[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z trudem stłumiła ochotę, by odetchnąć lub się poddać, by walićgłową o sufit i mitrężyć energię.Wtem, nagle i gwałtownie, tunelskręcił w górę.Powietrze uderzyło ją twarz, a ona połykała je wielkimihaustami.Otworzyła oczy.Gęsty mrok.Nic nie widziała, atoliwyczołgała się na chropowate i kamieniste podłoże jaskini.Podzwignęła się i usiadła.Między palcami coś poczuła, coś zimne nibyjesienna trawa. Halo.Martwe powietrze w jaskini zdawało się przylegać do skóry.Nowłaśnie, martwe powietrze.To był ten zapach  odór zgnilizny.Adislaprzyszła do siebie i sięgnęła do sakwy u boku po krzemień, krzesiwo ihubkę, które Feileg zabrał jednemu z Noaidich.Hubka już do niczegosię nie nadawała  czuła, że była przemoczona  atoli krzemień ikrzesiwo wciąż były użyteczne.Wyjęła je, uderzyła o siebie i w tymmomencie osaczyły ją trupy.Z mroku wychynęły przegniłe twarze.Wokropnym, przelotnym przebłysku krzemiennej iskry ujrzała trzechmartwych chłopców.To nie trawy dotykała wcześniej, a włosów.Adisla zmówiła cichą modlitwę do Freyji.Teraz, niemal radapanującemu mrokowi, skuliła się plecami do ściany.Czekała, aż dołączy do niej Feileg, przyciskając do siebie kolanaw złudnej pociesze, którą dawało jej tulenie czegokolwiek.Atoli Feilegsię nie pojawiał.Myślała, że jej odwaga go ośmieli.Czyżby się myliła?Zmusiła się, by wsłuchać się we własny oddech, upewniając się, że czas nadal płynie, że odczuwana wieczność jest w rzeczywistości niczymwięcej jak tylko kilkoma uderzeniami serca.Feileg wciąż się niewynurzał.Starała się wymyślić, co począć.Wracam na powierzchnię,postanowiła.Wymacała linę i przygotowała się do ponownegozanurzenia.Tym razem będzie łatwiej, pocieszała się w duchu wiedziała już, jak długi jest tunel.Chwyciła linę w ręce i pociągnęła.Tak, wciąż napięta, nadal przymocowana.Zdoła się przeciągnąć zpowrotem.I wtedy pomyślała o Walim, zaklętym i opuszczonym wtamtej jamie.Feileg nie był w stanie przepłynąć tunelu i nie byłogwarancji, że zdołają znalezć inne wejście do jaskiń czarownic.Przyszła jej do głowy okropna myśl.A jeśli Feileg utonął? Czyjego ciało zagradza drogę? Drżąca i zatrwożona, zmusiła się domyślenia.To była Zciana Trolli, a czarownice przyniosły już śmierćniezliczonym bohaterom.Kto wie, czy Feileg nie podzielił ich losu.Dladobra Waliego, musiała iść bez wilkoluda.Adisla przygotowała się i przeszukała ciała chłopców, mającnadzieję na znalezienie lampy.Wymacała jeno amulety wokół ich szyj.Wzięła jeden.Temu dziecku nie pomógł, ale ją może poratuje.Czołgając się obok chłopców, rozcięła sobie kolana o podłoże.Nic to, itak będzie musiała przywyknąć.Gdy już była pewna, że dziecipozostały za jej plecami, ponownie uderzyła w krzemień.Wchwilowym przebłysku dostrzegła korytarz prowadzący dalej i w dół, iposzła przed siebie, zanim ponownie skrzesała iskrę, by wybadać drogę.Nie spodziewała się, że zobaczy wiele, atoli pomyślała, że możeprzynajmniej zdoła na czas wypatrzyć spadki terenu, niskie sklepieniaczy przepaści.Jednakowoż szła dalej z rozwagą, wymacując drogęprzed sobą.Posuwała się wolno, kolana strzykały bólem.Miała nadzieję, że odnajdzie gdzieś Feilega.Powiedział jej, żepośród wzgórz ukrył wielki skarb.Był naiwny i nie dość szczwany, bykłamać w takiej kwestii.Skoro mówił, że ma skarb, to miał.Będzie sięmogła nim posłużyć jako kartą przetargową, by przekonać czarownicedo wykorzystania ich magii, aby przywrócić Waliego do ludzkiejpostaci.Teraz jednak mogła im ofiarować jeno słowo, że skarbdostarczy.Azaliż jaką wagę miało słowo kobiety? Być może Feilegbardziej by się nadał  wiedzmy chętniej przyjęłyby przysięgę z ustwoja. Adisla próbowała stłumić głębsze przemyślenia.Odkądpamiętała, kochała wyłącznie Waliego.Teraz się go bała, a Feileg, zeswoją szczerością i życzliwością, dawał jej szansę na proste życie z dalaod spraw królów i czarowników.Miłość Adisli do Waliego pochłonęłają, Feilega, matkę  wszystko, z czym się zetknęła.Gdyby nie touczucie, Danowie w ogóle by po nią nie przybyli, a jej matka wciąż byżyła, tak jak i mały Manni.Nie mogła atoli porzucić księcia na pastwęlosu.Bez względu na wszystko.Sprawy sercowe były właściwe słońcu i świeżemu powietrzu.W tunelach Zciany Trolli miała bardziej żywotne zmartwienia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •