[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nawet nie dojechałem do rozwidlenia drogi.Zatrzymałem na chwilę wehikuł izacząłem z niezwykłą uwagą studiować mapę parku.- Co pan robi najlepszego? - syczała ze złości Katarzyna.Ignorując jej kapryśną naturę, zapaliłem zaraz silnik i gwałtownie zjechałem z drogina pobocze, kierując się po piaszczystej dolince na południowy wschód.- Aj! - krzyknęła Katarzyna tracąc równowagę w wyniku mojego nagłego zrywu.- Copan robi? Chce pan nas pozabijać?- Niech ta maszyna pokaże, ile jest naprawdę warta! - zawołałem zmniejszającciśnienie w ogumieniu, a potem dodałem gazu.- Pojedziemy na południe, na skróty.Jeśli Jezdzcy Piekieł wyznaczyli spotkanie gdzieś przy drodze Pinto Basin, to dojedziemy tamod strony tych wertepów i z ukrycia będziemy obserwować, co się wydarzy.Jeśli ktokolwieknas się spodziewa, to tylko na głównej drodze, z której właśnie zboczyliśmy.Muszę przyznać, że wehikuł przewyższał możliwościami technicznymi mój stary,niezapomniany pojazd.Jechał po piaszczystym terenie bez żadnych problemów, skały omijałskutecznie niczym poduszkowiec i tylko rzucało nami do góry i na boki na większychprzeszkodach, ale pojazd wciąż dzielnie przedzierał się przez wyżynny, nietypowy, a nawetnieodpowiedni do jazdy samochodem teren.Ale wehikuł nie był przecież normalnymsamochodem.Pokonaliśmy jakiś płaskowyż, ominęliśmy skałki i wjechaliśmy na szlak turystycznyCalifornia Riding and Hiking Trail, który na tym terenie biegł prawie równolegle do Park Boulevard i przecinał jej odnogę Pinto Basin Road półtorej mili dalej na południu.Kurzyłosię za nami niemiłosiernie, a gorący wiatr smagał nasze twarze i rozwiewał włosy.Jadące niezbyt szybko na południe betonową szosą BMW ujrzeliśmy po kilkuminutach.Udało nam się nadrobić stracony czas jazdą na skróty po nieprzyjaznym terenie i wten sposób mogliśmy kontrolować sytuację.Na szczęście Panteras nie zdawał sobie sprawy,jakim pojazdem dysponowaliśmy.Ze szlaku skręciłem w prawo i pojechałem na południe wzdłuż pasma niskich górHexie, które towarzyszyły na odcinku kilku mil Pinto Basin Road, po której jechało BMWPanterasa.To była trudna jazda; musieliśmy pokonywać wiele uciążliwych uskoków, omijaćslalomem kępy suchych krzaków, skalne występy, ale na szczęście rosnące od strony drogiwysokie, suche krzaki i zielone kaktusy stanowiły niezły parawan dla oczu Panterasa i Eda.Inna sprawa, że aktor ze swoim agentem nie spodziewali się nas w tym nietypowym miejscu.Ale oto BMW skręciło nagle z drogi niedaleko kempingu Cholla Cactus Garden.Natychmiast zahamowałem i przystawiłem lornetkę do oczu.- Co się dzieje? - zainteresowała się Katarzyna.Sportowy samochód gwiazdora przejechał kawałek polany obrośniętej skarłowaciałą ispaloną roślinnością, wbijając w górę chmurę piasku i po chwili wjechawszy w duży i wysokizagajnik kaktusów znikł z pola widzenia.- Prawdopodobnie wśród kaktusów wyznaczono spotkanie - poinformowałemdziewczynę.- I co chce pan zrobić? - zapytała już bez wojowniczej maski.- Zostanie pani tutaj zakierownicą z zapalonym silnikiem, a ja pójdę na zwiady.To rzekłszy wyszedłem z wehikułu i udałem się w kierunku kaktusowego gaju.Nagorącej ziemi zauważyłem ślady opon jakiegoś samochodu.Kępki niskiej roślinności byłynieco przygniecione, a to mogło świadczyć, że ktoś tędy niedawno jechał.To mnie zdziwiło,był to bowiem teren parku narodowego i poruszanie się po nie wyznaczonych traktach byłoprzestępstwem.Ja miałem jednak silną motywację do naruszenia prawa, a było nią życiePawła.Ale jaką miał kierowca samochodu? Zlady odbijały bardziej na zachód, więcpostanowiłem sprawdzić, kto oprócz mnie śledzi  Jezdzców Piekieł i Panterasa? Pod osłonąkęp jukki i kaktusów przeszedłem bez trudu kawałek płaskiego terenu, ale zaraz musiałemzwolnić i nadstawić uszu.Poprzez egzotycznie powyginane korpusy tych kłujących roślinwidziałem jakieś dwieście jardów przed sobą niewyrazną sylwetkę BMW i kilka srebrnychmotorów.O ile się nie myliłem, były to słynne harleye-davidsony, a wokół tych legendarnych jednośladów poruszały się ciemne sylwetki.Ale zaraz moją uwagę zwrócił platynowy blaskkaroserii innego samochodu znajdującego się za rzędem motorów.Był to sportowy,luksusowy i ekstrawagancki samochód, który mógłby rywalizować na autostradzie z naszymwehikułem.To był ów słynny callaway Panterasa.Powiodłem wzrokiem uzbrojonym w lornetkę po okolicy w poszukiwaniutajemniczego, samochodu, ale nie zauważyłem go nigdzie.Czołgałem się niemal na kolanach, omijając kaktusy, aby zbliżyć się jak najbardziejdo miejsca  transakcji i nie zostać zauważonym.Znalazłem na szczęście dziwniepowyginany kaktus i w jego rozczapierzających się ku górze kolczastych ramionachznalazłem prześwit, przez który widziałem mężczyzn, a do mych uszu dochodziły ich ledwosłyszalne głosy.Przystawiłem lornetkę do oczu i obserwowałem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •  

     

    /3.php") ?>