[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niosą ją w lektyceprzez tych parę mil.Wiem, ile ją to kosztuje, ale tego chciała, a ja pierwszy bym jej nieodmówił.- A jeśli taki wysiłek przyprawi ją o śmierć? - spytał Hugo.- Gdyby tak się stało, czy byłby to zły koniec? Hugo posłał mu długie, zamyślonespojrzenie i nie zaprzeczył.- Co ci zatem nowego powiedziała?- Jak dotąd nic, poza tym, że zmarli winni dzwigać własne grzechy i nie zostawiać ich wdziedzictwie żyjącym.- To więcej, niż wydobyliśmy z chłopca - zauważył Hugo.- Cóż, pozwólmy muposiedzieć i pomyśleć chwilę dłużej.On ma ojca do ratowania, a ona ma syna.A wszystko to,gdy synowie i domownicy są tak zajęci jej chronieniem.Jeśli ona teraz przybiera ten ton,możemy usłyszeć całkiem inną piosenkę.Zaczekaj tu, Cadfaelu, i wytłumacz mnie przed Aliną,a ja pójdę siodłać konia.*Dotarli do mostu i jechali tak wolno, że zdawali się przeciągać czas, by coś wymyślićprzed przybyciem na naradę, kiedy Hugo spytał:- I ona nie chce, żeby Sulien tego słuchał?- Nie.Bardzo stanowczo powiedziała:  To, co jest między mną a moim synem, możepoczekać na stosowną chwilę.Ona wie, że może manipulować Eudonem do końca życia, jeślimu nic nie powiesz.A jaki sens ma rozgłaszanie występków zmarłego? Nie może już za niezapłacić, a żywi nie powinni tego robić.- Suliena jednak nie oszuka.Był świadkiem pochówku.On wie.Co ona może zrobićinnego, jak powiedzieć mu prawdę? Całą prawdę, by ją dodał do tej połowy, którą już zna.Aż do tej chwili nie przyszło Cadfaelowi do głowy, by się zastanawiać, czy rzeczywiście znali, albo czy Sulien znał, choćby połowę prawdy.Byli tego pewni, bo uznali, żekiedy pominęli wszystkie inne możliwości, to, co im pozostało, było prawdą.Teraz tawątpliwość, która czekała przedtem na uboczu, przedstawiła mu się nagle jako światnierozważonych możliwości i żadne zastanawianie się nie mogło wykluczyć ich wszystkich.Ilez tego nawet, co wiedział Sulien, nie było wcale wiedzą, ale tylko przypuszczeniem? Ile z tego.co zdawało mu się, że widział, nie było rzeczywistością, tylko iluzją?Zsiedli z koni na podwórzu stajni i zapowiedzieli się u drzwi opata.Poranek był w połowie, kiedy zebrali się w końcu w rozmównicy opata.Hugo czekał napanią Donatę przy strażnicy, by dopilnować, żeby ją zaraz zaniesiono przez wielki dziedziniecdo samych drzwi kwatery Radulfusa.Jego troskliwość przypomniała jej być może Eudona, bokiedy podawał jej rękę przy wysiadaniu wśród przerzedzonych jesiennych kwietników ogroduopata, pozwoliła na to z uśmiechem tolerancji, znosząc zbyt gorliwe starania młodości izdrowia z cierpliwością swych lat i choroby.Przyjęła jego ramię w drodze przez poczekalnię,gdzie zwykle o tej porze pracowałby brat Witalis, kapelan i sekretarz opata, a opat Radulfusujął jej rękę z drugiej strony i wprowadził ją do środka, na przygotowane dla niej wyściełanemiejsce z oparciem o wykładaną drewnem ścianę za plecami.Cadfael, przyglądając się temu ceremonialnemu wprowadzeniu, pomyślał, że miało onow sobie coś z intronizacji władczyni.To mogło ją nawet skrycie bawić.Narzucano jej nieomalprzywileje związane ze śmiertelną chorobą.Go o tym myślała, nigdy nie zostało powiedziane.Z pewnością miała swoją niewzruszoną godność i wielkie zrozumienie troski i niepokoju, jakiebudziła u innych, i musiała łaskawie znosić.Miała też w sobie, tak starannie ubrana na tę ważnąwizytę, jakąś kruchą i godną podziwu elegancję.Jej suknia była ciemnoniebieska jak jej oczy ijak jej oczy nieco zgaszona, a bliaut, jaki na niej nosiła, bez rękawów, sięgający do bioder, byłtego samego koloru, obrębiony różem i srebrem.Biel jej płóciennego czepka przemieniała jejpoliczki w jakąś przejrzystą szarość w świetle już prawie południa.Pernel szła za nią w milczeniu do poczekalni, ale nie weszła do rozmównicy.Stała,czekając w wejściu, z powagą w złocistordzawych oczach.- Pernel Otmere była tak miła, że zechciała znosić moje towarzystwo przez całą drogę -powiedziała Donata - a jestem jej wdzięczna jeszcze za coś więcej, ale ona nie musi męczyć sięsłuchaniem tej długiej rozprawy, jaką narzuciłam wam, moi panowie.Jeśli mogę spytaćnajpierw.gdzie jest teraz mój syn?- Na zamku - odpowiedział krótko Hugo.- Pod kluczem? - spytała bez przygany i bez podniecenia.- Czy na słowo?- Ma swobodę pod strażą - odrzekł Hugo, nie wdając się w wyjaśnienia. - Gdybyś więc, Hugonie, był uprzejmy dać Pernel coś, co umożliwi jej widzenie się znim, mogliby spędzić milej czas razem niż osobno, podczas gdy my będziemy tu rozprawiać?Bez rozstrzygania, jakie pózniej podejmiesz kroki.Cadfael zobaczył, jak czarne brwi Hugona drgnęły, unosząc się w niemym uznaniu, ipodziękował Bogu za zrozumienie, rzadkie między dwojgiem tak bardzo różnych ludzi.- Dam jej moją rękawicę - powiedział Hugo i rzucił szybkie spojrzenie w bok namilczącą dziewczynę u wejścia.- Nikt nie będzie miał wątpliwości, nie trzeba niczego więcej.Odwrócił się, wziął Pernel za rękę i wyszli razem.Ich plany zostały oczywiście ułożonewczoraj wieczorem albo dzisiaj rano w bawialni w Longnerze, gdzie prawda wyszła na jaw natyle, na ile była znana, albo podczas podróży o świcie, zanim dotarły do promu na Severn, gdziespotkał je Cadfael.Spisek kobiet, który zawiązał się w hallu Eudona, brał pod uwagę prawa ipotrzeby Eudona, i błogosławiony stan jego żony, nawet jeśli to wywołało i przyśpieszyłozdecydowaną pogoń Pernel Otmere za prawdą, która uwolniłaby Suliena Blounta odprzygniatającego go brzemienia rycerskości.Młoda i stara - nie wiekiem, tylko szybkościązbliżania się do śmierci - przyszły razem, niczym magnetyt i metal, by wymierzyć swojąsprawiedliwość.Hugo wrócił do komnaty uśmiechnięty, choć tego uśmiechu nie widział nikt opróczCadfaela.Uśmiech był ostrożny, bo i on poszukiwał prawdy, która mogła nie być prawdąPernel.Zamknął starannie drzwi przed światem.- A teraz, pani, czym ci możemy służyć?Przybrała wygodną pozycję, którą mogła zachowywać podczas długiej narady.Bezpłaszcza wyglądała na tak szczupłą, że męskie dłonie mogłyby ją objąć w talii.- Muszę wam podziękować, moi panowie - zaczęła - za udzielenie mi tego posłuchania.Powinnam była prosić o to wcześniej, ale dopiero wczoraj usłyszałam o tej sprawie, któranurtuje was obu.Moja rodzina za bardzo się o mnie troszczyła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •