[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Usiadłem w jedynym suchym kącie celi i próbowałem zebrać myśli.Miałem spędzićnoc w tym strasznym miejscu! Oko pulsowało piekącym bólem.Duszący fetor dławił gardło iutrudniał oddychanie.Gorąco było nie do zniesienia, a nasiąknięte potem ubranie kleiło się dociała.Moim ostatnim posiłkiem była wypita jeszcze w domu szklanka koziego mleka, którei tak zwymiotowałem, więc teraz kwaśniało na koszuli i spodniach.Dostrzegłem wystającą ześciany rurę - przekręciłem zawór, licząc na odrobinę wody, jednak wypłynęła tylko gęsta,brązowa zawiesina.Która to godzina? Czy zostawią mnie tu na całą noc?Głowa pękała mi z bólu.Wiedziałem, że nie zasnę.Jedyne, co mi pozostało, to modlićsię do Allaha.- Ochroń mnie - poprosiłem.- Uratuj mnie i zaprowadź szybko z powrotem dorodziny.Przez masywne, stalowe drzwi dochodziła z oddali głośna muzyka - wciąż od nowa tasama płyta.Powtarzające się w kółko frazy pomagały mi odmierzać czas.Leonard Cohen śpiewał:They sentenced me to twenty years of boredomFor trying to change the system from withinIm coming now, Im coming to reward themFirst we take Manhattan, then we take Berlin 4Z oddali dochodziły odgłosy trzaskających drzwi, które stopniowo przybierały na sile.W pewnym momencie ktoś otworzył drzwi do mojej celi, wsunął do środka niebieską tacę iznowu je zatrzasnął.Spojrzałem na tacę zanurzoną w nieczystościach, które wylały się zmuszli.Leżało na niej gotowane jajko, kromka chleba, łyżka skwaśniałego jogurtu i trzyoliwki.Obok stał plastikowy pojemnik z wodą, ale kiedy podniosłem go do ust, poczułemnieświeży zapach.Wypiłem trochę wody, a resztę zużyłem na umycie rąk.Zjadłem wszystko,ale nadal byłem głodny.Zastanawiałem się, czy to jest śniadanie.Straciłem rachubę czasu -zgadywałem, że może być po południu.Kiedy próbowałem ocenić, jak długo tu jestem, ktoś nagle otworzył drzwi.Stanęła wnich osobliwa postać - niski, przygarbiony starzec, który wyglądał na siedemdziesiąt lubosiemdziesiąt lat.Wrzasnął na mnie z rosyjskim akcentem, przeklął mnie, przeklął Boga, poczym splunął mi w twarz.Mężczyzna musiał być strażnikiem, bo cisnął we mnie kolejnym cuchnącym kapturemi kazał mi go założyć.Następnie chwycił mnie za niego i pociągnął brutalnie przez korytarz.W pewnym momencie zatrzymał się, otworzył drzwi, wepchnął mnie do środka i usadził naniskim plastikowym krześle, które przypominało szkolne krzesełko dla pierwszoklasistów ibyło przytwierdzone do podłogi.Strażnik przykuł mnie do krzesła - jedną rękę unieruchomiłmiędzy nogami siedziska, a drugą z boku.Potem spętał mi nogi.Krzesełko było przechylone imusiałem przekrzywić się do przodu.W nowym pomieszczeniu, w przeciwieństwie do celi,panował przenikliwy chłód.Klimatyzacja musiała być ustawiona na temperaturę bliską zeru.Siedziałem tak długie godziny, trzęsąc się z zimna, w nienaturalnej pozycji, bezmożliwości wyprostowania ciała.Próbowałem oddychać płytko przez cuchnący worek.Byłem głodny i wyczerpany, a z zakrwawionego oka nie ustępowała opuchlizna.W końcu drzwi się otworzyły i ktoś ściągnął mi kaptur.Ze zdziwieniem zauważyłem,że był to cywil, a nie żołnierz czy strażnik.Usiadł na brzegu biurka.Moja głowa znajdowałasię na wysokości jego kolan.- Jak się nazywasz? - zapytał.- Musab Hasan Jusuf.- Czy wiesz, gdzie jesteś?- Nie.Pokiwał głową i rzekł:- Niektórzy nazywają to miejsce Czarną Nocą, inni Rzeźnią.Znalazłeś się wpoważnych tarapatach, Musab.Próbowałem zachować kamienną twarz.Skupiłem wzrok na plamie znajdującej się naścianie za jego głową.- Jak się miewa twój ojciec w palestyńskim areszcie? - spytał.- Jest mu lepiej niż wizraelskim więzieniu?Przesunąłem się lekko na krzesełku, wciąż odmawiając odpowiedzi.- Czy zdajesz sobie sprawę, że jesteś w tym samym miejscu co twój ojciec, kiedyaresztowano go po raz pierwszy?A zatem trafiłem do izby zatrzymań Moskowije w zachodniej Jerozolimie.Ojciecopowiadał mi o tym miejscu.Był tu kiedyś rosyjski kościół prawosławny, wybudowany wdzielnicy szczycącej się wielowiekową tradycją.Rząd izraelski przekształcił ten teren w ściślechroniony obiekt, w którym umieszczono siedzibę policji, biura i areszt śledczy izraelskiejsłużby bezpieczeństwa Szin Bet.Starożytny labirynt, który znajduje się tutaj głęboko pod ziemią, idealnie nadawał sięna więzienie.Moskowije cieszyło się złą sławą.Przypominało średniowieczne lochy, jakienieraz oglądamy na filmach - ciemne, wilgotne, rojące się od szczurów.Pomyślałem, że przyszło mi znosić te same upokorzenia, którym wcześniejpoddawano ojca.Być może ci sami ludzie przed laty bili go i torturowali.Długo gorozpracowywali, ale nigdy nie udało się go złamać.Tata był silny, a represje jeszcze gowzmocniły.- Powiedz mi, dlaczego tu jesteś.- Nie mam pojęcia.Oczywiście domyślałem się, że trafiłem do Moskowije z powodu tych przeklętychkarabinów, które nawet nie działały.W plecach czułem przeszywający ból.Przesłuchującyuniósł mój podbródek do góry.- Chcesz być twardy jak ojciec? Nie masz pojęcia, co cię czeka za drzwiami tegopokoju.Opowiedz mi wszystko, co wiesz o Hamasie! Ujawnij wszystkie tajemnice!Opowiedz mi o islamskim ruchu studenckim! Chcę wiedzieć wszystko!Czy naprawdę uważał, że jestem groźny? Trudno mi było w to uwierzyć, ale imwięcej o tym myślałem, tym bardziej utwierdzałem się w przekonaniu, że tak właśniezakładał.Z jego punktu widzenia to, że byłem synem szajcha Hasana Jusufa i kupowałembroń automatyczną, stanowiło wystarczającą podstawę do obaw.Izraelczycy przetrzymywali i torturowali ojca, a teraz mieli zamiar dobrać się do mnie.Czy sądzili, że dzięki temu uznam ich prawo do istnienia? Mój punkt widzenia był całkieminny.Uważałem, że naród palestyński walczy o odzyskanie wolności i należącej do nas ziemi.Nie odpowiadałem na pytania, więc mężczyzna uderzył pięścią w stół.Znów podniósłmoją brodę.- Idę do domu i spędzę wieczór z rodziną.A ty się tu dobrze baw [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •  

     

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalia97.htw.pl
  •