadzić na ślub brata.Jeśli nie masz nic przeciwko temu, ju-tro rano pojedziemy po Aleksa.- Chcesz, żebym z tobą pojechała? - Genevra była zaskoczona prośbą Ashe'a.- Cztery godziny spędzone razem w powozie pozwolą nam lepiej się poznać - odpowie-dział z beztroską, której wcale nie czuł.Pomyślał, że wreszcie znajdą czas, żeby porozmawiać, ale w głębi duszy bał się spotka-nia z bratem.Nigdy do końca nie rozumiał, co przydarzyło się Aleksowi.Wiadomość o jegochorobie tak go przeraziła, że nie zadawał pytań.Byłoby dobrze mieć przy sobie Genevrę, gdy-by sytuacja okazała się gorsza, niż sobie wyobrażał.Spędziła z Aleksem trochę czasu, znali sięi być może będzie potrafiła być mu pociechą.Wyruszyli o ósmej rano.Wzięli karetę podróżną zaprzężoną w jedyne cztery konie pozo-stałe w Bedevere.Bury St.Edmunds było za daleko, by ryzykować podróż lżejszym powozem,niestosownym na gorszą pogodę, która mogła w każdej chwili nadejść, chociaż w momenciewyjazdu niebo było błękitne.Podróż miała potrwać dwa dni, jeśli nic nieprzewidzianego się nie wydarzy.Genevra wy-liczyła, że przyjadą na miejsce około pierwszej po południu, może nawet wcześniej i Ashe bę-dzie mógł od razu zobaczyć się z Aleksem.Przenocują w gospodzie i rano wrócą do domu znim albo bez niego.Czas ich nieubłaganie gonił, bowiem Ashe nie chciał opuszczać Bedeverena dłużej, niż to było konieczne.Genevra próbowała zająć się w podróży czytaniem, jednak w jego obecności z trudemmogła skupić uwagę.Co jakiś czas rzucała mu ukradkowe spojrzenia, tak że za którymś razemją przyłapał.- Dlaczego tak mi się przyglądasz, udając, że jesteś zajęta czytaniem? - zaczepił ją z tymswoim aroganckim uśmieszkiem na ustach.- Nie przyglądam się.Zastanawiam się tylko nad tym, co przeczytałam.To bardzo inspi-rujące.- Kiedy ty rozmyślałaś nad zawiłościami.cóż to takiego? - Ashe przechylił się w jejstronę i obejrzał okładkę broszury -.aha,  Zasady zakładania zielonych labiryntów" pióraHaymana.ja patrzyłem na ciebie.I, szczerze mówiąc, to jest o wiele bardziej inspirujące.Traktaty na temat ogrodnictwa nigdy mnie nie pociągały.- Jego ton nie pozostawiał wątpliwo-ści, co miał na myśli.RLT Taki był Ashe Bedevere, którego przyjdzie jej poznać; Ashe Bedevere, z którym będziemiała do czynienia w czasie trwania ich małżeństwa z rozsądku.Zaczęła się, zastanawiać, czyAshe, wspominający chłopięce lata i wyczyny na jarmarcznej strzelnicy, jest jedynie wytworemjej bujnej wyobrazni.- Zawsze będziesz wszystko sprowadzał do flirtu?- Obawiam się, że tak, jeśli chodzi o ciebie.Chcesz wiedzieć, o czym myślałem, kiedy naciebie patrzyłem? - Pytanie należało do retorycznych, Genevra nie kwapiła się, by odpowie-dzieć.- Bawiłem się twoimi włosami.Zastanawiałem się, ile szpilek musiałbym wyciągnąć, byopadły na twoje ramiona.Temperatura w karecie wzrastała niebezpiecznie.Niepokojąco działał na jej zmysły.Jegogłos, dotyk i bliskość domagały się jej uwagi i to mąciło jej spokój.W głębi duszy chciałatrwać w takim stanie napięcia.Chciała słyszeć jego śmiałe, dwuznaczne żarty.%7łycie z Ashe'embyło.podniecające.Zlękła się.Szukała w Anglii spokoju.Nie zamierzała się w nikim zakochiwać, tym bar-dziej w tak znanym uwodzicielu jak Bedevere, bo to byłoby najgorsze, co mogłoby się jej przy-darzyć.- Czego się boisz, Nevo? - doszedł ją uwodzicielski szept.- Wkrótce mamy się pobrać.- Boję się ciebie.Umiesz zawrócić w głowie dziewczynie i to jest przerażające.Pobiera-my się z rozsądku, a nie miłości.Nieraz złamałeś serce kobiety.- Przecież rozmawialiśmy tylko o ogrodach.- W jego zielonych oczach błysnęła przeko-ra.Stanowczo za dobrze się bawił.- Człowiek po raz pierwszy zgrzeszył w ogrodzie.- Tak, ale na tym świecie mężczyzna jest jedynym stworzeniem, które upada, a niektórzyz nas upadają boleśniej niż inni.Znowu ją zaskoczył.Akurat, gdy oceniła go jako niepoprawnego uwodziciela, odsłoniłkawałek swojej duszy i spowodował chaos w jej ugruntowanych przekonaniach.Genevra zewzmożoną uwagą powróciła do swojej książki o ogrodnictwie.Jeśli nie zachowa rozwagi, za-kocha się w nim.Małżeństwo może ją uchronić przed natarczywością Henry'ego, ale co uchroni ją przedAshe'em?Do Bury St.Edmunds przyjechali godzinę wcześniej, niż planowali.Wynajęli pokoje wgospodzie Pod Lisem, tuż przy wjezdzie do miasta i w pobliżu miejsca, gdzie przebywał Aleks.RLT Wnętrze gospody sprawiało miłe wrażenie, z dębowym belkowaniem pod sufitem i boazeriamiw przyciężkim siedemnastowiecznym stylu.Brak luksusów rekompensowała panująca w go-spodzie czystość.Ashe wybrał dwa pokoje na piętrze i miejsce w stajni dla koni.Wynajął miej-sce dla koni i wypożyczył niewielki jednokonny kabriolet, którym mieli pojechać do Aleksa.- W ciągu ostatniej minuty trzykrotnie patrzyłeś na zegarek.To nie przyspieszy podsta-wienia kabrioletu - zwróciła mu uwagę Genevra.Tak, denerwował się i potrafił to przyznać przed samym sobą.Nie miał pojęcia, w jakimstanie zobaczy brata ani też gdzie Henry go umieścił [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •