[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaniósł ją na niską kanapę po drugiej stronie pokoju; pocałował ją, odbierającoddech i pozbawiając zahamowań.Polizała jego dolną wargę, possała ją leciutko,ale on cofnął się z chrapliwym westchnieniem.Otworzyła szeroko oczy.Zrobiła coś złego?- Przepraszam.warga.Rany zadane przez Temple'a zwykle długo się goją.Odsunęła się, żeby pogładzić jego włosy i sprawdzić, czy nie ma innych ranna twarzy.- Nie powinieneś pozwalać, żeby cię bił - szepnęła i pocałowała delikatniemiejsce obok ranki.- To był jedyny sposób, żeby zapomnieć o tym, że nie mogę wrócić do domu izabrać cię do łóżka.- Przesunął dłonią po jej ramieniu powolnym, zmysłowymruchem.- Przerażasz mnie.- Wykrzywił usta w smutnym uśmiechu, pieszczącpalcami skórę jej nadgarstka, łokcia, ramienia.- Jak to możliwe?- Nie mogę cię smakować powoli, kochanie.Mogę cię tylko pożreć w całości.Nie można ci się oprzeć.- Pocałował jej ramię, muskając skórę językiem.- Jesteśjak rzucanie kośćmi.Jak rozdawanie kart.Przywołujesz mnie, aż nie panuję nadpożądaniem.- Wyszeptał te słowa u nasady jej szyi.- Aatwo się mogę od ciebieuzależnić.Serce szybciej jej zabiło.- To zle?Zachichotał głośno, aż poczuła mrowienie w brzuchu i piersi.- Dla mnie tak.Bardzo, bardzo zle.- Pocałował ją długo i powoli.-Dla ciebietakże.Prosiłaś, żebym cię nie dotykał, i chciałem uszanować twoje życzenie.Tyle że to nie było jej życzenie.Nie naprawdę.Zawsze chciała, żeby jej dotykał, nawet jeśli mówiła co innego.Zawsze go pragnęła, nawet jeśli przekonywała samą siebie, że tak niejest.Był jej słabością.Oszczędził jej konieczności mówienia, muskając palcami szczyt jej piersi.Jęknęła z rozkoszy, wsuwając palce w jego włosy.Odsunęła się, patrząc w jegociemne, piękne oczy. - Michael - szepnęła.Nie przestał patrzeć jej w twarz, przenosząc ją, jakby nic nie ważyła iprzesuwając ręką wzdłuż jej uda, przynaglając, żeby rozsunęła szerzej nogi.Sama myśl o tym była skandalem.Marzeniem.Wahała się tylko przez chwilę, a potem posłuchała jego milczącego poleceniai objęła go nogami.- Moja awanturnicza piękność.- powiedział z dumą i zadowoleniem wgłosie.Wiedziała, że przesadza.Nie była pięknością.Dzisiaj jednak czuła się pięknai nie przyszło jej nawet do głowy, żeby nie posłuchać jego żądań.Ta pozycjadawała jej dostęp do niego całego, do szerokich, silnych ramion, muskularnejpiersi, która wznosiła się i opadała w rytm oddechu.Nie mogąc się powstrzymać,położyła na nim dłonie, na tym cudownym, przystojnym mężczyznie, który byłjej mężem.Jęknął z przyjemności i podniósł ją tak, że jej piersi znalazły się na wysokościjego twarzy, czuła na nich jego oddech.Chciała poczuć jego usta.- Dotknij mnie - szepnęła.Robił to bez ponaglania; pieścił najpierw jedną z jej piersi, a potem drugą, tęzaniedbaną.Wiła się w jego ramionach w odpowiedzi na dotyk jego warg,języka, zębów.Och! Serwował rozkosz jak mistrz, zręcznie i ze znajomościąsztuki.Odsunął się w końcu, podnosząc ją bliżej siebie, składając ciepły pocałunekna jej ciele i raz jeszcze biorąc jej usta w posiadanie.Podniósł wyżej kolana,przyciskając ją do piersi, a jego palce wsunęły się w jej włosy, powodując, żeszpilki potoczyły się po podłodze.Przesunął się na jej szyję, liżąc delikatnie skórę powyżej pulsu, a onawyszeptała jego imię, oszołomiona z rozkoszy.Rozkoszy, której wcześniej nie znała.Rozkoszy, której nigdy by nie odkryła, gdyby nie on.- Michael - westchnęła.Uśmiechnął się z satysfakcją, czysto męskim uśmiechem, jedną rękęwsuwając pomiędzy nich.Zwróciła wzrok na tę występną, błądzącą dłoń, zafascynowana jej ruchem,jego palce dotknęły delikatnie wrażliwego miejsca, tak leciutko, jakby mieli nieskończenie dużo czasu, żeby mógł badać jej ciało.Pragnęłatego ze wszystkich sił.Chciała go dotykać, nauczyć się go, dać mu taką przyjemność, jaką on jejdawał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •