[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy poczuła,że ją samą ogarnia sen, wysunęła się z łóżka i wróciła do swojego pokoju.Obserwowanie rannego podczas snu.to mieściło się w obowiązkachuzdrawiacza.Spanie u jego boku.To już był przywilej żony.A ona nie była jego żoną.Nie należało do niej dzielenie z nim łoża,zatoczki czy zbrojowni.Niezależnie od tego, że uświadomił jej namiętność, jaka w niej kipiała, ile radości sprawiały jej jego pieszczoty i jak czulecałował jej pocięte nadgarstki.Mogła to wszystko teraz stracić, jeśli nie zdoła powstrzymać usłużnejMinervy.- Minervo, mylisz się - oświadczyła zdecydowanie.- Nie miałaś okularów,nie wiesz, co widziałaś.- Zwracając się do reszty, wyjaśniła: - Popłynęłam,żeby sprawdzić, czy lord Rycliff nie ucierpiał.Właśnie o tym rozmawialiśmy,kiedy zjawiła się Minerva.- To nie była rozmowa, tylko szamotanina - sprzeciwiła się Minerva.-1 niejestem ślepa.Dobrze wiem, co widzę.On cię pocałował!Pani Lange pisnęła z oburzeniem.- Wiedziałam.Mężczyzni to sprośne zwierzęta.Napiszę o tym wiersz.- Pocałował cię? - Kate otworzyła szeroko oczy.- Lord Rycliff ciępocałował? Wczoraj?- Owszem, tak - wyręczyła Susannę Minerva.- I wydaje się, że to niepierwszy raz.Jasne jest, że molestował ją, odkąd się tu zjawił.Susanna usiadła na najbliższej ławeczce.Miała wrażenie, że jej życie pękaw szwach.- Och, to cudownie - powiedziała pani Highwood, siadając obok Susanny.-Wiedziałam, że wpadłaś mu w oko, moja droga.A lord Payne wyrazniefaworyzuje Dianę.Pomyśl tylko, wy obie mogłybyście zostać kuzynkamiprzez małżeństwo!- Nie wyjdę za lorda Rycliffa - oznajmiła stanowczo Susanna.- Nie wiem,jak mogło to pani przyjść do głowy.- Wolałaby, żeby starsza dama nie mówiłatego tak głośno.Bram nadal znajdował się w majątku Summerfield i nie dałosię przewidzieć, kiedy się obudzi.Mógł już nie spać.Może się właśnie przeciąga, wysuwając potężne członki poza brzegimateraca i ziewa jak lew.- Lord Payne nie okazał mi żadnych szczególnych względów -powiedziałaDiana.- Szczerze mówiąc, wcale bym sobie tego nie życzyła.- Ha! Poprosił cię, żebyś obcięła mu włosy! Jest utytułowany, przystojnyjak sam diabeł i do tego bogaty.Z twoją urodą.Z pewnością się wkrótceoświadczy.Pomyśl, czy nie dałabyś się złapać z nim w pułapkę w zatoczce.Pocałunek z pewnością załatwiłby sprawę.- Mamo! - zawołały Diana i Minerva jednocześnie. - Co się z wami dzieje? - zapytała pani Highwood, patrząc to na jedną, to nadrugą.- Ci mężczyzni są lordami.Potężnymi, bogatymi.Powinnyście ichzachęcić.- Proszę mi wierzyć, zachęta, to ostatnia rzecz, jakiej im potrzeba.-Wypowiadając te słowa, Susanna się zmartwiła.Czy Bram uzna ich spotkaniezeszłej nocy za zachętę? Czy chciała tego? Rozumieli się teraz, i to nie tylkopowierzchownie, przyjmując, że pamiętał coś z ich rozmowy, kiedy sięobudził.- Lord Rycliff nie szuka żony - oświadczyła pewnym tonem.- Ani on,ani jego kuzyn.Gdybyśmy były na tyle szalone, żeby ich zachęcać,ryzykowałybyśmy nie tylko naszą reputację, ale także reputację Spindle Cove.- Powiodła wzrokiem po twarzach kobiet.- Rozumiecie? Nic się nie dzieje.Nic.- Ale, panno Finch.- usiłowała się wtrącić Minerva.- Minervo! - Susanna zwróciła się do niej, mając nadzieję, że jej nowaprzyjaciółka kiedyś zrozumie i wybaczy szorstkość.- Przykro mi to stwierdzić,ale błędnie oceniłaś to, co zobaczyłaś, i twój upór robi się męczący.LordRycliff nie napadł na mnie ani wczoraj, ani żadnego innego dnia.Nicniestosownego między nami nie zaszło.W istocie, skoczył z klifu, bo myślał,że ty utonęłaś i chciał cię uratować.Oskarżać go o najgorsze po tymbohaterskim, choć niepotrzebnym czynie, to niewdzięczność.W tej rozmowiepowiedziałam już wszystko, co mam do powiedzenia.Minerva zamrugała, wyraznie zraniona.Susanna czuła się okropnie, alestawką była przyszłość ich wspólnoty.Gdzie Minerva będzie szukać swoichkopalin, jeśli po Londynie rozniesie się wieść, że stare panny ze Spindle Coveoszalały, a Królowa Ruby będzie zmuszona zamknąć podwoje?- Wkrótce zawołają nas na herbatę.- Podniosła koszyk i skierowała się dodomu.- Do tego czasu będę w destylarni.Muszę utrzeć zioła, kończą mi sięmaści.Kate poszła za nią.- Pomogę.- Kiedy zbliżyły się do domu, szepnęła: - Jak to było?Pocałunek.Susanna stłumiła okrzyk zniecierpliwienia.- Możesz mi powiedzieć.- Kate otworzyła drzwi destylarni.Kiedy obieznalazły się w środku, szybko je za nimi zamknęła.- Susanno, wiesz, że nie powiem żywej duszy.Nie mam gdzie mieszkać poza SpindleCove.Los Spindle Cove jest moim losem.Susanna oparta się o drzwi izamknęła oczy.- Czy to było cudowne? Cudowne" nie było właściwym słowem.Nie znała słów, żeby opisać tedzikie, oszałamiające doznania.Nie mogła trzymać tego dłużej ani chwili w tajemnicy.Skinęła leciutkogłową, szepcząc:- Tak.Kate ścisnęła ją za ramię.- Wiedziałam.Musisz mi wszystko opowiedzieć.- Och, Kate.Nie mogę.Nie powinnam ci mówić nawet tyle.- Zaczęłazdejmować butelki z półek i chwyciła pęk wysuszonego dziurawca.- I to sięjuż więcej nie zdarzy.- Nie sądzisz, że on chce się z tobą ożenić?- Absolutnie nie.A ja nie zamierzam wyjść za niego.- Nie chcę być wścibska - powiedziała Kate.- Naprawdę nie.To po prostumoja jedyna szansa, żeby się dowiedzieć.To znaczy.Ja.Mnie nigdy lord niepocałuje w zatoczce.Susanna upuściła tłuczek od mozdzierza.- Dlaczego nie? Jesteś piękna.I masz tyle talentów.- Jestem sierotą z nieznanej rodziny.Nikim.Co więcej, nikim z tym.-Dotknęła dłonią znamienia na skroni.Susanna odłożyła pracę na bok i położyła ręce na ramionach przyjaciółki,patrząc jej prosto w oczy.- Kate, jeśli to znamię jest twoją największą niedoskonałością, to zpewnością jesteś najpiękniejszą i najbardziej godną kochania kobietą, jakąznam.- Mężczyzni wydają się innego zdania.- Może spotykałaś niewłaściwych mężczyzn.Słysząc echo słów, jakie Bram wypowiedział pod jej adresem, Susannastłumiła uśmiech.Niezależnie od tego, co się stanie, życie zawsze będzietrochę inne.Ponieważ wreszcie Susanna dowiedziała się, co to znaczy byćpożądaną, mimo wad.Czuła wewnątrz zaskakujące ciepło płynące z tegoodkrycia i chciała, żeby Kate przeżyła to samo. - Twój wielbiciel pojawi się pewnego dnia.Jestem tego pewna.Ale narazie.- Pociągnęła przyjaciółkę za kasztanowy lok.- To Spindle Cove, Kate.Opieramy poczucie własnej wartości na naszych osobistych zaletach iosiągnięciach, a nie opinii obcych dżentelmenów.- Tak, wiem.Wiem.- W oczach Kate pojawiło się zakłopotanie.-Ale niesposób przestać o nich myśleć, tak czy inaczej.Susanna zgodziła się z nią w duchu.Tak było.I nagle zaniepokoiła się, comogą porabiać ochotnicy, podczas gdy ich przywódca leży u niej na górze wdomu, złożony niemocą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •