[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. We własnym interesie nie wolno nam dopuścić do rozszerzenia się zarazy.Czarnaśmierć szybko się przenosi.Ibn Sina nim wrócił do siebie, doszedł do wniosku, że nie może wysłać grupy swoichkolegów, gdyby bowiem plaga dosięgła Isfahanu, medycy będą potrzebni na miejscu.Zdecydował zatem, że wyśle jednego medyka z grupą pomocników.Wyprawę należy wykorzystać do tego, by przy okazji utemperować najlepszych inajsilniejszych, postanowił.Zastanowiwszy się chwilę, wziął pióro, atrament i papier inapisał:Hakim Fazil ibn Parwiz, przywódca Sulejman al-Gamal, student trzeciego roku Jesse benBeniamin, student pierwszego roku Mirdin Askari, student drugiego roku.W wyprawie winni również wziąć udział niektórzy najsłabsi kandydaci na medyków,należy bowiem spożytkować tę jedyną, zesłaną przez Allaha okazję, by mogli poprawić słabewyniki w nauce i mimo wszystko zostać medykami.Z tą myślą dodał do listy nazwiska: Omar Nehawend, student trzeciego roku Abbas Sari, student trzeciego roku Ali Rasrid,student pierwszego roku Karim Harun, student siódmego roku.Gdy wybrani młodzi ludzie się zebrali i usłyszeli od Pierwszego Medyka, że wysyła ichdo Farsu, do walki z czarną śmiercią, zmieszali się dziwnie i unikali spojrzenia w oczy i jemu,i sobie nawzajem. Każdy z was musi być uzbrojony  rzekł Ibn Sina  bo nie da się przewidziećludzkiego zachowania podczas plagi.Ali Raszid wydał z siebie przeciągłe bolesne westchnienie.Był szesnastoletnimokrągłolicym chłopcem o łagodnych oczach i tak tęsknił za rodziną pozostałą w Hamadanie,że dniem i nocą popłakiwał, nie potrafiąc się zająć studiami.Rob skupił się z wysiłkiem na tym, co mówił Ibn Sina..nie umiemy wam wskazać, jak z nią walczyć, bo za naszego życia nie występowała,ale mamy księgę spisaną przed trzystu laty przez medyków, którzy przeżyli tę plagę wróżnych miejscach.Damy wam tę księgę.Jest w niej niewątpliwie dużo teorii i radniewielkiej wartości, ale wśród nich mogą się znalezć i pożyteczne wskazówki. Ibn Sinapodrapał się w brodę. Gdyby przyczyną czarnej śmierci były przenoszone powietrzemwyziewy zgnilizny, myślę, że w pobliżu zarówno chorych, jak i zdrowych powinniście palićwielkie ogniska z aromatycznego drewna.Zdrowi muszą obmywać się winem i octem,skraplać octem domy, mogą też wąchać kamforę i inne substancje eteryczne.Dbajcie, żebyrobili to również chorzy.Wam radzę trzymać przy nosie nasączone octem gąbki, kiedybędziecie mieć styczność z chorymi, i zawsze przegotowywać wodę przed wypiciem dlaoczyszczenia jej od wszelkich nieczystości.I pamiętajcie o czystości dłoni, bo jak mówiKoran, diabeł kryje się pod paznokciami. Ibn Sina odchrząknął. Ci, co przeżyją plagę,nie mogą zaraz wracać do Isfahanu, żeby nie przywlec zarazy tutaj.Udacie się do domu naSkale Ibrahima, jeden dzień drogi na wschód od miasta Nain i trzy dni na wschód stąd.Tamspędzicie miesiąc przed powrotem.Zrozumieliście? Tak, panie  powiedział hakim Fazil ibn Parwiz drżącym głosem, przemawiając wimieniu wszystkich z racji swego stanowiska.Młody M po cichu płakał.Przystojna twarzKarima Haruna pociemniała od złych przeczuć.Na koniec odezwał się Mirdin Askari: Mam żonę i dzieci.muszę wszystko ułożyć.%7łeby mieć pewność, że nic im się niestanie, gdybym.Ibn Sina skinął głową. Ci, na których spoczywają jakieś obowiązki, mają na ułożenie swoich spraw tylkokilka godzin.Rob nie wiedział, że Mirdin ma żonę i dzieci.%7łyd był zawsze skryty i niezależny, pewiensiebie w sali wykładowej i w maristanie.Teraz jednak zbielałymi wargami odmawiał cichąmodlitwę.Rob był nie mniej od innych przestraszony, że go wysyłają na wyprawę, z której może niewrócić, lecz postarał się tego nie okazywać.Pocieszał się przy tym, że przynajmniej niebędzie musiał dłużej usługiwać w więzieniu. Jeszcze jedno dodał Ibn Sina ogarniając ich ojcowskim spojrzeniem. Musiciestarannie wszystko zapisywać dla tych, którzy będą walczyli z następną zarazą.I pamiętajcie,żeby zapiski zostawić w miejscu, w którym będzie można je znalezć, gdyby wam się cośstało.Nazajutrz rano, gdy słońce rumieniło wierzchołki drzew, z hałasem przejechali przezmost nad Rzeką %7łycia, każdy na dobrym koniu i prowadząc jucznego konia lub muła.Po jakimś czasie Rob poradził Fazilowi, by jeden jechał przodem jako zwiadowca, drugizaś daleko za nimi w straży tylnej.Młody hakim udał, że się zastanawia, po czym głośno wydał odpowiednie polecenia, w nocy natomiast od razu się zgodził, gdy Rob podsunął takisposób pełnienia straży, jaki stosowała karawana Kerla Fritty.Siedząc przy ognisku z gałęzi głogu, na przemian żartowali lub wpadali w ponury nastrój. Moim zdaniem najmądrzejsze, co wymyślił Galen, to postępowanie, jakie zalecamedykowi w czasie zarazy oświadczył posępnie Sulejman al-Gamal. Powiadamianowicie, że medyk powinien uciekać od zarazy, aby przeżyć i dalej leczyć ludzi.Sam teżdokładnie tak postąpił. Ja uważam, że lepsze jest to, co mówi wielki medyk Razi  wtrącił Karim.Trzy krótkie słowa przepędzą zarazę Zawsze i wszędzie: szybko, daleko i czekać.Szybkosię zbieraj, uciekaj daleko od razu, A do powrotu nie śpiesz się, zaczekaj.Ich śmiech zabrzmiał nazbyt głośno.Pierwszy pełnił wartę Sulejman, nie zdziwili się zatem zbytnio po przebudzeniustwierdziwszy, że wymknął się w nocy zabierając swoje konie.Poruszyło ich to jednakwszystkich i mocno przygnębiło.Następnego wieczora Fazil po rozbiciu obozu wyznaczył nastrażnika Mirdina.Wybór okazał się trafny  Askari pilnował ich jak należy.Trzeciej nocyobozu strzegł Omar Nehawend, który ochoczo poszedł w ślady Sulejmana i uciekł razem zkońmi.Kiedy tylko odkryto, że zbiegł, Fazil zwołał towarzyszy. To nie grzech bać się czarnej śmierci, inaczej wszyscy zasługiwaliby na wiecznepotępienie  powiedział. Nie jest też grzechem brać przykład z Galena i Raziego iuciekać.Choć ja jestem tego samego zdania co Ibn Sina: uważam, że medyk powinienwalczyć z zarazą, nie rejterować.Grzechem jest pozostawić towarzyszy nie strzeżonych.Ajeszcze większym wykradać się z jucznym koniem i zapasami potrzebnymi chorym iumierającym. Popatrzył na nich surowo. Powiadam więc, jeśli jeszcze który chce odejść,niech idzie teraz.I klnę się na honor, pozwolę mu odejść nie uznając tego za hańbę i niechowając urazy.Słychać było tylko ich oddechy.Nikt nie wystąpił.Po chwili milczenia odezwał się Rob: Tak, każdemu wolno odejść.Ale jeśli odchodząc zostawi nas nie strzeżonych ibezbronnych albo zabierze ze sobą zapasy potrzebne chorym, do których jedziemy, moimzdaniem należy go ścigać i zabić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •