[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ile różnych tajemnic muszą kryć te stare mury, ile dramatów się w nich rozegrało i jakie kołozatoczyło jej życie, ile trosk ona sama musiała przeżyć, żeby znowu znalezć się już nie tylkoobok, ale w środku tego domu z lusterkami.Miejsca, w których wcześniej mieszkała, to były zwykłe czteropiętrowe bloki, w nichtrzypokojowe mieszkania i komunistyczny standard wewnątrz.I rodzice w Szczecinie,i teściowie w Warszawie właśnie takie zajmowali.Podobnie jak większość jej koleżanek zeszkoły.Ludzie gniezdzili się w kilkudziesięciometrowych klitkach i byli szczęśliwi, że w ogóle jemają.Zresztą w tamtych czasach mieszkanie w nowych blokach to był powód do dumy.Jednaz jej koleżanek, która mieszkała w starej poniemieckiej kamienicy, wręcz wstydziła się tego.Zato Honorata, kiedy wchodziła do jej mieszkania  gdzie pokoje miały trzy i pół metra wysokości,drzwi były ogromne, drewniane ze złoconymi klamkami, a podłoga skrzypiała, kiedy się po niejchodziło  czuła dziwne łaskotanie w brzuchu.Tam również były stare meble, które właścicielew końcu wymienili na nowe segmenty, te stare sprzedając za bezcen.Honorataw przeciwieństwie do innych dzieci lubiła przychodzić do Moniki i patrzeć na sufity zdobionewymyślnymi ornamentami.Tam było zupełnie inaczej.Teraz sobie to przypomniała i pomyślała,że takie wnętrza będą teraz jej domem.Uświadomiła sobie, że dobrze się czuje w tych murach, żesą one jej dziwnie bliskie  prawdopodobnie dlatego, że często oglądała je zza ogrodzenia, kiedybyła dzieckiem.Pomyślała, że może uda jej się w tym domu zapomnieć o życiu, które wiodła do dziś, pełnym strachu, obaw o przyszłość, niepewności i łez.Kolejnym przedmiotem, który przyciągnął jej uwagę, był wiekowy zegar stojący w rogupokoju.Wskazywał godzinę siódmą.Sprawdziła na swoim zegarku.Okazało się, że antykwskazywał czas prawidłowo. Małgosiu, pójdziemy się umyć, a przy okazji obejrzymy naszą nową łazienkę. Mamusiu, to my będziemy tu mieszkać?  zapytała nieco rozczarowana dziewczynka. Na to wygląda.Podoba ci się tutaj? Chyba nie, takie tu wszystko stare.Meble jakieś takie pozawijane.A gdzie poustawiamzabawki? Znajdziemy jakieś miejsce.Teraz poszukam twojej piżamki.Zajrzyj do łazienki, tam sądrzwi  Honorata wskazała na wejście w rogu pokoju.Małgosia podeszła, nacisnęła klamkę, ale nie miała dość siły, żeby otworzyć ciężkiedrzwi. Nie mogę, ta klamka się nie naciska.Ale ona wykrzywiona, jak wąż, i taka złota.Nigdytakiej nie widziałam.Tutaj wszystkie są takie.Zobacz mamo, i tu, i tam  Małgosiademonstrowała swoje niezadowolenie. Pomogę ci  podeszła do drzwi i sama musiała użyć nieco siły, żeby ta złota klamka jejuległa. Wiesz co? Nie będziemy ich domykać, będzie ci łatwiej. No dobrze.Weszły do środka, zapaliły światło.Znalazły się w niedużym pomieszczeniu, którerównież wyglądało, jakby czas się w nim zatrzymał.Jedynym atrybutem współczesności byłnowoczesny kaloryfer i muszla klozetowa wymieniona niedawno.Cała reszta z pewnościąpamiętała pierwszego właściciela tego przybytku: małe białe kafelki w zielono-niebieskie wzory,wanna na złotych wywiniętych nóżkach i marmurowa umywalka przypominająca muszlę.A naniej i na wannie krany podobne do tych, które teraz już można było kupić w sklepach  w styluretro.Te były prawdziwe, sprzed stu lat, ale w świetnym stanie, wanna też była czysta i świecąca emaliowana, żeliwna. Ale dziwna ta łazienka.A co to jest?  dziewczynka pokazała na wannę. Wanna. A czemu ona ma takie zawijasy na dole. Bo ta wanna, jak i cały ten dom, jest bardzo stara.Ma już ze sto lat. A to bardzo dużo?  mała była niestrudzona w zadawaniu pytań. Jak na wannę to dużo. A z tego kranu leci woda? Zaraz zobaczymy.Honorata odkręciła złoty, czteroramienny kurek. Widzisz, działa.Zaraz się wykąpiesz  powiedziała i wyszła po kosmetyki do kąpieli. Mogę wejść?  zapytała Małgosia, pokazując na wannę. Poczekaj, sprawdzę, czy woda nie za gorąca  mówiąc te słowa, zanurzyła ręcew wodzie. Dobrze, możesz wchodzić.Po kilkunastu minutach wykąpana dziewczynka leżała już w ogromnym łożu, na wielkiejliliowej poduszce, pod taką samą kołdrą.Mama ucałowała ją na dobranoc.W pokoju było jeszcze widno.Honorata stanęła przy oknie i wyjrzała na zewnątrz.Oknowychodziło na ogród za domem.Zmierzające ku zachodowi słońce resztkami promienioświetlało ogród, a właściwie jego niewielką część.Mniej więcej na środku znajdował się wielkizielony namiot, pod którym stał stolik i krzesła.Dookoła umieszczono duże kamienne donice,a w nich róże, tulipany, gdzieniegdzie biały jaśmin.Na dole był taras, na którym teraz siedzieli gospodarze.Rozmawiali o czymś, a pani Agata nawet się uśmiechała.Honorata odwróciła się odokna.Podeszła do śpiącej Małgosi i odgarnęła jej włosy z czoła. Mój Boże, kto by pomyślał, żepierwszą noc w Szczecinie moje dziecko spędzi w tym domu.To niesamowite, jak bardzo niejesteśmy w stanie przewidzieć tego, co się wydarzy.Dziwne jej się wydawało, że za bramą tego domu jest miasto, w którym spędziła swojedzieciństwo i młodość, niezbyt szczęśliwe lata swojego życia.Tutaj wszystko miało jakby innywymiar, bardzo dla niej nierzeczywisty.Nie wiedziała, czy zdoła się przyzwyczaić do tegomagicznego otoczenia, czy uda jej się w miarę normalnie funkcjonować z dala od zgiełkuwielkiego miasta.Jedno wiedziała na pewno  spróbuje zapomnieć o tragedii, która spotkała jąi jej dziecko, o ile coś takiego w ogóle można wymazać z pamięci.Zastanawiała się jeszcze, cozrobi ze swoją rodziną.Z bratem niedługo się skontaktuje.A co z matką i ojcem? Postanowiła narazie nie zaprzątać sobie tym głowy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl