[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Co siÄ™ staÅ‚o?  zapytaÅ‚ szeptem Krzysztof. Idzie tu jeden z nich  odpowiedziaÅ‚em. Niedobrze, koledzy. Siadajcie.Krzysztof kazaÅ‚ nam usiąść w takiej samej pozycji, w jakiej ich zna-lazÅ‚em.UsiadÅ‚em pokornie, gdyż z tonu jego gÅ‚osu i spojrzenia biÅ‚a siÅ‚aprzekonywania.UsiedliÅ›my, a on przylgnÄ…Å‚ do muru obok drzwi.WidzieliÅ›my cieÅ„ Legiona 2 w szparze pod drzwiami.StaÅ‚ przed nimi iprawdopodobnie dziwiÅ‚ siÄ™ znikniÄ™ciu patyka blokujÄ…cego skobel.Mo-dliÅ‚em siÄ™ wtedy, aby nie zaÅ‚ożyÅ‚ skobla i nie poszedÅ‚ sobie z powrotemdo domu.Ale tak siÄ™ nie staÅ‚o.ZwyciężyÅ‚a ciekawość.To byÅ‚a ludzkarzecz sprawdzić, jakimże to sposobem zniknÄ…Å‚ patyk i co siÄ™ dziaÅ‚o zadrzwiami.Chyba każdy by tak postÄ…piÅ‚ na miejscu tego osiÅ‚ka.SÅ‚yszeliÅ›my, jak kÅ‚adzie tacÄ™ z prowiantem na ziemi, a potem otwo-rzyÅ‚y siÄ™ drzwi, w których pojawiÅ‚a siÄ™ jego zwalista sylwetka.PatrzyÅ‚ nanas, ale nieprzyzwyczajone do ciemnoÅ›ci oczy nie potrafiÅ‚y wyÅ‚owićszczegółów.WidziaÅ‚ dwóch mężczyzn siedzÄ…cych przy kojcu dla war-chlaków, to znaczy mnie i owego RafaÅ‚a, ale zanim zorientowaÅ‚ siÄ™, żejeden z nich nie jest tym, którego tutaj uwiÄ…zaÅ‚, Krzysztof już doskoczyÅ‚do niego i jednym szarpniÄ™ciem wciÄ…gnÄ…Å‚ do Å›rodka.ZerwaliÅ›my siÄ™ narówne nogi z RafaÅ‚em i przebiegliÅ›my obok leżącego i jÄ™czÄ…cego z bóluLegiona 2.W tym czasie znalezliÅ›my siÄ™ już na zewnÄ…trz chlewu, a Krzy-sztof zamknÄ…Å‚ z impetem drzwi, zaÅ‚ożyÅ‚ skobel i wetknÄ…Å‚ weÅ„ patyk.ByliÅ›my wolni. ROZDZIAA DWUNASTYWIyNIOWIE OPOWIADAJ " STARYZRZDATO JA! " ZNIK-NICIE KRZYSZTOFA " CZY RAFAA UMIE DOI KOZY? "HOT-DOG ZAMIAST PDZLA I TAJEMNICA ZAWODOWA "NIKON ZNALEZIONY W BURZYNIE " STRACH NA WRÓBLE IPRZYGOTOWANIA DO ODPARCIA ATAKU " JAK ZDEMA-SKOWA KIEROWC BIAAEGO POLONEZA? " W KOZCIE-LE W WIyNIE " CHAOPAK Z KARTECZK " NA BRZEGU NA-RWI " KTO SIEDZIAA W POLONEZIE? ©WYJAZNIENIA I ZDRA-DLIWE  RACH-CIACH" " KTO NAS PODSAUCHIWAA? " WE-RONIKA PORWANA? " KOLEJNA ZAA WIADOMOZZ cuchnÄ…cymi gnojówkÄ… mÅ‚odzieÅ„cami, Krzysztofem i nieznanymmi RafaÅ‚em, szliÅ›my żwawo przez las w kierunku Rosynanta.Nie byÅ‚opewnoÅ›ci, czy osiÅ‚ek zamkniÄ™ty w chlewie nie wyważy jakimÅ› sposobemdrzwi i nie pojedzie za nami volkswagenem. Jakim cudem pan siÄ™ tutaj znalazÅ‚?  zapytaÅ‚em Krzysztofa. FotografowaÅ‚em w tych stronach  wyjaÅ›niÅ‚. PrzypadkiemnatrafiÅ‚em na tÄ™ zagrodÄ™.No i wpadÅ‚em.Napadli mnie.Rach-ciach i jużbyÅ‚em w chlewie. Rach-ciach?"  pomyÅ›laÅ‚em. Akurat.Bujać to my, nie nas". A ty,mÅ‚odzieÅ„cze?  zwróciÅ‚em siÄ™ do RafaÅ‚a. A co to pana obchodzi? zaczÄ…Å‚ opryskliwie. UratowaÅ‚em ciÄ™.Chyba nalezÄ…mi siÄ™ wyjaÅ›nienia.DziÄ™kować nie musisz, ale chciaÅ‚bym wiedzieć, kogo uratowaÅ‚em? Okay.PrzyjechaÅ‚em z Warszawy za dziewczynÄ….Ona zatrudniÅ‚asiÄ™ w departamencie w ministerstwie, u jakiegoÅ› starego zrzÄ™dy, któryÅ›ciga zÅ‚odziei dzieÅ‚ sztuki.Ale skoÅ„czyÅ‚em z niÄ…, bo zaczęła zadawać siÄ™z takim jednym PawÅ‚em. Masz na myÅ›li PawÅ‚a DaÅ„ca?!  nie wierzyÅ‚em wÅ‚asnym uszom. Gdzie on jest, kolego? Zna go pan?  zdziwiÅ‚ siÄ™. Czy w tych stronach wszyscy siÄ™znajÄ…? Niestety, nie wiem, gdzie jest PaweÅ‚! Kiedy Dominika uciekÅ‚az blondynem o nazwisku Batura, pojechaliÅ›my do hotelu.Ale w nocy czmychnÄ…Å‚em stamtÄ…d i zakradÅ‚em siÄ™ pod dom producenta pÅ‚ytek cera-micznych. Jana Pociechy  dokoÅ„czyÅ‚em za niego. Tak  zdziwiÅ‚ siÄ™, jakbym byÅ‚ jasnowidzem. PaweÅ‚ twierdziÅ‚,ze tam spotkali siÄ™ Przemytnicy.SÄ…dziÅ‚em, ze uda mi siÄ™ coÅ› tam wywÄ™szyć i dziÄ™ki temu wpadnÄ™ na trop Dominiki.Niestety, dopadÅ‚ mnie ro-tweiler  tu RafaÅ‚ pokazaÅ‚ postrzÄ™pione ubranie. ZostaÅ‚em schwytany.Pózniej przyjechali tacy podobni do tego osiÅ‚ka zamkniÄ™tego w chlewie, mercedesem Å‚obuzy jeżdżą, i mnie tu przywiezli.Ale kim pan jest,że pyta o wszystko? Ja?  zerknÄ…Å‚em na niego groznie. Jestem tym starym zrzÄ™dÄ…,u którego zatrudniÅ‚a siÄ™ panna Tatalkiewicz.Dyrektor DepartamentuOchrony Zabytków. O rany!  zÅ‚apaÅ‚ siÄ™ zawstydzony za gÅ‚owÄ™. Przepraszam, janie chciaÅ‚em; wie pan, jak to jest, nawet rodziców nazywa siÄ™ zgredami. Jak to dobrze, ze nie mam dzieci  rzekÅ‚em w tonie żartobliwym. Nie chciaÅ‚bym, aby zwracaÅ‚y siÄ™ do mnie per  zgredzie". Ale tego nie mówi siÄ™ przy nich. Dobre i to.Krzysztof przeprosiÅ‚ nas na chwilkÄ™ i znikÅ‚ za krzakami  jak wyja-Å›niÅ‚  za potrzebÄ….SzliÅ›my wolno z RafaÅ‚em i ten opowiedziaÅ‚ mi wszy-stko to, co zdarzyÅ‚o siÄ™ poprzedniego dnia w Aomży.O wydarzeniachw hotelu, Baturze, Dieterze Stohlu, Dominice i Pawle.To wszystkobrzmiaÅ‚o nieprawdopodobnie, zupeÅ‚nie jakby ktoÅ› streszczaÅ‚ mi filmowÄ…fabuÅ‚Ä™.ChÅ‚opak wydaÅ‚ mi siÄ™ szczerze przejÄ™ty losem dziewczyny i wszy-stkim tym, czego doÅ›wiadczyÅ‚.SÅ‚uchaÅ‚em uważnie i caÅ‚kowicie zapo-mniaÅ‚em o Krzysztofie.I kiedy ujrzaÅ‚em w oddali Rosynanta, nagle przy-pomniaÅ‚em sobie o synu Ossowskiej. Halo!  krzyknÄ…Å‚em za siebie. Panie Krzysztofie! Jest tampan?!WoÅ‚aliÅ›my na zmianÄ™.DoÅ‚Ä…czyÅ‚ do nas nawet pan GapiÅ„ski zwabio-ny naszÄ… obecnoÅ›ciÄ…. A to kto?  wskazaÅ‚ palcem na mÅ‚odziana [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •