[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeśli nawet niepotrafią wyczuć uroku, zobaczą mnie żywego i będą musielisami sobie zadać pytanie, jak to w ogóle możliwe.- Balu.- zaczęła Olivede i zamilkła, dostrzegając gest ar-cyksięcia.- A co jeśli pana po prostu zabiją, tylko po to, by ich światopogląd okazał się spójny? - zwrócił uwagę Plantageter.- Wydaje mi się, że moja obecność wystarczająco ich zaintryguje i da im tyle możliwości, że utrzymają mnie przy życiu,choćby dla przeprowadzenia badań.- Dlaczego miałbyś panie podejmować podobne ryzyko?Bo mam nadzieję, że Zwiatłorodni oszczędzą chłopca - wyjaśnił Bal wiążącemu go urokowi.- Wasza książęca mość, przez kilka kadencji zasiadałemw Inkluzyjnej Radzie do spraw Międzyrasowych, tak jak233 przede mną czynił to mój ojciec.Znam relacje łączące Zwiatło-rodnych z Ciemnorodnymi i dbam o nie.Z Cieniorodnymi zaśłączą mnie koneksje rodzinne.Padłem ofiarą ich działań i tylkoza sprawą mojej żony i Ishmaela di Studiera dwukrotnie niezginąłem.Straciłem żonę w serii wydarzeń przez nich zainicjowanych.Bez względu na to, co ze mną się stanie, nie chcę, bymoje córki - ani nawet to wynaturzone dziecko mego brata -żyły pod władzą Cieniorodnych.Poznałem ich po ich dziełach.Jestem w stanie dokonać podobnego dzieła.Wyjątkowo dobrzesię do tego nadaję - wyjaśnił Balthasar.- Na ile jest to wyraz twojej woli, panie, a na ile.jego?- Nigdy nie oznajmił, że powinienem przekroczyć granicęwyznaczaną przez wschód słońca, ale tak długo jak wierzę,że działam zgodnie z jego interesem, to moje działania będąwynikiem mojej własnej woli.Jak zademonstrowałem, wierzęw to.- Dlaczego twoje przejście na stronę Zwiatłorodnych jestzgodne z jego interesami?Balthasar przełknął ślinę; nie chciał, by zadano mu to pytanie, a jeszcze mniej pragnął na nie szczerze odpowiadać.- Ponieważ wierzę, że prawo Zwiatłorodnych pobłażliwiejtraktuje popełnione przez niego przestępstwa nizli przepisyCiemnorodnych.Uważam też, że magowie ze Zwiątyni posiedli odpowiednią moc, by chłopca właściwie wyszkolić i utrzymać w ryzach, czego my nie jesteśmy w stanie zrobić.Nastąpiła pauza.Balthasar nie mógł odczytać z twarzy arcy-księcia, co też on takiego myślał.- Zażądano od nas całkowitego podporządkowania się władzom Zwiatłorodnych i zrzeczenia się na ich korzyść całegomiasta.Zwiatłorodni zaprzeczają istnieniu Cieniorodnychi obarczają nas odpowiedzialnością za śmierć księcia Isidore'a,choć nie są w stanie określić, jak moglibyśmy tego dokonać.Wina książąt Mycene'a i Kalamaya za zniszczenie wieżyi śmierć magów jest bezdyskusyjna.Gdyby doszło do jeszcze236 jednego ataku, to nie sądzę, by powstrzymali się od zburzenianaszych murów.Skąd mam wiedzieć, czy ty nie sprowokujesztakiego ataku?- Wierzę, że urok rzucony na Florię był dziełem innego Cie-niorodnego maga, tego, który również odpowiadał za czar rzucony na Vladimera - odparł Balthasar.Na samo wspomnienieimienia brata kącik ust arcyksięcia zadrgał.Bal chciałby dowiedzieć się czegoś więcej o stanie Vladimera.Ale nie dało sięcofnąć tego, co już zostało powiedziane.- Tamten Cieniorodnypotrafił utrzymać Florię w nieświadomości, że jej to zrobiono.Chłopak nie posiadł takiej umiejętności.Przez cały czas byłemświadom moich poczynań.- Ale nie byłeś w stanie ich kontrolować, panie - zauważyłarcyksiążę.Balthasar zwrócił się do Olivede, ale arcyksiążę powiedział: - Panna Olivede jest twoją siostrą, panie, a ja dopiero co zostałem z nią zaznajomiony.Wysiłki, jakie podjęła dlaratowania życia księcia Mycene'a i złagodzenia jego śmierci,doskonale o niej świadczą.Ale nie mogę uznać jej świadectwadotyczącego twej osoby.- Wasza książęca mość - powiedział z mocą Balthasar - czyjestem człowiekiem, którego ktoś posłałby z misją skrytobójczą? Moje umiejętności strzeleckie są śmiechu warte.Niejestem magiem.Prawda, znam się nieco na narkotykach, truciznach i anatomii, ale udałbym się na dwór Zwiatłorodnych,gdzie mechanizm sukcesji opiera się na skrytobójstwie.Ichjaskrawości otaczają się całymi warstwami ochrony świeckieji magicznej.To, że właśnie Floria miała zanieść talizman doksięcia, oznacza, że podobnej magii nie może skupić w żyjącym ciele, dlatego utrzymuję, że i ja nie mogę nieść w sobie podobnego czaru.Jeżeli wasza książęca mość martwi się czymśjeszcze, co mógłbym jego zdaniem mieć, to niech każe mnierozebrać i przeszukać zanim pójdę.Wasza książęca mość musiprzekonać Zwiatłorodnych, by uznali istnienie Cieniorodnych.Ja jestem najlepszym na to dowodem, jakim byś dysponował. ROZDZIAA SIDMYFEJELISFejelisa zbudził dotyk dłoni na ramieniu.Dłoń ta cofnęła sięod razu, kiedy tylko zerwał się do pionu.Głową trafił w czyjśpodbródek; ktoś huknął tyłkiem o podłogę.- Aj! - Krzywo spojrzała na niego załzawionymi oczamizłotomiodowej barwy.Kiedy w końcu rozum wziął górę nad odruchami, Fejelisrozpoznał miejsce i swoją gospodynię, Jovance, czarodziejkę,która została pracownicą kolei, oraz chatę na należących doCiemnorodnych Rubieżach, którą dzieliła z trzema innymi osobami - swoim bratem Jadem oraz parą młodych ludzi Midhąi Sorrel.Sądząc po tym, jak się czuł, stanowczo minęło zbytmało godzin, odkąd wyciągnął się i zapadł w sen na siennikuna podłodze.Po prostu zawierzył w osąd Tama oraz we własnąocenę tej kobiety - co prawda, nie bezstronną, co było kolejnym nieoczekiwanym przejawem całej tej sytuacji.Starał sięrozwiązać język, żeby ją przeprosić.- Przepraszam, że was zaskoczyłam, wasza jaskrawość - powiedziała Jovance.- Ale poproszono nas o wystawienie strażyna zewnątrz na czas przejazdu jakichś pociągów Ciemnorodnych.Jak sobie radzisz ze strzelbą?238 - Czy nadal trwa jeszcze.? - Właśnie uniknął pytania o cośoczywistego.Przecież nadal była noc i jest pewne, że o tymwiedziała.- To zależy od rozmiaru i prędkości celu.Ogólnierzecz ujmując, strzelam przyzwoicie, lecz średnio celnie.-W każdym razie na pewno strzelał dobrze do celu; nigdy nieciągnęło go do polowania na żywą zwierzynę.- Jis.Orlanjisjest lepszy ode mnie.- Więcej miałem do czynienia z kuszą - odezwał się jegomłodszy brat [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl