[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ho, ho. Co pan na to?153  Doskonale, zawsze jestem gotów dyskutować interesujące obietnice.Rozstaliśmy się.Po dwu dniach odwiedził mnie adwokat Hurd, równieżbliski znajomy pani Baker. Pan zna propozycje kontrwywiadu.I co pan o nich sądzi? Słyszałem o nich, ale ich jeszcze nie słyszałem.Przede wszystkim dodałem  chciałbym, aby pani Baker dała do zrozumienia panu Eltonowi,że nie zamierzam kupować swojej wolności za cenę zdrady.O tym szkodasłów.Ale jeśli ten pan Elton ma inne pomysły, chętnie wysłucham.Minęło parę tygodni.W tym czasie władze zdążyły wysłać do więzieńlokalnych Krogera i Houghtona, a mnie przenieść na reżim specjalny.PanElton milczał.Widocznie mieściło się to w planie psychologicznego przy-gotowania.On domyślał się, co może czuć człowiek skazany na ćwierć wieku wię-zienia i z pewnością wiedział, jak gwałtownie protestuję przeciwko włącze-niu mnie pod nadzór specjalny.Miał czas.Czekał, popijając herbatę w usta-lonych porach, podczas gdy ja paradowałem po więzieniu napiętnowanyłatami.On wiedział co robi  a ja wiedziałem, że on wie.I tym go przewyż-szałem.Nie miękłem  przeciwnie, twardniałem.Protesty, które obficiespływały spod mego pióra, bynajmniej nie oznaczały, że to ja się łamię, ale,iż to ja chcę łamać.Na zewnątrz może wyglądało to inaczej  i dobrze żetak było.Jedyną prawdę znałem tylko ja.Tym górowałem nad przeciwni-kiem.Któregoś pięknego ranka wezwał mnie zastępca naczelnika więzienia. Chce się z panem widzieć  zakomunikował  jakiś elegant. Kto taki? O ile dobrze zostałem poinformowany, ktoś ze służby bezpieczeń-stwa.W pomieszczeniu dla widzeń z adwokatami panowało niezwykłe oży-wienie.Nad przygotowaniem miejsca spotkania krzątał się główny nadzor-ca.Okna w szklanych drzwiach zasłaniano gęstym papierem.Robiono154 wszystko, aby zwrócić uwagę pensjonariuszy więzienia i straży na mogącesię odbyć tajne spotkanie.Zaprosiłem na to spotkanie panią Baker.Chciałem mieć świadka, gdyzajdzie potrzeba chętnego potwierdzić, że miało ono miejsce.Nie zdążyliśmy wymienić z panią Baker paru słów, gdy drzwi otwarłysię z rozmachem.Do pokoju wszedł typowy angielski urzędnik.Melonik,czarna marynarka, spodnie w paski.Przy boku  niczym szpada  szczelniezłożony czarny parasol.Spojrzałem na jego twarz.Przecież ja znam ten uśmiech  aż przysiadłem ze zdumienia.To Elton.Teraz dopiero skojarzyłem sobie  dopasowałem osobę do nazwiska.Elton poznany u kanadyjskiego dyplomaty Toma Pope'a.Elton  znajomy zmojego studenckiego okresu w Londynie.Kiedy pani Baker wspomniała w kwietniu to nazwisko, nawet mi dogłowy nie przyszło, że to ten człowiek.Aadne parę lat upłynęło od tamtegoszampańskiego lipcowego wieczoru.Był to rok 1956.Pani Baker przedstawiła mi przybyłego i natychmiast wyszła.Zostali-śmy sami, jeśli nie liczyć parasola.Elton otworzył swoją czarną służbowąteczkę, z wyciśniętą koroną i literami E II  Elżbieta Druga.Opowiadanomi  przypomniałem sobie w tym momencie  że w czasie wojny w biurzerzeczy znalezionych na dworcu Waterloo poniewierało się zawszenie mniej niż dwieście podobnych teczek z dokumentami oficjalnymi.Elton wyjął z teczki fotografię i książkę. Ta fotografia  zaczął  została znaleziona u pana w mieszkaniu.Podał mi ją.Przedstawiała rozbawionego Eltona z żoną na tle biesiadne-go stołu. Proszę powiedzieć skąd znalazła się u pana ta fotografia? Pan sobie nie przypomina  my się przecież znamy.Elton spojrzał na mnie i pobladł. My?155  Ależ tak, sfotografowałem pana z małżonką na przyjęciu u TomaPope'a.Nie pamięta pan Toma? A co pan zrobił z tym zdjęciem? Jak to co zrobiłem? To rozumie się samo przez się.Zobaczyłem panau Toma w towarzystwie agentów różnych wywiadów, więc sfotografowa-łem pana, przy boku małżonki.Potem porozmawiałem z panem i zoriento-wałem się, że nie jest pan zwykłym urzędnikiem, za jakiego pragnie ucho-dzić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •