[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszystkiepokoje wyglądały tak samo: po lewej stronie od wejścia kuchnia, po prawej zaś łazienka.Odsypialni kuchnię dzieliła lada ze stołkami barowymi.Obok, przy ścianie, stała szafka i biurko.Między łóżkami znajdował się małyskładany stolik i dwa krzesła.Szklane zasuwane drzwi prowadziły na balkon, z któregorozciągał się widok na basen, restaurację i sięgający po horyzont ocean.Sąsiednie balkonyoddzielone były od siebie stiukowanymi betonowymi ścianami, w które wstawione zostałyzamykane na zasuwę drzwi.Stał tu też jeszcze jeden stół oraz dwa aluminiowe składanekrzesełka.Wszystkie pokoje miały identyczny wystrój: podłogi wyłożone jasnozielonymipłytkami, różowe ściany i meble z mocno polakierowanego klonu.Pościel i ręczniki były wtym samym, co podłoga, zielonkawym kolorze, a hotelowa zastawa została dopasowana doróżowych ścian.Rhinelander po przyjezdzie na Barbados wybrał  Tropicana Court ze względu nakorzystne położenie, a także praktycznie swobodny dostęp do kwater gości.Wynajął dwasąsiadujące pokoje: numery trzynasty i czternasty, znajdujące się na drugim piętrzewschodniego skrzydła budynku.Wyjaśnił kierownikowi, że jeden z nich bierze dla swoichznajomych, którzy lada dzień mieli przyjechać ze Stanów.Zapłacił gotówką za tydzień zgóry.Przypatrując się, jak kierownik wpisuje dane do komputera, zauważył, że pokoje odnumeru piętnastego do osiemnastego były wolne.Miał więc całe piętro do swojej dyspozycji.Po wyjezdzie Harpera i jego towarzyszy, pojechał do hotelu.Zaparkował wóz, poczym wszedł na ostatnie piętro.W zamku tkwił pasek celofanu, który włożył tam wcześniej.By to znak, że w czasie jego nieobecności nikt nie próbował dostać się do środka.Otworzyłdrzwi.Stojąc na korytarzu pod gołym niebem, wsłuchał się w ciszę i wciągnął w nozdrzapowietrze.Wszystko wydawało się w porządku.Rhinelander wszedł do pokoju, zamknął zasobą drzwi, po czym zajrzał do łazienki, kuchni i na balkon.Wszędzie pusto.Stojąc na balkonie, zapalił papierosa i spojrzał w dół.Mężczyzna w średnim wieku, ospalonych od słońca tłustych ramionach, pływał w basenie, a dwie kobiety w bikini opalałysię na zielonych leżakach, nie zwracając na niego najmniejszej uwagi.Rhinelander usiadłprzy stoliku i strząsnął popiół do wypełnionego niedopałkami spodka.Zza drzew oddzielających basen od morza wyłaniała się plaża, która także świeciła pustkami. TropicanaCourt nie narzekał na nadmiar klientów.Rhinelander siedział na balkonie jeszcze kilka minut.Palił papierosa i wsłuchiwał sięw cykanie świerszczy i pomruk oceanu.Wreszcie zgasił niedopałek i wszedł do pokoju.Tamprzykucnął, wsunął dłoń pod narzutę przykrywającą łóżko stojące bliżej balkonu i wyciągnąłsfatygowaną niebieską winylową torbę z symbolem Pan Am.Następnie otworzył ją i wyjął ześrodka wiertarkę, piłki do metalu, taśmę izolacyjną, mały śrubokręt, zwój kabla, tubkępłynnego lutu, izolowane szczypce do cięcia drutu i kit hydrauliczny.W torbie było też pudełko z uruchamianym głosowo dyktafonem Panasonica,studwudziestominutowa mikrotaśma BASF, paczka baterii Duracell oraz duży, noszony zauchem, aparat słuchowy marki Beltone, przypominający urządzenie produkowane w latachpięćdziesiątych.Rhinelander kupił to wszystko, wraz z torbą, w kilku sklepach w Bridgetownw przeciągu ostatnich trzech dni.Część narzędzi położył na stoliku przy drzwiachbalkonowych i wziął się do pracy.Za pomocą śrubokręta ostrożnie zdjął pokrywę z aparatu słuchowego i dokładnieobejrzał urządzenie.Zgodnie z jego oczekiwaniami, mechanizm składał się z miniaturowegotranzystorowego odbiornika połączonego z mikrofonem i baterią.Ostrożnie podważyłmikrofon śrubokrętem i wyjął ze słuchawki, po czym przeciął druciki biegnące do odbiornika.Następnie oddzielił dwa metry kabla i połączył je kropelkami lutu z przerwanym obwodemaparatu słuchowego.Podszedł do łóżka, wziął wiertarkę i piłki do metalu, po czym usiadł na podłodze podścianą dzielącą sąsiednie pokoje.Wybrał punkt tuż nad gniazdkiem i szybko wywiercił czterydziury tworzące rogi kwadratu o bokach długości mniej więcej dwudziestu centymetrów.Potem piłką wyciął zaznaczony fragment płyty ściennej.Pochylił się i zajrzał do dziury.Jegopomiary okazały się dokładne: skrzynka z bezpiecznikami i gniazdko znajdowały się podrugiej stronie sąsiedniego pokoju.Podniósł się i powrócił do łóżka.Wziął baterie, dyktafon, taśmę izolacyjną i położył towszystko na stole.Płynny lut stwardniał jak należy, tworząc solidne połączenie.Oderwał dwadwudziestocentymetrowe paski taśmy izolacyjnej, po czym ostrożnie podniósł słuchawkęaparatu.Następnie przy użyciu taśmy połączył ją z mikrofonem elektrostatycznym wdyktafonie.W ten sposób otrzymał prymitywne, ale sprawne urządzenie podsłuchowe.Wymienił baterie w dyktafonie, po czym włożył kasetę.Na wszelki wypadeksprawdził, czy wszystko poprawnie działa.Wcisnął guzik nagrywania i zaczął szeptać do mikrofonu, wpatrując się w igłę wskazującą poziom dzwięku.Urządzenie działało doskonale.Przewinął więc taśmę, po czym zabrał swoje dzieło i podszedł do dziury w ścianie.Ponownie wziął wiertarkę, włożył rękę do otworu i przejechał palcem po żeliwnejskrzynce przesłaniającej gniazdko w sąsiednim pokoju.Następnie tuż pod nią wywierciłdziurę.Z kieszeni spodni wyjął paczkę kitu.Z szarej masy ulepił kulę, którą okleił mikrofon zaparatu słuchowego.Znów włożył rękę do dziury, wymacał mały otwór pod skrzynką i drugąręką ostrożnie umieścił w nim mikrofon, przyciskając mocno, tak by nie wypadł.Następniewsunął dyktafon do dziury i położył go na drewnianej belce między dwiema płytamiściennymi.Na koniec wstawił na miejsce wycięty uprzednio fragment płyty, przytwierdziłkitem i posprzątał po sobie, wrzucając wszystkie śmieci do torby.Po dziesięciu minutach zakończył pracę.Upewnił się, też, że po jego skromnychczynnościach renowacyjnych nie pozostały żadne ślady.Przesunął szafkę trzydzieścicentymetrów w lewo i zasłonił przyklejony kitem fragment płyty ściennej nad gniazdkiem.Rozejrzał się raz jeszcze po pokoju i zerknął na zegarek.Uwinął się w niecałą godzinę.Zostało mu jeszcze mnóstwo czasu.Przeszedł na sąsiedni balkon.Otworzył szklane drzwi i wkroczył do pokoju, łudzącopodobnego do tego, w którym przed chwilą przebywał.Podszedł do gniazdka przy szafce iuklęknął.Na płycie ściennej dało się zauważyć smużkę tynku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •