[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miał ojciec jej w Darbonne dom wygodny, w którym zimy część najgorsząspędzał, a do którego przed dniami kilkoma sam się udał.Eleonora jeszcze trochę ostała wFemquez, ale na krótko. Wkrótce już razem będziemy stale  mówiła, gdym prosił, by ostała ze mną. Jeszczeci zbrzydnę, gdy uroda, młodość i krwi upały przeminą  droczyła się.Jam odpowiadał, żenigdy to się nie stanie i wierzyłem w to, co mówię święcie.Tyłem zyskał wszakże, że powózz czeladzi kilkorgiem dla ochrony, przodem wysłała.Sama zaś ze mną pożegnanie wyprawiładługie i czułe nad wyraz.Po pożegnaniu owym, wcale nie łatwiej rozstać mi się z nią było nizli pierwej, bom niejeno ciałem jej pożądał.Odprowadziłem ją tam, gdzie już ją czekali długo a z niepokojem.Eleonora zaraz zgrzbietu końskiego do powozu się przesiadła, jako statecznej pannie przystało.Namawialimnie słudzy jej, bym dalej z nimi podążył w zajezdzie nie bardzo odległym przenocował, aleEleonora ni słowa o tym nie rzekła.Dlategom nie chciał przedłużać oczekiwania na rozstanie,co się i tak stać musiało.Przesłała mi jeszcze Eleonora pięcioma palcami dłoni prawejpozdrowienie pięćdziesięciu pięciu aniołów* ruszyli.Patrzyłem za nimi trochę, na środkupustej drogi stojący.Zaczem zawróciłem, gdy z oczu mi znikli i nie oglądając się więcej, doAtrtrox pognałem.Pędziłem potem Skoczka litości żadnej dlań nie mając, smutek czując i pustkę i żal, izłość.Zacinałem konia szpicrutą i ostrogami bodłem częściej, nizli to potrzebnym było.Nocą jadąc, do dom o świtaniu przybyłem.Konia wiechciami z piany otarłszy i derkamiokrywszy jak się dało, upiłem się dnia tego rzetelnie.*Pozdrowienie pięćdziesięciu pięciu aniołów było w XVI i XVII a zapewne zarówno we wcześniejszych, jak i wpózniejszych wiekach często stosowanym przy okazji udawania się w podróż.Polegało ono na kilkakrotnym ijednoczesnym machaniu wszystkimi palcami dłoni naraz i wypowiadaniu dobrych życzeń. XVIPrzebyliśmy już dolinę i wolno wjechaliśmy do miasta, po naszej wyprawie na wzgórzeAtrtrox.Postawiłem auto w podwórcu gospody, wysiadłem i pomogłem wygramolić się memupasażerowi.Zapachy dolatujące z kuchni przy pomniały mi, że ostatni posiłek zjadłem rano.A teraz dochodziła piąta. Zapraszani pana na spózniony obiad  zaproponowałem. Nie wiem czy to wypada, nie chciałbym sprawiać kłopotu  staruszek krygował sięmocno i chyba szczerze. Ja nalegam  ująłem go pod ramię. Obiad w pańskim towarzystwie będzie dla mnieprzyjemnością i zaszczytem.Pewnie był równie głodny jak ja, bo ustąpił bez dalszych ceregieli.Ochoczowkroczyliśmy w gościnne podwoje  Księżnej Atrtrox , ale zaraz stanęliśmy zaskoczeni.Spodziewałem się pustki i ciszy.Tymczasem w niewielkiej salce wszystkie stoliki byłyzajęte, a w powietrzu snuły się kłęby tytoniowego dymu.Właściciel dostrzegł nas ponad głowami biesiadników. Witam, witam  zawołał.Przerzucił sobie przez ramię ściereczkę i właśnie ku namzmierzał. Witam  powtórzył  taki rzadki gość jak pan profesor, co za niespodzianka  cieszyłsię. Uprzedzałem, uprzedzałem, że popołudniami miewam liczną klientelę.Ale restauratormusi o wszystkim pamiętać i umieć przewidywać.Pozwoliłem sobie wobec tego specjalniedla panów zarezerwować stolik w bocznej salce.Proszę tutaj  wskazał nam wnękę po lewejstronie. To miejsce przeznaczone jest tylko dla najlepszych gości  zaznaczył, poufalezniżając głos. Spodziewałem się, że panowie wrócą razem i dlatego nakryłem dla dwóchosób.Wszystko jest już gotowe.Zaraz podaję do stołu, tymczasem proszę, oto aperitif.Mamnadzieję, że pieczyste nie stwardniało zbytnio, czekając na panów  dodał z żartobliwą troskąw głosie, strzepnął ściereczką wyimaginowane pyłki z obrusa, zakręcił się jak fryga i przepadłza kotarą przesłaniającą naszą wnękę.Zaraz na stole pojawił się rozłożysty półmisek z apetycznie wyglądającą zawartością.Nie tracąc czasu, zabraliśmy się do jedzenia.Pochłanialiśmy posiłek w milczeniu, szybko, spłukując wielkie kęsy, równie wielkimi łykamiwina.Głód odebrał nam chęć delektowania się smakiem potraw.Dopiero pod konieczwolniliśmy tempo.Stary historyk sprawiał wrażenie rozleniwionego i sennego. Poproszę jeszcze wina  powiedział głosem rozmarzonym. Dawno już nie jadłemtakich dobrych rzeczy i w takiej ilości  wyznał. Dziękuję panu.Od czasu jak mieszkamsam, miewam w domu tylko najbardziej potrzebne produkty.Staremu człowiekowi niewieletrzeba do utrzymania się przy życiu.Ale przecież miło odświeżyć wspomnienia, choćby iodległe.Niech pan teraz upiecze swoją drugą pieczeń  ożywił się. Nie rozumiem? Pierwszą właśnieśmy zjedli  pomrugiwał na mnie. A druga? Niech pan idzie do gości i ogłosi rekrutację. Jak to? Potrzeba nam ludzi do naszego przedsięwzięcia, nieprawdaż?Istotnie.Prawdę mówiąc, myślałem, że to raczej pan powinien.Młody człowieku, niech pan się nie wyręcza starcem, Nie chciałem się panem wyręczać.Ale pan zna tu ludzi i pan jest organizatorem całości.Dlatego wydawało mi się, że to panpowinien wystąpić z tą sprawą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl


  • php") ?>