[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gospodarstwo Thomlinsonów, któreleżało na północ od farmy Millerów, było trochę zaniedbane.Teren byłnierówny i pagórkowaty, a zaraz za farmą rozciągały się góry.U ich stópzaczynała się dzika roślinność.Tuż przed domem Thomlinsonów znajdowała się ścieżka, któraprowadziła do maleńkiej zatoki ukrytej wśród pagórków.Mało kto o tymwiedział, nawet wśród miejscowych.Ryan i Abbey odkryli tę drogę zupełnieprzypadkowo, podczas jednej ze swych rowerowych wycieczek.Właśnie wczasie jednej z takich wypraw podpatrzyli, jak stary Thomlinson wybiera z sieciswą zdobycz.Pózniej byli tam już częstymi gośćmi, ratując życie maleńkimhomarom.- Ian zna doskonale to miejsce - mówił Ryan.- Chował się przecież nafarmie Millerów, a dzieciaki stamtąd znały najbliższą okolicę nie gorzej od nas.Musiał też wiedzieć, że to odludne miejsce.Nikt tam nigdy nie zagląda.MożnaSR zjechać w dół samochodem, a potem zawrócić, ale to wszystko.Ian mógł tampojechać, usiąść sobie nad morzem, aż.- Jedzmy więc - zadecydowała Abbey.- Gdyby go znaleziono gdzieindziej, zdążymy szybko zawrócić - dodała, kładąc rękę na telefoniekomórkowym.- Boże, żebyś tylko miał rację.%7łeby on tam tylko był.Dwie minuty pózniej wypatrzyli niewielki samochód stojący przy drodzeprowadzącej w dół do plaży.Pokonując kilka piaszczystych pagórków,zatrzymali się wkrótce przy nim.Samochód stał przodem do morza.W świetleksiężyca udało im się dostrzec, że rura wydechowa połączona została zgumowym wężem prowadzącym do okna przy siedzeniu kierowcy.Boże.Ryan wyskoczył momentalnie z samochodu.Abbey, nie zważając naswoje kolano, wysiadła tuż po nim.Zanim jednak dobiegła do stojącegopojazdu, Ryan zdążył już otworzyć drzwiczki i wyciągnął na zewnątrzbezwładne ciało Iana.Zapach spalin był tak silny, że Abbey, krztusząc się,zasłoniła twarz ręką.- Przynieś torbę - rzucił Ryan, odciągając ciało Iana jak najdalej odsamochodu.- Tylko szybko! Wydaje mi się, że on jeszcze żyje.Zanim Abbey wróciła, Ryan oczyścił pacjentowi drogi oddechowe.Abbey wydobyła z torby maskę, przyłożyła ją do ust Iana i rozpoczęła sztuczneoddychanie.W tym samym czasie Ryan przystąpił do masażu serca.Po trzechminutach ciało Iana wyprężyło się i zaczął samodzielnie oddychać.Bezodpowiedzi pozostawało jednak pytanie, przez jaki czas Ian nie oddychał?Czy nie przyjechali za pózno?Może jednak zdążyliśmy, skoro akcja ratunkowa tak szybko dałarezultaty? - pocieszała się Abbey.Ian zamrugał oczami.Otworzył je potem i przyjrzał się bacznie Abbey iRyanowi.- Nie chcę!SR - Ian.- Do diabła ciężkiego! Zostawcie mnie w spokoju.Ryan zbadał Ianowi tętno i uśmiechnął się do Abbey.Nie miałwątpliwości, że niebezpieczeństwo minęło.Ian będzie żył!Abbey zdawała sobie jednak doskonale sprawę, że kłopoty dopiero sięzaczynają.Niejeden samobójca, którego udało się uratować, odbierał sobie życiewkrótce potem.Pewne jednak było to, że Ian ma teraz sposobność zacząć życieod nowa.Abbey wiedziała też, że będzie musiała mu jakoś pomóc.Pomimo że zdaniem Ryana to nie jest jej sprawa.Objęła Iana i przytuliła go mocno.Znali się przecież od dziecka, a z jegomatką zaprzyjazniona była od lat.- Posłuchaj, Ian.Całym sercem jesteśmy z tobą.Nie wiem, dlaczegozdecydowałeś się na podobny krok, ale cokolwiek to było, możesz na nas liczyć.Teraz zawieziemy cię do szpitala, a jutro spróbujemy ci jakoś pomóc.- To niemożliwe - wyszeptał Ian.- Nie dotykaj mnie, zostaw.Możeszzłapać.Ryan pochylił się nad Ianem z drugiej strony, wziął go mocno za rękę iuścisnął.- Czy jesteś zarażony AIDS? - zapytał spokojnie.Ian patrzył przed siebieoczami pełnymi przerażenia.- Powiedz, czy dlatego to zrobiłeś, że jesteś zarażony?- Wiem, że złapałem tego wirusa.Wiem to dobrze.- Posłuchaj mnie - zaczął Ryan.- AIDS nie oznacza wyroku śmierci.Wyniki ostatnich badań są rewelacyjne.Ryan był najwyrazniej przejęty losem Iana.Abbey patrzyła na niegozdumiona.Nie przypuszczała, że Ryan potrafi się do tego stopnia zaangażowaćw sprawy człowieka, którego ledwie zna.Miała przy sobie znowu dawnegoRyana, który nie miał nic wspólnego z Ryanem należącym do Felicity.SR - Pozwól, że porozmawiamy o tym jutro rano - ciągnął Ryan.- A terazodpocznij sobie.Pamiętaj, że gdy się obudzisz, będziemy przy tobie.Niezostawimy cię samego.Twoja matka szaleje z rozpaczy i bardzo ciępotrzebuje.Dopóki nie przyjechała karetka, Ryan nie puścił ręki Iana.Abbeysiedziała po jego drugiej stronie.Ian przymknął oczy i bez protestu dał sięzabrać pielęgniarzom.- Skąd wiedziałeś, że ma AIDS?- Inteligencja - rzucił Ryan, a Abbey wybuchnęła śmiechem.Jechali samochodem na południe.Właśnie dzwonił Steve, aby zapewnić,że oczekuje Iana w szpitalu.Swój przyjazd zapowiedziała także pani Miller.Niemusieli się spieszyć, odetchnęli więc z ulgą.Tym razem udało się uniknąćtragedii.- No to wyjaśnij mi, w jaki sposób za pomocą tej swojej błyskotliwejinteligencji doszedłeś do podobnego wniosku?- Niewykluczone, że pomogła mi w tym intuicja [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •