[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Muszę dziś jeszcze poważnie porozmawiać zBlanką.Moje słowa zaskoczyły wszystkich.Kuna czujnie mi się przyglądał i spokojnie mierzył wmoją pierś. Nie udało ci się w Przezmarku i dziś w Morągu, to myślisz, że teraz się uda?  zagadnąłemdo niego biorąc narzędzia. Do trzech razy sztuka  odparł. Nie boisz się tak przyznawać przy wszystkich?  pytałem dostrajając wykrywacz. Nie! Przestań tyle marudzić, tylko wez się do roboty.Skarb czeka! Ten skarb wcale cię nie zadowoli  pokręciłem głową.Rozejrzałem się po terenie. To będzie tam, gdzie stała marmurowa ławeczka  ruszyłem w tamtą stronę.143 Kilka razy omiotłem teren tarczą wykrywacza, zahuczał wskazując obecność metalowegoprzedmiotu w ziemi.Odłożyłem urządzenie i wbiłem ostrze łopaty.Pół metra pod ziemią natrafiłemna małą metalową szkatułkę owinięta w pergamin. Co to jest?  Kuna niecierpliwił się.Odwinąłem pergamin i uniosłem wieko.W środku były dwie grube, złote obrączki.Nawewnętrznej stronie obie miały identyczny napis:Kajetan i Dorota na pamiątkę wiecznej miłości To niemożliwe! To nie może być wszystko!  wrzeszczał Kuna.Małgosia i Laura też chyba były rozczarowane.Pan Tomasz spokojnie oglądał precjoza.Kunatrzymał pistolet w wyprostowanej ręce. Macie szukać dalej!  wrzeszczał. Nie ma czego  wzruszyłem ramionami.Jednocześnie zastanawiałem się, jak rozbroićprzeciwnika. Macie robić co każę!  Kuna był zdenerwowany. Zaraz zacznę strzelać, a ona będziepierwsza  wycelował w Laurę. Potem zajmę się tym staruszkiem, Pawłem. mierzył po koleido każdego z nas. Odzyskałeś swoją broń, którą straciłeś w Morągu  odezwałem się. Nie mędrkuj  Kuna warknął. Nie zastanowiło cię, że otrzymałeś sms z informacją o pistolecie i to w momencie, kiedyuwolniliśmy Wiktora z podziemi w Przezmarku?Twarz Kuny zaczynała wyrażać zwątpienie. Zostawiłeś tam kumpla  kontynuowałem. Miałeś jego telefon i dzięki temu od Laury,która próbowała skontaktować się z ojcem, wiedziałeś, co robimy.Chyba jednak za bardzowierzysz w swoją dobrą gwiazdę.Teraz mamy twoje odciski palców na broni.Kuna spąsowiał i wycelował we mnie. Co z tego?  mruknął zaciskając palec na spuście. Ona nie wystrzeli.Nacisnął i rozległ się tylko suchy trzask. Spiłowałem iglicę  wyjaśniłem.Kuna rozglądał się w poszukiwaniu drogi ucieczki, ale w tym momencie z krzaków wyleciałciężki drewniany topór i trafił prosto w uzbrojoną dłoń Kuny.Palce zaciśnięte na kolbie pouderzeniu odruchowo wyprostowały się i na ten moment czekałem.Jednym błyskawicznymskokiem znalazłem się przed Kuną i doskonale wyćwiczonym rzutem rozbroiłem go i rzuciłem naziemię.Na polanę wyszli wikingowie w towarzystwie naszych przyjaciół. Celny rzut, siostro  Piotruś pochwalił Olgę. Skąd pan wiedział, gdzie szukać i skąd pan wie, że była tylko ta szkatułka?  zapytałaJulita. Serce mi to wszystko podpowiada  zażartowałem. Roch, możesz przypilnować Kunę?Przyjaciel bez słowa usiadł na przestępcy, a ten tylko jęknął. Skąd pan wiedział o treści napisu z tego nagrobka?  zapytałem muzealnika. Kiedy kolega, który grzebał w materiałach archiwalnych, przysłał mi informacje olokalizacji tego cmentarza, natychmiast sobie przypomniałem, że kiedyś tu byłem i odpisałem sobie144 ten wiersz.Podobał mi się.Mam tu coś dla pana  z kieszeni surduta wyjął kopertę z listem. Niemiałem okazji wcześniej tego wręczyć.Staranne, okrągłe pismo mogło należeć tylko do Blanki.Pawle!Nie jestem w stanie wszystkiego napisać.Wszystkiego, co czuję i co myślę.Chyba najlepiejoddają to te słowa, które rano nam czytałeś.Muszę wyjechać do Paryża, ale wrócę.Obiecuję.Znajdę Cię i dowiem się, czy czekasz na mnie.Blanka Pan wiedział?  zapytałem pana Tomasza. Tak, wzięła plecak z wehikułu  wydawało mi się, że mój szef jest zawstydzony.145 ZAKOCCZENIE Odwieziecie ich na brzeg  rozkazałem wikingom. Macie prawdziwą wyspę skarbów, a jaswojego jeszcze nie odnalazłem  nachyliłem się nad otwartą szkatułką. Przyzna pan, żepowinienem to przekazać prawowitej właścicielce?  wziąłem obrączki.Pan Tomasz nie protestował.Zszedłem do wehikułu i skierowałem go do najbliższego brzegu.Potem popędziłem do morąskiego zamku.Przy furtce spotkałem lokaja. Pani Larysa odwiozła córkę na lotnisko w Gdańsku  poinformował mnie. Córkę? Pannę Blankę.Po chwili wściekły gnałem w stronę Gdańska.Panią Larysę spotkałem przed budynkiemdworca lotniczego. Spózniłem się  stwierdziłem.Kiwnęła głową. Dlaczego to zrobiła? Musi się pan jeszcze wiele dowiedzieć o kobietach. Pani i Blanka wiedziałyście wszystko? Prawie.Niech pan sobie wyobrazi taką sytuację.W drugiej połowie XIX wieku KajetanDobrovolsky, prawnuk Ignacego Dobrowolskiego, dragona dziewiętnastego pułku, siedział namarmurowej ławeczce.Przypłynął w to miejsce z córką gospodarzy pałacu w Ponarach i słuchałromantycznej historii o dawnej służącej z majątku.Kamerdyner rozkładał na serwecie zastawę dodrugiego śniadania.Ciotka dziewczyny zasłonięta parasolem pewnie pociła się w czarnej jak węgielsukience, ale przede wszystkim starała się walczyć z ogarniająca ją sennością.Nienawidziłaromansów, a tę bajkę o Dorocie tyle razy już słyszała.Wtedy Dorota powiedziała, że Ignacy mawybierać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •