[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Reagujesz na mojedotknięcia, jak gdybyś za mną szalała odezwał się stłumionym głosem.Wyczuła jegopodniecenie; zorientowała się, \e w jakiś sposób zdołał rozpiąć spodnie.Potem, jedną podrugiej, zarzucił sobie jej nogi na ramiona.Zaplątana w fałdy sukni i płaszcza, w całkowitejciemności, w której nie mógł jej widzieć, czuła się całkowicie obna\ona i bezbronna, ale touczucie potęgowało tylko podniecenie.Wreszcie jednym mocnym ruchem wsunął się w nią ipoczuła się całkowicie wypełniona.Zanim zdą\yła ochłonąć, zaczął poruszać się szybko,pewnie, nieubłaganie.Narastające napięcie nagle rozładowało się w serii pulsujących drgnień,które ogarnęły całe jej ciało.Potem usłyszała stłumiony pomruk satysfakcji i poczuła, \e ciało Artemisa sztywnieje pod jej dłońmi.On te\ osiągnął szczyt rozkoszy.YTodzinę po uło\eniu siędo snu Artemis zrezygnował z prób zaśnięcia.Odrzucił kołdrę, wstał i wło\ył czarny szlafrok.Podszedł do niskiego stoliczka, zapalił świecę i usiadł na dywanie.Zamknął oczy i wdychającwoń spalanych ziół, próbował uspokoić rozbiegane myśli.Przez długi czas analizował ka\dyplan, ka\dą czynność, którą dotąd wykonał, szukał słabych stron swoich działań,najdrobniejszych potknięć.Kiedy wreszcie doszedł do wniosku, \e zrobił wszystko, co mógł wistniejącej sytuacji, jego myśli znów wróciły do Madeline.Muszę zapewnić jej bezpieczeństwo,pomyślał.To ona wyrwała mnie z beznadziejnego długotrwałego transu.19 l\Jyształowekandelabry ciepłym blaskiem oświetlały długą salę balową.Ka\dy, kto był kimś, zostałzaproszony na dzisiejszy wieczór do domu lorda Claya i jego szanownej mał\onki.Madeline,mimo \e wiedziała, w jakim celu tu przyszła, była nieco oszołomiona.Przed ślubem rzadkobywała w domach ludzi z wy\szych sfer, a po ślubie wcale.Był to dla niej inny świat, równieiluzoryczny jak Pawilony Marzeń.Stała razem z Bemice przy otwartym oknie i patrzyła nawystrojone damy, tańczące walca w ramionach eleganckich d\entelmenów.Pomiędzy paramikrą\ył ubrany w liberię lokaj ze srebrną tacą, na której stały kieliszki z szampanem i lemoniadą.Odgłosy rozmów i śmiechy zdawały się toczyć bitwę z dzwiękami muzyki.Bemice przyjrzałasię uwa\nie bratanicy i uśmiechnęła z zadowoleniem.- Mogłabyś rywalizować tutaj z ka\dądamą, moja droga.Madeline spojrzała na swoją jasno\ółtą atłasową suknię i skrzywiła się.-Dzięki tobie.- Hmm.To raczej zasługa Hunta.To on wymusił na tobie  ezygnowanie z czerni.Muszę przyznać, \e nadszedł czas, ;byś zaczęła nosić stroje odpowiednie dla młodej kobiety.śółta suknia pojawiła się w domu tego popołudnia nieiodziewanie,jak za sprawą magika, wdodatku razem z biegłą waczką, która dopasowała ją do figury Madeline, oraz osownymirękawiczkami i pantofelkami.Bemice tak była z siebie zadowolona, \e bratanica nie miałaątpliwości, \e i ona maczała w tym palce.Jednak\e o tym,  nadszedł czas, by zakończyć \ałobępo śmierci ojca, zekonało ją spojrzenie Artemisa.To on wpadł na pomysł, by wykorzystać fakt,\e tego ieczoru rezydencja Claya będzie pełna gości.Uwa\ał, \e jest znakomita okazja, byprzeszukać gabinet lorda i dowiedzieć ;, co zrobił z pokazną ilością usypiających ziół nabytychaptece pani Moss.Madeline niespokojnie zerknęła w stronę szerokich schodów.temis zniknął nanich pół godziny temu i wszelki ślad po n zaginął.- Bardzo długo nie wraca - powiedziała cicho,nachylając ; do Bemice.- Nie ma powodu do niepokoju.Jest zbyt mądry, \eby dać - przyłapaćna przeszukiwaniu gabinetu Claya.- Nie martwię się o to, \e go złapią.Jestem zła, bo dla biedziś wieczór wybrał najłatwiejsze zadanie.Mnie zostawił co jest trudniejsze.- O czym tymówisz?- Nie widzisz tego? To ja muszę znosić te wszystkie ujrzenia i wymieniane ukradkiem uwagi.Niezauwa\yłaś, :ie poruszenie wywołało nasze pojawienie się na sali balowej? ło\ę się, \e ci ludzienie mówią o niczym innym jak tylko Z A W A Q tym, \e Artemis Hunt zjawił się na balu zNiebezpieczną Wdową.Bemice roześmiała się. - Masz rację, kochanie.Nikt nie znalazłbylepszego tematu do rozmowy.Twój związek z Huntem wzbudził powszechne zainteresowanietowarzystwa.- Traktują mnie jak jedną z atrakcji w Pawilonach Marzeń.Nale\ałoby zmusić ichdo wykupienia biletów.- Och, nie jest a\ tak zle.Nie przejmuj się.- To ja powinnamprzeszukiwać gabinet Claya, a wtedy Artemis byłby wystawiony na te zaciekawione spojrzenia.- Ludzie z wy\szych sfer szybko nudzą się plotkami.Twój związek z Huntem wkrótce imspowszednieje.- Mam nadzieję, \e się nie mylisz.- Bemice! Ostry nieznajomy głos przerwał imrozmowę.Jak to miło znów cię widzieć.Madeline odwróciła się i zobaczyła kobietę w średnimwieku, ubraną w ró\ową jedwabną suknię.Dama uwa\nie przyglądała się jej przez lorgnon.-Pani Deveridge, prawda?- upewniła się kobieta.- Byłyśmy sobie kiedyś przedstawione?- zapytała Madeline.Nieznajoma nie podobała jej się.- Znam pani ciocię.Ona zapewne przedstawinas sobie.- Lady Standish - mruknęła Bemice.- Moja siostrzenica, Madeline.- NiebezpiecznaWdowa.- Lady Standish uśmiechnęła się chłodno.- Nale\y podziwiać hart ducha pana Hunta. Nie ka\dy d\entelmen byłby tak odwa\ny, \eby zaprosić do swojego domu damę o panireputacji.Madeline zaniemówiła, słysząc bezczelną uwagę nowej znajomej, natomiast jej ciotkanie straciła głowy.- Artemis Hunt nie jest bojazliwy - stwierdziła.- W prze ciwieństwie do panisyna, Endicotta, który, jak się wydaje, gustuje w bardziej pospolitym towarzystwie, pan Huntceni inteligencję i charakter.- Lubi te\ ryzykowne zakłady - powiedziała lady Standish,wyraznie ura\ona.- O czym pani mówi?- zdziwiła się Madeline [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl