[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.PortretOto zdjęcia anielicy Jewel.Wygrzebałem je w archiwach prasowych.Dwudziestosześcioletnia Jewel, wsparta na czyimś ramieniu, w dziale towarzyskim;trzydziestojednoletnia Jewel przedstawiająca wniosek dowodowy uzgodniony z drugą stronąna procesie Liama Strattona, Przekonującego Sprzedawcy, oskarżonego o nadużycia whandlu obligacjami.Trzydziestopięcioletnia Jewel uznawana za królową miejskiego CechuAniołów, na kolorowym zdjęciu wykorzystanym przez  Time" w artykule z pierwszej strony ozdumiewającym aniele Tristanie Chu, człowieku roku 1975.Obraz Jewel można zobaczyć w  Perdicie" Gainsborough: delikatna, owalna twarz zmałymi, zaciśniętymi ustami, zaskakująco grubymi brwiami i ciemnymi oczyma, którychwyraz przeszywa dreszczem aż do szpiku kości.Patrzeć w nie, to jak spoglądać w lufęnaładowanego pistoletu  grozba jest tak samo oczywista.Ową posępną aurę dostrzega się nawet na najstarszych zdjęciach.Najbardziejniepokojąca jest, gdy Jewel się uśmiecha.Można zrozumieć, co widział w niej Pendleton.Spragnionej mocy ćmie, którą był, musiała się wydawać świecą płonącą jasnym, żywymogniem.Biedny Pendleton.Biedny, głupi, cholerny, tchórzliwy zdrajca Pendleton.Dostałem to, na co zasłużył.Biura Cechu Aniołów znajdowały się w obszernym wiktoriańskim budynku, który ongiśstanowił własność znanego truciciela.W latach siedemdziesiątych jakiś dziennikarz nazwałten dom Piekłem, ponieważ zawsze można tam było znalezć synod posępnych aniołów.Nazwa się przyjęła.Jet i Laura podążali za Dantem, który wspiął się na ganek, a potem stanąłniezdecydowany przed ciężkimi dębowymi drzwiami.Przez całe życie starał się zewszystkich sil ignorować w sobie anioła, lecz tutaj, na progu Piekła, zaczął się zastanawiać,czy czas, kiedy mógł to robić, nie minął.Niewykluczone  myśli tej towarzyszył nagły atak niespodziewanej tęsknoty niewykluczone, że mógł być dumny z tego, co nosił w swym wnętrzu.Może istniało miejsce,w którym mógłby się szczycić swą magią, zamiast skrywać ją, jak Jet jeden ze swychbrudnych sekretów.Pokręcił głową, zaskoczony własnymi myślami, otworzył drzwi Piekła i wszedł dodługiego, ciemnego korytarza.Gdzieś w panującym wewnątrz mroku zadzwięczał mały dzwoneczek, oznajmiając ichwejście.Dante z ostrym sykiem wciągnął powietrze przez zęby. Wygląda jak skład starzyzny  zauważyła Laura.Lubiła, gdy otaczała ją pewna harmonia, tu zaś nie było nic harmonijnego.Zumocowanych na ścianie kołków zwisał zestaw płaszczy, szalików i kurtek.Wyżej biegłydwie długie półki, po jednej z obu stron, zapchane najrozmaitszymi przedmiotami.Wiekowelalki z popękanymi porcelanowymi twarzami, łyżwy dla małych dziewczynek, płyty bez opakowań i zdezelowane gramofony, radia z przepalonymi lampami, uszyta z aksamitusukienka dla dwunastolatki, udająca suknię wieczorową, oraz słój do konserw zawierającystarą kolekcję kulek.Smętne pozostałości setki żywotów. Jesteś pewien, że to właściwy adres?  zapytała. Jak najbardziej  wyszeptał Dante.Wszędzie wokół niego kołysały się i wzdychały duchy.Ze wszystkich zepsutychzabawek, wszystkich stłuczonych filiżanek przesączały się w gęste powietrze ich sekrety. Czy nie czujesz wspomnień?Zadrżał, gdy anioł w jego wnętrzu przebudził się i zaczął poruszać. To.to taki żart  wyjaśnił wreszcie. Dla ciebie to tylko śmieci.Ale jeśli ktoś jestaniołem.Z każdym oddechem wciągał w płuca przyprawiający o zawrót głowy aromatwspomnień, złożony z żądzy i zastarzałej złości, czułości i zielonej furii.Pragnął zamknąćoczy, zatkać uszy, otoczyć głowę ramionami i ukryć się. To magiczne przedmioty  ciągnął.Nie był w stanie patrzeć na ułożone na półkachgraty. Każdy z nich jest jak sen.Sen, którego nie sposób nie śnić, gdy przechodzi się obok.Niemożliwe, żeby cały dom tak wyglądał, powtarzał sobie.Który z aniołów mógłby towytrzymać?A jaka mogła być Jewel, anielica, która go stworzyła? Ta, którą w swej głupocie starał sięodnalezć? Aaknęła owych duchów, połykała je w całości.To przez nią w Piekle tliły sięwspomnienia i dawne uczucia.Wyczuwał idącego obok Jeta, chłodnego i pustego niczym lustro.Aparat fotograficznypodskakiwał mu na piersi niby amulet demona pełen skradzionych dusz.Jet uniósł go, byzrobić zdjęcie korytarza. %7łart?  wyszeptał. Nie słyszę, żebyś się śmiał, D.Gdzie się podziało twoje poczuciehumoru? Zostało na podłodze przystani  odrzekł Dante, krzywiąc twarz. Razem z mnóstweminnych zalet [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl