[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miała tylko nadzieję, że Paul powie to szybko i że ten cios nietrafi jej prosto w serce. Nie miałem pojęcia, że dostałaś się do Harvardu, Julio.Zupełnie mnie to zaskoczyło.Emerson pytał, czy rzeczywiście cięprzyjęli i jak wysoko byłaś notowana w ich rankingu. No pewnie  mruknęła. Dziewczyna z małego miasteczka wPensylwanii! Byłam na tym jezuickim uniwersytecie jednym z siedmiutysięcy studentów.Jakim cudem mogłabym trafić na Harvard?Paul zmarszczył brwi.Biedny Króliczek.Ten skurwiel naprawdę wyciął jej niezłynumer! Poważnie, powinienem mu skopać tyłek.A potem będę musiałnad nim popracować& A co jest takiego złego w katolickich szkołach? Ja sam robiłemlicencjat u Zwiętego Michała w Vermont i naprawdę dobrze nas tamuczyli.Na wydziale anglistyki mieli specjalistę od Dantego, a nahistorii specjalistę z Florencji.Julia potakiwała, ale właściwie nic nie słyszała. Słuchaj, jeszcze nie wiesz wszystkiego! Najważniejsze, żeMatthews próbował namówić Emersona, żeby cię posłał do niego nastudia doktoranckie.Powiedział, że masz u niego bardzo wysokąpozycję.To naprawdę wspaniała propozycja! Sam próbowałem się tamdostać i od razu mnie odwalili. Uśmiechnął się jakoś bezprzekonania, niepewny reakcji Julii. A więc, oczywiście, jeżeli to niejest zbyt osobiste, dlaczego nie poszłaś na Harvard? Tak naprawdę wcale nie chciałam studiować akurat tutaj wyszeptała, jakby przyznawała się do winy. Wiedziałam, że on tuwykłada.Ale nie miałam innego wyjścia.Mam tysiąc dolarówstypendium z Uniwersytetu Zwiętego Józefa& po prostu nie stać bymnie było na Harvard.Planowałam jak najszybciej zrobić magisteriumi pojechać tam w przyszłym roku.Jeżeli dostanę większe stypendium, nie będę musiała pożyczać pieniędzy na studia doktoranckie.Paul ze zrozumieniem kiwał głową, a ponieważ Julia odwróciłasię i zajęła dokładnym oglądaniem książek, przyglądał się jej,zapomniawszy o tej krótkiej informacji, którą mu nieświadomiewyjawiła.Krótka informacja mówiła o wiele więcej niż to, dlaczegoJulia nie poszła do Harvardu.Patrzył, jak otwiera i zamyka zakurzone tomiska: jej oczyotwierały się szeroko, a na pięknie wykrojonych ustach igrał uśmiech.Widząc to, Paul zrozumiał, że nazwa  Króliczek pasuje do niejbardziej, niż początkowo myślał.Doprawdy, bardzo przypominałakrólika, jakiego można spotkać na łące czy w innym podobnymmiejscu& Ale też była ogromnie podobna do Aksamitnego Królika zestarej książeczki dla dzieci[9].Paul nigdy by się głośno nie przyznał, że zna tę książeczkę, agdyby go zapytać, z pewnością by zaprzeczył, bezczelnie patrzącpytającemu w oczy.Ale Allison bardzo ją kochała i już na początku ichznajomości kazała mu ją przeczytać, żeby właściwie zrozumiał jejtreść.No i Paul, ponadosiemdziesięciokilowy osiłek, syn farmera zVermont, ukradkiem czytał tę książkę dla dzieci& bo kochał Allison.I, chociaż nigdy by się do tego nie przyznał, pokochał i tęhistoryjkę.Teraz, patrząc na Króliczka, miał wrażenie, że dziewczynarozpaczliwie na coś czeka.Czeka na to, żeby być kochaną& I toczekanie odcisnęło na niej ogromne piętno.Nie na jej wyglądziezewnętrznym, bo była bardzo ładna, chociaż jego zdaniem była zachuda i zbyt blada  ale odpowiednia ilość mleka i nabiału z Vermont zpewnością dokonałyby cudu.To piętno odcisnęło się na jej duszy: byłapiękna& lecz smutna.Właściwie nie był pewny, czy wierzy w istnienie duszy& dopókinie spotkał Króliczka.A teraz, kiedy ją poznał, musiał w to uwierzyć.Miał nadzieję, że pewnego dnia Julia dostanie to, czego pragnie  żektoś ją pokocha, a wtedy z wystraszonego króliczka przeobrazi się wkogoś& szczęśliwego.Paul postanowił, że zamiast rozmyślać nad nurtującymidziewczynę problemami, musi konkretnie działać  z szerokimuśmiechem poprowadził ją do drzwi z elegancką mosiężną tabliczką znapisem: Profesor Gabriel O.Emerson, Wydział Italianistyki. Julia zauważyła, że na żadnych innych drzwiach nie byłopodobnych wywieszek.Dostrzegła też, że pod tą tabliczką Paulprzymocował fiszkę z kartoteki z wypisanym na niej swoimnazwiskiem.Wyobraziła sobie profesora Emersona, jak na złośćchłopakowi zrywa tę kartkę.Następnie przeczytała i zapamiętałanazwisko Paula: Paul W.Norris, MA. A co oznacza to W?  Palcem dotknęła kartonika.Wyglądał na zakłopotanego. Wiesz& nie lubię używać tego drugiego imienia. Ja swojego też nie używam.I zrozumiem, jeżeli mi niepowiesz. Uśmiechała się, wpatrzona w zamknięte drzwi. Oj, będziesz się śmiała. Chyba nie.Moje nazwisko brzmi Mitchell.Nie ma się czymchwalić. Uważam, że jest bardzo ładne.Julia poczerwieniała, ale tylko trochę.Paul westchnął [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •