[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zbiera mi się na płacz, ale za żadne skarby nie zrobię tego w Oxo Tower.Mój  nieoczekiwa-nie  eks nalewa mi pełną szklankę wody i dodaje, że jeśli nie czuję się za dobrze, to on wezwie tak-sówkę.Kiwam głową płaczliwie i mamroczę, że idę do toalety umyć sobie twarz.Saul robi znaczącąpauzę, po czym pyta: A zjesz tę solę czy ja mogę dokończyć?RL  Niech pani się rozchmurzy  odzywa się taksówkarz. Wszystko będzie dobrze.Uśmiecham się z wdzięcznością za jego niezwykłe wyczucie sytuacji i w duchu stwierdzam:  Awłaśnie, że nie będzie".Widzę, że facet ma wielką ochotę, by sobie ze mną pogadać, więc wyciągam komórkę i dzwo-nię do Tony'ego. Mów  odzywa się rozkazującym tonem.W tle słyszę odgłosy rozmowy i czyjś przenikliwyśmiech. To ja, Nat  drę się do słuchawki. Saul mnie rzucił!  Po tych słowach czekam na kon-dolencje z jego strony. A jakiego szampana piliście?  pyta mój braciszek. Co?!  pytam zdumiona. Siostrzyczko  ciągnie. Z tego Bowcocka nie był znowu taki cud.Do jutra o nim zapo-mnisz.Nic ci nie będzie.Jak zwykle zresztą. Z wdzięcznością kiwam głową do słuchawki. Le-piej nie mów o tym mamie.Jak się dowie, będzie załamana  ciągnie. Na razie.Wzdycham głę-boko. Dzięki za rozmowę  odpowiadam, rozłączając się.Osuwam się na siedzenie, a kierowcazarzuca mnie pytaniami: Ma pani ciężki dzień za sobą? Skończyła pani pracę? Na dzisiaj to wszystko? Jeszcze nie  odpowiadam i pytam, czy zawiezie mnie do Holland Park.Potem dzwonię nazegarynkę i udaję, że prowadzę z kimś rozmowę.Kiedy samochód zatrzymuje się na nieoświetlonymmiejscu przed eleganckimi zielonymi drzwiami, płacę kierowcy i wyskakuję z samochodu.Gdy naci-skam przycisk dzwonka, przypominam sobie, że nie sprawdziłam, czy Babs jest w domu.Kiedyotwiera mi w fartuchu, oddycham z ulgą, po czym wybucham płaczem, którego nie miałam siły jużwięcej powstrzymywać. Och, mój Boże!  wzdycha, przyglądając mi się. Co ci się stało w brodę? Wszystko wporządku? Ze mną tak, ale nie tak miało być!  odpowiadam ze szlochem. Chris nie zadzwonił, aSaul właśnie mnie zo.zo.zostawił!  Już mam rzucić się z płaczem w jej ramiona, ale ona klepiemnie energicznie i odsuwa tor pocisku. Przepraszam, że wcześniej nie zadzwoniłam  stwierdzam,jąkając się i pociągając nosem. Nie mogłam.Moja przyjaciółka patrzy na mnie. Nic ci nie będzie  oświadcza. Mój mąż  cha, cha, cha  nie mogę się jeszcze przy-zwyczaić do tego słowa  gra dzisiaj w rugby.Ale jest mój brat.Wejdz do środka.Uważaj na pudła! Przyjemność z nieobecności Simona zepsuła mi obecność Andy'ego.W korytarzu przeciskam sięRL przez piramidy towarów ze sklepu Johna Lewisa.Podążam za Babs w kierunku jej stalowo-drewnianejkuchni.Andy zauważa mój rozmazany makijaż i podrywa się z krzesła. Mam przejść do drugiego pokoju?  pyta.Zakrywam brodę i już chcę prosić Babs, by przy-taknęła, ale w tym momencie słyszę jej zdecydowane: Nie.Nie zwracam uwagi na obecność Andy'ego i siadam. Wyglądasz, jakbyś brała udział w akcji oddziałów specjalnych  mówi znacząco, w płonnejnadziei, że uda mu się mnie rozweselić. Nie zgadłeś  odpowiada natychmiast jego siostra. Nie zgadłem  potwierdza Andy, a ja uśmiecham się od niechcenia. Zauważyłem tylko,że cienie ci się rozmazały.No to może lepiej przejdę do drugiego pokoju, dobra?Szybko opuszcza kuchnię, a ja śledzę go wzrokiem.Babs z czułością nakłuwa widelcem mięso istwierdza: Andy jest ostatnio bardzo rozdrażniony. Naprawdę? To dziwne, po rocznych wakacjach? Nie wiedziałam, że jesz czerwone mięso rzucam niezadowolona ze zmiany tematu. Teraz tak.Chociaż to jest dla Simona  dodaje gwoli wyjaśnienia. Niedługo powinienwrócić. Człowiek sądzi, że zna kogoś bardzo dobrze, ale widząc, jakiego partnera sobie wybiera,zaczyna mieć wątpliwości.Przyjaciółka okazuje się zupełnie kimś innym, niż się uważało.Znika za-żyłość, jaka  jak błędnie się sądziło  istniała przedtem. Biedny Andy  ciągnie. Mieszkateraz z rodzicami, a oni czasami doprowadzają go do granic wytrzymałości. Myślałam, że ma mieszkanie  odzywam się zniecierpliwiona. Kiedy wyjeżdżał, wynajął je  wyjaśnia Babs. Lokator wyprowadzi się za kilka miesię-cy.Andy teraz szuka jakiegoś tymczasowego lokum, ale w Londynie mieszkania są strasznie drogie dodaje.Mam niewyrazne przeczucie, że pod tymi słowami kryje się coś jeszcze.Usiłuję rozszyfrowaćten kalambur, ale nie potrafię. A próbował znalezć coś w Streatham?  podsuwam uprzejmym tonem.Z miny mojej przy-jaciółki wnioskuję, że nie zdałam egzaminu na agenta specjalnego.Czuję do niej uzasadniony żal.Tomnie należy się uwaga! Nienawidzę Andy'ego, że stara się odebrać należną mi rolę.Mnie bardziej dotwarzy w kostiumie ofiary pokrzywdzonej przez los. Wciąż nie może zapomnieć swojej narzeczonej?  pytam z obowiązku. To mało powiedziane  stwierdza Babs. Przecież byli ze sobą trzy lata.A moi rodzice byli ze sobą szesnaście lat.Odpowiedni moment  że zacytuję Matta  na bi-lans.Wzdycham głęboko i mówię:RL  Biedny Andy, na pewno musiał bardzo to przeżyć.A tak naprawdę uważam, że najwyższy czas, by przestał zachowywać się jak dziecko.Całe za-mieszanie wokół jego osoby wzięło się stąd, że zaręczył się z dziewczyną, która na miesiąc przed ślu-bem zostawiła go dla innego faceta.Ponieważ był to dla niego prawdziwy wstrząs, wszyscy okazywalimu współczucie, a na dodatek wolno mu było zatrzymać wszystkie prezenty.Kiedy Sasha ulotniła się,rzucił swoją superpłatną robotę maklera, wynajął komuś swoje luksusowo wyposażone mieszkanie wPimlico, sprzedał audi, a potem wybrał się na roczne wakacje w tropiki, gdzie pracował jako barman,pływał z delfinami i pewnie przystrojony w koronę z muszelek szukał sensu życia  cóż za męczen-nik! Wszyscy znani mi mężczyzni szukają sensu życia, rozkładając się wygodnie na kanapie.Z trudem przychodzi mi uwierzyć, że te pokłady współczucia wobec Andy'ego jeszcze się niewyczerpały [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl