[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Było to absurdalne,zważywszy, co przedtem robili. Namiętność cię zaślepia  odparł żartobliwie, ale ręka,którą ją objął, okazała się wręcz nieugięta, a pocałunek takbezwzględny i zaborczy, że aż zadrżała.Zachwyciła ją zeszłej nocyjego delikatność, ale jego dzisiejszy żar jeszcze bardziej, wręczniewyobrażalnie. O wiele za szybko cofnął rękę.Czuły uśmiech groził tym, żeRichard zawróci jej w głowie jeszcze bardziej.Przeklętyrozpustnik! Jeśli tu dłużej będziemy stali, całe miasteczko wezmie nasna języki.Objęła go rękami, tym razem wyczuwając siłę mięśniskrytych pod zniszczonym surdutem z najlepszego sukna.Zmusiłasię, żeby mówić rzeczowo: Możemy dostać się do mojej pracowni po gałęziach wiązu.Coś mi się zdaje, że to skuteczny sposób dla włamywaczy.Roześmiał się z podziwem. Tylko najlepsi z najlepszych włażą oknami  powiedziałuroczyście i wyciągnął ku niej dłoń. Chodz, Julio.Wyjdz na twójbalkon!Genevieve spała na górze, Richard zaś pisał w salonie list doCama z prośbą o spotkanie.Chciał się z nim naradzić, jakwymierzyć Fairbrotherowi zasłużoną karę.Prócz Dorcas w domubyło tylko ich dwoje.Dzień miał w sobie coś godnego szacunku,którego brakowało nocy.Pastor udał się do jednego z parafian najwyrazniej po to, by uniknąć zetknięcia z córką  pani Warrenzaś poszła z wizytą do matki George a.Nie chciała zostawiaćbratanicy samej, ale Richard wytłumaczył jej, że nad domemprzecież czuwają lokaje.Fairbrothera należałoby powiesić za próbę gwałtu iuprowadzenie, ale oddanie sprawy do sądu oznaczało nieuniknionyskandal.Zresztą skandal już i tak im zagrażał.Greengrass nie byłlubiany w miasteczku, ale gdyby plótł coś o nieobyczajnościGenevieve, zyskałby sobie chętnych słuchaczy.Spokojne popołudnie skończyło się raptownie, gdy na piętrzerozległ się dzwięk tłuczonego szkła.Richard zerwał się na równenogi i popędził na górę, nim zdołał zebrać myśli.Jego ukochanastała przed pracownią. Czy nic ci się nie stało?  zawołał, biegnąc ku niej. Byłam właśnie u siebie, kiedy&  zwróciła się ku niemu,pobladła ze strachu.Miała na sobie swój zwykły strój do pracy, suknię z jasnobłękitnego muślinu i okropny fartuch z mnóstwemkieszeni. Ktoś cisnął kamieniem w okno. Chodz do mnie. Otworzył ramiona, a ona odruchoworzuciła się w nie, przytulając policzek do jego serca.Do jegonieszczęsnego, lekkomyślnego, pełnego tęsknoty serca.Zbyt szybko wysunęła się z jego uścisku i spojrzała na niego.Ku swemu zdumieniu zobaczył w jej oczach zaufanie.Nigdy sobienie wyobrażał, że mogłaby patrzeć na niego w ten sposób.No aleakurat w tej chwili tak zrobiła.Pragnął, żeby to promieniujące zniej zaufanie nigdy nie osłabło. Nienawidzę nieustannej czujności.Nienawidzę być nałasce tych łotrów! Jakoś sobie z tym poradzimy.Spojrzał spoza jej ramienia na pokój.Odłamki szkła zasypaływytarty dywan.Zaniepokoił się.Nie był to chyba aktbezsensownego wandalizmu.Kamień, który narobił tyle szkody,owinięto kartką papieru.Odszedł od Genevieve i pochylił się nadodłamkami szyby, żeby go podnieść. Co to takiego?  spytała z tyłu za nim Genevieve. Uważaj, szkło może przebić podeszwę pantofli  odparł,rozplątując sznurek, którym obwiązano kamień. Co to takiego?  powtórzyła ze zniecierpliwieniem, gdyrozkładał zmiętą kartkę.Wściekłość i niedowierzanie sprawiły, że litery tańczyły muprzed oczami.Fairbrother ma Syriusza.Zastrzeli go, jeśli nie dostanie odciebie klejnotu Harmsworthów w ciągu pół godziny. 31Z bijącym sercem Genevieve skradała się, klucząc pomiędzydrzewami, ku ruinom opactwa cystersów, górującego niegdyś nadLittle Derrick.W spoconej dłoni kurczowo ściskała pistolet.Spodziewała się, że usłyszy krzyki, lecz dobiegały ją tylkostłumione głosy.Mimo to przestraszyły ją bardziej niż jawnieagresywne poczynania.%7łołądek skręcił się jej w bolesnymskurczu, nie tylko dlatego, że znalazła się w pobliżu lordaNeville a, ale i z obawy, że Richard nie przyjmie dobrze tego, cozrobiła, skoro dał jej zupełnie inne polecenia.Upierał się, że tylko on pójdzie po Syriusza.Odmówił teżzabrania klejnotu Harmsworthów, choć błagała, by go wziął zesobą w razie konieczności wymiany.Bardziej niż wszystko wciągu ostatniego dnia sprawiło to, że w jakiś niewytłumaczalnysposób nauczyła się mu ufać.Uważał, że dzięki parze pistoletów i pewności siebie zdołasobie poradzić z lordem Neville em.Genevieve nie była tegopewna.Lord bowiem wiedział już, że Richard umie walczyć, ichoć żądał, by pojawiła się tam tylko ona, musiał zakładać, żezwróciłaby się z prośbą o pomoc do mężczyzny, który uratował jązeszłej nocy.Nie zdołała jednak przekonać Richarda, żeby ją wziął zesobą; być może dlatego, że na wszystko było tak mało czasu.Kazał jej natomiast zawiadomić księcia i Hillbrooka.Odszukaławięc George a i wysłała go z wiadomością do Sedgemoora, apotem sama wyruszyła do leżącego na uboczu opactwa.Największym jej atutem było jednak to, co wiedziała o klejnocieHarmsworthów. & obawiam się, że jak nie ma klejnotu, to nie będzie i psa. Pełen fałszywej słodyczy ton lorda Neville a sprawił, że ażsię zatrzęsła z nienawiści.Już sam jego widok przypomniał jejchwile grozy, kiedy przygniótł ją w powozie całym ciężarem ciała.Podkradła się bliżej i skryła za stertą kamieni. Klejnot nie należy do mnie  głos Richarda wydawał sięswobodny i pewny siebie  tylko do panny Barrett.Odważyła się wyjrzeć zza kamieni.Richard stał, zwróconydo niej plecami, a lord Neville siedział na omszałym głazie zpistoletem w ręce.Spostrzegła z satysfakcją, że na jego twarzywidać było teraz wyraznie krwawe szramy. Wkrótce przestanie być jego właścicielką. Lord Nevilledrugą ręką przytrzymywał Syriusza na krótkiej lince.Pies miałpysk przewiązany grubym sznurem.Nawet z odległości kilkujardów mogła dojrzeć plamy zaschniętej krwi na jego sierści.Zcisnęło ją w gardle ze współczucia. Kogóż my tu mamy?Szorstkie ręce chwyciły ją od tyłu i Genevieve przewróciłasię na ziemię.Greengrass złapał ją tak, jak Syriusz mógłby złapaćkrólika.Choć mu się opierała, wyrwał jej pistolet, boleśniewykręcając przy tym nadgarstek [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl