[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Piersi Elizabeth oparłysię o jego tors.Wcale nie taką małą dziewczynką, pomyślał, nagle uświadamiającsobie pożądanie przenikające jego ciało.Ujrzał swoją matkę, nagą, w łóżkujakiegoś anonimowego, pozbawionego twarzy mężczyzny, i ruch jego ręki naplecach Elizabeth zmienił się niemal niepostrzeżenie, stając się nie czułościąprzyjaciela, lecz pieszczotą kochanka.Pragnął jej.Zachował wystarczającyobiektywizm, by wiedzieć, że w tej chwili mógłby zapragnąć każdej kobiety i żeseks zawsze działał na niego bardziej niż alkohol i tylko ostra, intensywnarozkosz pozwoliłaby mu uwolnić się od tych wszystkich myśli, którym nie chciałstawić czoła.- Elizabeth.- wyszeptał.Podniosła ku niemu wzrok.- Kocham cię, 01iverze - powiedziała.- Rzecz w tym, że cię kocham.Tylko przez chwilę, patrząc w jej ciemne, ufne oczy, rozumiał, że powiniendelikatnie się odsunąć i wyjść z tego pokoju, nie robiąc tego, czego tak bardzopragnął.Zaczął ją całować.Przez głowę przebiegła mu myśl, że nie ma znaczenia, cosię teraz dzieje; że nie ma znaczenia, co on i Elizabeth Kemp robią razem,ponieważ za Elizabeth stały ten dom, ta ziemia i ta przyszłość. Rozdział piętnastyWakacje zaczęły się zle już od pierwszego dnia.Myśląco tym, by oszczędzić Ralphowi zmęczenia podróżą pociągiemi promem, Faith zarezerwowała bilety na samolot do Paryża.Ojciec zaśzrzędził nieprzerwanie przez cały czas.- Okropieństwo.Siedzenie niczym w puszce sardynek.Ten przeklęty lotkończy się tak szybko, że człowiek nawet nie poczuje, że gdzieś się wybrał.W Paryżu zarezerwowała im - co było wyjątkową i wyjątkowo kosztownąprzyjemnością - pokoje w hotelu Crillon.Ralph go nie znosił.Po dwóch dniach,gdy nieustannie narzekał zarówno na personel ( płaszczące się pachołki"), jak ina jedzenie ( Strasznie długo to trwa, Faith.Nie znoszę jedzenia, które jest takstrasznie długo przygotowywane"), wręcz cieszyła się z wyjazdu.Pomagała ojcu przewrócić do góry nogami cały pokój w poszukiwaniubrakującej rękawiczki.- Kupię ci nową parę, tato - błagała, co i raz rzucając okiem na zegarek.-Spóznimy się na pociąg.- Całkiem nowe rękawiczki.Nie mogę tak po prostu wyrzucić całkiemnowych rękawiczek.Nie denerwuj się, Faith.Jeśli spóznimy sie na ten pociąg, toprzecież będą inne, nieprawdaż?- Ale mamy zarezerwowane miejsca! - jęknęła.- W wagonie pierwszej klasy!- Pierwsza klasa? Po co, u licha, to zrobiłaś? Znacznie ciekawsze rozmowytoczą się w drugiej, zawsze ci to mówiłem.-Rzucił jej wściekłe spojrzenie.- Azresztą, dokąd my właściwie jedziemy?- Mówiłam ci, tato, że jedziemy do Bordeaux.A we wtorek udamy się doNicei i spędzimy tam trzy dni, w następną środę pojedziemy do Marsylii, pózniej na cztery noce zatrzymamy się u Nicole, apotem.- Nie chcę jechać do Bordeaux.Kiedyś okropnie nędznie wiodło mi się wBordeaux.Poppy i ja prowadziliśmy tam bar, pamiętasz, Faith?.W latachdwudziestych.Wolę jechać do Bretanii - powiedział, wciskając się za oparciefotela, po czym z triumfem wynurzył się stamtąd z rękawiczką w dłoni.- Nigdynie widziałem tych olbrzymich kamieni w Carnac, a zawsze chciałem jezobaczyć.- Papo.- odezwała się słabym głosem Faith, czując, że żołądek zaczyna jejsię zaciskać w węzeł, co zdarzało się dość często, gdy rozmawiała z ojcem.-Papo, nie możemy pojechać do Bretanii.Zaplanowałam całą naszą podróż,hotele, wszystko.- Nie można planować wszystkiego! - ryknął.- Jakąż ma się przyjemność zżycia, gdy wszystko w nim jest zaplanowane?- Tato.- Najlepsze w życiu jest zawsze to, co zaskakujące! Nie wiesz tego, Faith?Pojechali więc do Bretanii.Podróżowali zgnieceni w zatłoczonym wagoniedrugiej klasy z jakimś proboszczem, zakonnicą, robotnikami rolnymi i dziećmize szkoły.Z proboszczem i zakonnicą Ralph dyskutował o religii, a robotnikomrolnym wyjaśniał tajniki systemu irygacyjnego, jaki miał w swoim warzywniku.W połowie podróży wyjął z kieszeni fotografię i pokazał ją wszystkimpasażerom.- To mój syn, Jake.Chłopak jest teraz gdzieś w świecie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •