[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Większość naukowców o liczącym się dorobku niechętnie mówi o tym, że żyje z poczuciem niepewności i stara się udawać (lub chociaż życzy sobie, żeby tak było), że życie jest w miarę przewidywalne.Mniej więcej w tym czasie, gdy rozpocząłem pisanie tej książki, rozgorzała dyskusja nad prędkością światła.Pewien amerykański naukowiec utrzymuje, że ustalił, iż światło może podróżować z prędkością 300 razy przekraczającą.prędkość światła! Rzeczy pojawiają się ponownie zanim znikną.Pomiary tego niezwykłego zjawiska muszą oczywiście zostać jeszcze przetestowane, powtórzone, przeanalizowane i generalnie rozebrane na kawałki.Wszyscy teoretycy trzęsą portkami.Koniec teorii Einsteina? Koniec teorii względności? Koniec E=mc2? Wielkość "c" miała na zawsze pozostać bezpieczną stałą prędkością światła.Co teraz? Czyżbyśmy (znów) musieli stanąć twarzą w twarz z dziwacznością teorii kwantowej, w której przyczyny i skutki niekoniecznie pojawiają się we właściwej kolejności? Czy pociągi będą przyjeżdżały do miejsca przeznaczenia zanim jeszcze wyruszą w trasę? Czy trzeba będzie jeszcze raz napisać historię, żeby uwzględnić taką możliwość? Czy praca całego mojego życia okaże się niczym? Czy stracę pracę w laboratorium? Może prościej będzie, choćby na razie, spróbować zapomnieć o pomiarach, które wykazują odchylenia od normy, i powrócić do utartej prawdy, że światło porusza się z prędkością światła.Dzięki temu paradygmat pozostałby nienaruszony.Na chwilę przynajmniej.Thomas Kuhn dużo miejsca w swej książce poświęcił historii elektryczności i towarzyszącej jej historii fizyki teoretycznej.W 1962 roku udało mu się przewidzieć, że dojdzie do sporu na temat natury przestrzeni i próżni, który dziś wrze w środowisku badaczy nowych technologii energetycznych: "Przestrzeń w fizyce współczesnej nie jest bezwładnym i jednorodnym substratem, do którego odwoływały się teorie Newtona i Maxwella.Niektóre jej właściwości przypominająte, jakie niegdyś przypisywano eterowi; pewnego dnia dowiemy się być może, czym jest ruch ładunków elektrycznych".[Ibid., s.125.]Chociaż możemy sądzić, że przestrzeń to pusta próżnia, fizycy na początku tego stulecia ustalili, że wszechświat nie składa się z materii zbitej w kupki i pustej przestrzeni pomiędzy nimi.Wygląda na to, że nasz świat przypomina świat Alicji z krainy czarów, gdzie nic nie jest dokładnie takie, jakie się wydaje.Pusta przestrzeń nie jest pusta-tak naprawdę wypełniają energia w olbrzymiej ilości.Arystoteles chyba nie zdawał sobie sprawy, jak blisko był prawdy, gdy mówił, że "przyroda nie znosi próżni".W latach 60.profesor John Wheeler z MIT wyraził to samo nieco bardziej współczesnym językiem: "Nie ma stwierdzenia o większej wadze niż to, że pusta przestrzeń nie jest pusta.To ostoja najbardziej radykalnej fizyki".Wheeler posunął się do wyliczenia gęstości energii próżni - uzyskał oszałamiającą wielkość 1 O94 gramów na centymetr sześcienny.Implikacje obliczeń sprzed 40 lat wciąż nie mieszczą się w głowie.Jak więc odkryto tę formę energii? Eksperymentami.Jeśli wytworzymy zwykłą próżnię w, powiedzmy, butelce próżniowej, a następnie ochłodzimy przestrzeń do temperatury zera absolutnego, odkryjemy energię o pewnym poziomie.Energię tę nazywa się, z oczywistych powodów, energiąpunktu zerowego lub po prostu energią zerową.Mamy z nią do czynienia, kiedy nie ma już nic więcej.Czym zatem jest energia zerowa? Jak się ma do klasycznej koncepcji "eteru"? Co wynika z jej istnienia? Czy możnają schwycić za pomocą jakichś urządzeń i przetworzyć w użyteczne źródło energii elektrycznej? Czy taki proces, zarówno w fizyce teoretycznej, jak i eksperymentalnej, mógłby stanowić wyjaśnienie produkcji nadmiarowej energii i przekraczania jedności, które w przeciwnym razie uznane by zostały za owoc niepoprawnego rozumowania lub kiepsko przeprowadzonych doświadczeń?Powiedzenie Arystotelesa, że "przyroda nie znosi próżni" przyjęto od razu za prawdziwy opis rzeczywistości i uznawano bez zastrzeżeń do XVII wieku.Kiedy sam filozof wypowiadał te słowa, naprawdę miał na myśli to, że istnienie próżni nie jest możliwe.Tak rozumiane pojęcie próżni uległo zmianie, gdy Włoch Torricelli - sekretarz Galileusza - wynalazł barometr w 1644 roku.Nowe urządzenie spotkało się z różnorakim przyjęciem i stało się źródłem wielu kontrowersji, dzięki którym sława Torricellego jeszcze bardziej wzrosła, gdy kilka lat później Blaise Pascal przeprowadził serię eksperymentów i potwierdził prawdziwość odkrycia.Idea próżni, w której nie unosi się nawet żaden gaz, ale która ma pewne właściwości, porwała ówczesnych uczonych i dała początek wielu ciekawym i ekscentrycznym badaniom.W roku 1654 Otto von Guericke, burmistrz Magdeburga, skonstruował kulę składającą się z dwóch miedzianych półkul, której wnętrze opróżnił za pomocą pompy.Każdą z półkul ciągnął zaprzęg ośmiu koni pociągowych.Mimo wysiłku zwierząt, próżnia, która wypełniała kulę, nie pozwoliła rozdzielić się sferom, co dowodziło jej siły.Dopiero pod koniec XIX wieku rozszerzono pojęcie próżni tak, by opisywało nie tylko brak materii i gazu, ale także brak ciepła.Poprawka ta została wprowadzona nie tyle ze względu na rozwój technik pomiaru ilości ciepła, ile z powodu udoskonalania teorii promieniowania i pól elektromagnetycznych (których ciepło jest przykładem).Zgodnie z nowym modelem prawdziwa próżnia może zaistnieć dopiero wtedy, gdy uda się ochłodzić pustą przestrzeń do temperatury zera absolutnego - a tego w tamtym czasie nikt nie potrafił technicznie wykonać.Pojawienie się fizyki kwantowej w latach 30.i 40.przyniosło znaczącą zmianę sposobu, w jaki pojmowano próżnię.Na przykład zasada nieoznaczoności Heisenberga nadała nowy sens zasadzie zachowania energii.Dzięki "nieoznaczoności" możliwe stawało się pojawianie naładowanych cząstek energii (kwantów) z nicości próżni, a potem znikanie w niej bez naruszania zasady zachowania energii.Według słów Heinza R.Pagelsa, o wirtualnych kwantach w próżni "powinno się poprawnie myśleć jako o parze cząstek, która składa się z cząstki wirtualnej ijej antycząstki, które nagle pojawiają się w pewnym miejscu przestrzeni i niemal natychmiast znikają, anihilując nawzajem".[Heinz R., The Cosmic Code, Michael Joseph, Londyn 1983.]To, co dotychczas wydawało się spokojnym, płaskim morzem, nagle okazało się wrzeć i pienić od "fluktuacji kwantowych", które - teoretycznie - działają pewną siłą na wszystko wokół [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •