[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nawet przez telefon daje ludziom rady,jak malować za pomocą szablonu.Doktor Cohn się roześmiała.Zaskoczył mnie jej głęboki, gardłowy śmiech.- Zdumiewa mnie twoja matka.Jest godna podziwu.- Też tak uważam - potwierdziłam, trzymając dłoń przy ustach, żeby nie wydostało się z nich łka-nie.- Ellen?- W porządku, pani doktor.Nic mi nie jest.- Chciałabym ci przysłać pielęgniarkę do pomocy.Przychodziłaby raz na tydzień, mierzyła mamieciśnienie, osłuchała serce, a także pilnowała, żeby kateter był w dobrym stanie, bo będziemy go pózniejpotrzebowały do morfiny.Dzięki pielęgniarce zyskasz trochę czasu dla siebie, będziesz mogła odpocząć iwyjść z domu; ona pomoże twojej mamie w kąpaniu się i ubieraniu.- Mama sama się kąpie i ubiera.- Ale przyda jej się ktoś do obsługi.- Nie chciałabym żadnej pielęgniarki - próbowałam oponować.- Nalegam.- Wolałabym nie.- Zgłosi się w poniedziałek.- Ellie?! - zawołała mama z salonu.- Przepraszam, ale muszę się rozłączyć.Receptę odbiorę pózniej.Dziękuję za pomoc, pani doktor!RLT Siedziałam przy stole, patrzyłam na leżący przede mną czysty arkusz papieru i zaczęłam wypisywaćna nim jedno słowo: morfina, morfina, morfina.Zapisałam w ten sposób całą kartkę.Nagle znowu za-dzwonił telefon.- El? - upewnił się Jonathan.- Zgadnij, co się stało? Dostałem pracę.Jonathan złożył podanie do Okręgowej Prokuratury na Manhattanie o przyjęcie na praktykę waka-cyjną.Ubrał się elegancko: włożył szary garnitur z dwurzędową marynarką i czerwony krawat i poszedł narozmowę z przyszłym szefem.Było to w środę przed Zwiętem Dziękczynienia.Dostał pracę i wydawał siębardziej niż ja zaskoczony szczęściem, jakie go spotkało.- Wynajmiemy sobie na początek kawalerkę w centrum, w pobliżu twego dawnego miejsca za-mieszkania.Mnie ten punkt bardzo odpowiada, a ty, będąc ze mną, będziesz mogła rozejrzeć się za jakimśstałym lokum.Jedna z dziewczyn na prawie mówi, że zna asystenta na nowojorskim uniwersytecie, któryma dwupokojowy apartament na Mac Dougal.Ten facet podobno planuje wziąć roczny urlop naukowy.Może uda mi się nawet napisać tam jakiś artykuł i zamieścić w którymś czasopiśmie.- Od czasu do czasuJonathan groził, że coś napisze, żeby pokazać, że jest co najmniej tak dobry jak ja, choć ja wcale w to niewątpiłam.- Ale mogłabyś też popytać Jules, czy ona nie wie o jakimś mieszkaniu albo czy nie mogłaby sięza czymś takim rozejrzeć.Jules na pewno zna kogoś, kto wyjeżdża na lato i chciałby swoją chałupę wy-nająć, albo kogoś, kto szuka lokatora, żeby zaopiekował się kotem czy czymś w tym rodzaju.Jestem takiprzejęty tą praktyką - plótł dalej.- Wprawdzie płacą gówniane pieniądze, ale dzięki tej pracy zdobędę kon-takty i w ogóle to jest coś, co się potem będzie liczyło w życiorysie.Nie wątpię, że urządzimy się wspa-niale, nawet jeśli apartament okaże się norą.- To świetnie, Jon.- Będziemy wspólnie świętowali Boże Narodzenie.Mój ojciec będzie zachwycony.On uwielbia ta-kie okazje.I widzisz, praca, jaką otrzymałem, jest doskonałą odskocznią, szansą, że gdy zostanę adwoka-tem, będę mógł się zatrudnić w nowojorskiej policji.- To świetnie.Jon chwilę pomilczał i w końcu spytał:- A co u ciebie? Wszystko w porządku?- Właśnie obliczam dawki morfiny dla mamy.Byłam na lunchu z ojcem.Chciał omówić ze mnąsprawę pogrzebu, ale zanim się zdecydował, czy ma to być normalny pochówek, czy kremacja, wyszłam,aby kupić płyn do czyszczenia muszli klozetowej.Czytam teraz Annę Kareninę i po cichu podejrzewam, żeAnna zdecyduje się zostać przy swoim mężu.Czekałoby ją wtedy marne życie.Jon milczał.- Cieszę się, że ci się powiodło, Jon.- Więc jak? Wynajmujemy mieszkanie?- Nie ma mowy, żebym teraz mogła wyjechać z domu.- Ale mówię o czerwcu, El.Oboje długo milczeliśmy.Potem wybuchłam:RLT - Posłuchaj, Jon! Nie mogę myśleć o mieszkaniu, zakładając, że do tego czasu pozbędę się mamy ibędę mogła spędzić lato w łóżku z tobą.- Nie to miałem na myśli.- Właśnie że to.Myślałeś sobie w duchu:  No dobrze, pani Gulden do lata umrze, a wtedy będęmógł płacić za czynsz do spółki z Ellen i przy okazji się z nią przesypiać".- Wiesz, jaki stąd wniosek? Na drugi raz, jak zechcę się podzielić dobrymi wiadomościami, za-dzwonię do kogoś innego.- A wiesz, jaki jest mój wniosek? %7łe postąpisz słusznie, bo dobre wiadomości są dla mnie w tejchwili pozbawione jakiegokolwiek sensu.- Nie pamiętam, które z nas pierwsze odłożyło słuchawkę, alewiem, że to ja płakałam.Spędziłam z Jonathanem niemal jedną trzecią życia, ale wszystko się skończyło,gdy postanowił wynająć wspólne mieszkanie.W każdym razie tak to będę relacjonowała, gdy o tej roz-mowie opowiem Jules w sposób zabawny i nieco nonszalancki.Myślałam, że będę wściekła, że poczuję sięporzucona ze złamanym sercem, ale emocje tego rodzaju wydawały się takim samym luksusem jak długigorący prysznic albo kąpiel w bąbelkach, na co nie mogłam sobie pozwolić.Usłyszałam szuranie nogami, podniosłam oczy i zobaczyłam mamę opierającą się o futrynę drzwi.Włożyła na siebie moje stare legginsy i ojca koszulę, której dolna partia ciasno się opinała na rozdętymbrzuchu.Przez krótki moment pomyślałam:  Zrujnowałaś mi życie swoim kompletnym brakiem egoizmu,tą łatwością przystosowania się, cholernymi złudzeniami, twoim cholernym mężem i w końcu twoją cho-lerną śmiercią".Może cień tych ponurych myśli padł na moją twarz, bo głos mamy zabrzmiał smutnie iniemal dziecięco.- Potrzebuję tabletki, Ellen - powiedziała.Było coś jękliwego w jej głosie.Podałam jej fiolkę.- Co ja bym zrobiła bez tego leku? - szepnęła i wyjęła pigułkę.Przechyliła głowę do tyłu, a jej gar-dło poruszało się jak u ptaka pijącego wodę z kałuży.- Jestem taka zmęczona - westchnęła.- Chciałabymsię napić herbaty [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl