[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przepraszam cię za Enrica - jęknął Primo.Nie przejmuj się.Zdążyłam już go poznać.Wcale nie jest groz-ny.Wystarczy, że będziemy się uprzejmie uśmiechać, ale każdez nas może iść swoją drogą.Iść swoją drogą.Zdajesz sobie sprawę, jak przygnębiająco tobrzmi?Nowa droga zawsze może gdzieś cię zaprowadzić.A jeśli nie będzie to miejsce, które chciałbym odnalezć?Na twojej drodze czeka na ciebie Galina.Pewnie znajdzie dlaciebie coś ciekawego.Przestań! - warknął.- Mówisz, jakbym cię zdradził.Ale skoro tymożesz wypominać mi Galinę, ja mogę wspomnieć o Lukeu.Nie powiesz mi, że się w nim nie zakochałaś.No? Możesz topowiedzieć?Czy nie mówiłam ci kiedyś, że już nigdy nie zakocham się wniewłaściwym mężczyznie?Owszem.A ja wtedy spytałem, w jakich mężczyznachSR się zakochujesz.Usłyszałem, że nie pamiętasz.Ale to było wte-dy.A teraz?Z czasem życie staje się trudniejsze.Wiedzma - mruknął z goryczą.- Strega.Tak.Powinieneś się mnie wystrzegać.Jego usta były tak blisko, że oddechem muskał jej wargi.Ma-rzyła, by ją pocałował.Pragnęła tego tak mocno, że wszystkoinne przestało się liczyć.Ogarnęło ją pożądanie tak silne, żezapomniała o wszystkich swoich postanowieniach i gotowa byłapocałować go pierwsza.Jeszcze chwila i zrobiłaby to.Niech ludzie myślą sobie, cochcą.Muzyka umilkła i było po wszystkim.Goście oklaskami nagro-dzili ich taniec, który miał symbolizować stworzenie nowej fir-my.Primo odprowadził Olimpię do Luke'a, ukłonił się lekko iodszedł do Galiny.Następnego ranka ich drogi się rozejdą.SR ROZDZIAA DWUNASTYOlimpia odwiozła rodziców na lotnisko.Zwietnie się bawiliśmy, kochanie - mówiła Angela.-Z radościąwrócimy tu na twój ślub.Luke jest naprawdę uroczy, więc niepozwól temu drugiemu, żeby ci to popsuł.Drugiemu.żeby mi popsuł?Temu, który z gniewną miną obserwuje ciebie i Luke'a.Uważajna niego, bo jeśli tylko zdoła, spróbuje wam przeszkodzić.Będę ostrożna - obiecała Olimpia.- Ale nie licz na to, że wyjdęza Luke'a.Nie wszystko jest takie, jakby się z pozoru wydawa-ło.Nie bądz głuptaskiem, kochanie.Widziałam, jak na ciebie pa-trzy.No, do widzenia.Trzy dni pózniej z Anglii przyszła wiadomość.- Mama to zrobiła! - oznajmił Luke triumfalnie, odchodząc odtelefonu.- Nie pytaj jak, ale przemówiła Justinowi i Evie dorozsądku i w przyszłym miesiącu będziemy mieli ślub w Neapo-lu.Hope natychmiast zajęła się przygotowaniami do wesela.Byłaznakomitą organizatorką i wkrótce całą rodzinę zmieniła w ar-mię pomocników.SR Justin, Evie oraz Mark, syn Justina, mieli przyjechać dwa dniwcześniej i zamieszkać w willi.Toni i Primo, który już wrócił z Anglii, odebrali ich z lotniska iprzywiezli do domu, gdzie zebrała się cała rodzina.Olimpia zmiejsca poczuła ogromną sympatię do dowcipnej, wciąż roze-śmianej i bardzo inteligentnej Evie.Justin był interesującymmężczyzną, trochę szorstkim, ale bez pamięci zakochanym wEvie, z której prawie nie spuszczał wzroku.Mark natychmiast stał się ulubieńcem rodziny.Zaraz po Hopebył następną osobą, której zależało na tym, żeby ślub odbył sięniezwłocznie.- Zachowuje się trochę jak Primo, gdy wychodziłam za jegoojca, Jacka Caymana - wyznała Hope.- Nigdy nie zapomnę, jaksię uśmiechnął, gdy w końcu poczuł, że już może być mniepewny.Tyle że to była kolejna iluzja, pomyślała Olimpia.Pózniej ode-brano go przybranej matce i chociaż potem znów ją odzyskał,nigdy już nie czuł się całkiem bezpiecznie.Wymienione przez Hope nazwisko Jacka Caymana przywołałoinne wspomnienia.Teraz dopiero zorientowała się, jak doświad-czenia z dzieciństwa ukształtowały Prima.Pod powłoką pozor-nej pewności siebie krył się pozbawiony korzeni niespokojnyczłowiek, który wciąż szukał czegoś, co nie dawało się znalezć.Nie trzeba mieć wielkiej wyobrazni, aby domyślić się, że to sa-mo dotyczyło Justina, w którego życiu panował jeszcze większychaos.Odebrany matce przy urodzeniu, odrzucony przez przy-branych rodziców, pozostawiony samemu sobie w sierocińcu.Mógł skończyć nie wiadomo gdzie, lecz jednak zdołałSR właściwie pokierować swoim życiem.Stworzył firmę, zdobyłmajątek Lecz blizny z dzieciństwa pozostały i to one właśniesprawiły, że odszedł od Evie, która go tak kochała.Na szczęś-cie, dzięki interwencji Hope, wszystko się ułożyło.Rankiem w dniu ślubu wszyscy zebrali się w willi Rinuccich.Na zaproszenie Hope przyjechali również rodzice Olimpii.Galina, jak zwykle, zrobiła olśniewające wrażenie w jas-noniebieskiej szyfonowej sukience, która z pozoru wydawała siębardzo skromna, lecz nie pozostawiała wątpliwości, jakie wspa-niałe ciało okrywa.Miodowa lniana sukienka Olimpii, która wlustrze wydawała się taka elegancka, teraz sprawiała wrażenienijakiej.Przy pełnej życia Galinie wyglądam jak kobieta wśrednim wieku, pomyślała.Primo dostrzegł ją i podszedł z Galiną, żeby się przywitać.Słońce odbijało się w naszyjniku, który dziewczyna miała naszyi.Prawda, że piękny? - pisnęła Galina, widząc, że Olimpia z po-dziwem patrzy na ciężki, ozdobny łańcuch.Dostałaś go od Prima? - spytał Luke.Galina zachichotała.Tak wartościowy podarunek z pewnościąjest deklaracją poważnych zamiarów, pomyślała Olimpia, od-wracając wzrok.- Czas już, żeby pan młody udał się do kościoła - usłyszeli za-aferowany głos Hope.- Na tych, którzy jadą z nim, czeka samo-chód.Primo, który był pierwszym drużbą, zajął się pobladłym z prze-jęcia Justinem i chwilę pózniej wyszli, zabierając z sobą Galinę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •