[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Allegra chciała być na niego zła, ale trudno było się gniewać nakogoś, kto tak się troszczył o jej dobro.- Chyba nie nadaję się na konspiratora - przyznała.- Raczej nie polecałbym ci kariery w tej branży.- Pogładził ją poręce.- A teraz musimy niezwłocznie zrobić parę rzeczy.- Co masz na myśli? - spytała.- Po pierwsze, musimy się stąd wynieść i znalezć jakiś hotel.Podrugie, zadzwonić do Hiltona Whiteheada i powiedzieć mu, co sięstało.Powinien wiedzieć, że ryzykowałaś dla niego własne życie,Ally.No i musi się natychmiast dowiedzieć o Sylvie.245anulaouslaandcs Allegra przyznała mu rację.- Boże - jęknęła.- To straszne, że jej to robię.- Ty jej? - wykrzyknął Todd.- Pomyśl o tym, co ona próbowałazrobić tobie.- No tak, wiem.- mruknęła bez przekonania.To, że Sylvie takpodle ją zdradziła, jeszcze w pełni do niej nie dotarło.- Zastanawiam się.- zaczął Todd, wpatrzony przed siebienieobecnym wzrokiem.- Nad czym? - ponagliła go Allegra.- Ten cały Tadjer wydaje mi się mocno podejrzany.Twierdzisz,że pierścionek pochodził z jego sklepu.Facet był na aukcji.Przyszedłci z pomocą.Zabrał cię do banku, ale za pózno.Potem zabrał cię nadrinka do klubu, gdzie omal nie zginęłaś.- Nie wygląda to najlepiej, prawda? Ale z drugiej strony, towszystko mogło być zupełnie niewinnym zbiegiem okoliczności.-Westchnęła z rezygnacją.- Sama już nie wiem, co myśleć.- Na razie nic nie myśl - poradził Todd, biorąc ją znowu za rękę.- Pozbierajmy twoje rzeczy i wynośmy się stąd.Znajdziemy jakiśhotel i stamtąd zadzwonimy do Hiltona Whitheada.- Dobrze.Ale najpierw muszę pójść do łazienki.Zaraz wrócę.Apakowanie zajmie mi dosłownie minutę.Weszła do łazienki, zamykając za sobą drzwi.Zdjęła pokrywę zpojemnika na pranie i zaczęła wyjmować na podłogę brudną bieliznę,aż wreszcie dostrzegła błysk metalu na samym dnie.Sięgnęła popistolet, przekonana, że może im się przydać.246anulaouslaandcs Nie mogąc do końca uwierzyć, że naprawdę to robi, wrzuciłabroń do kosmetyczki, zgarnęła na wierzch swoje drobiazgi toaletowe ikosmetyki, po czym zasunęła zamek.Następnie sprzątnęła rozsypanebrudy, umieszczając je z powrotem w pojemniku.Wreszcie, żebyzmylić Todda, pociągnęła za łańcuszek starodawnej spłuczkizamontowanej na ścianie pod sufitem.Niosąc pod pachą kosmetyczkę, wróciła do pokoju, gdzie Toddczekał już gotowy do wyjścia, z torbą na ramieniu.- Potrzebuję jeszcze tylko paru minut - powiedziała, stając przedotwartą szafą.Sylvie wolno odłożyła słuchawkę i zaczęła bębnić palcami poblacie biurka.Miała wrażenie, że wszystkie mięśnie w jej ciele sąnapięte jak struny.Gwałtownym ruchem otworzyła szufladę i wyjęła z niej paczkęcameli bez filtra.Ręka jej drżała, kiedy zapalała papierosa pozłacanązapalniczką od Cartiera, otrzymaną od Paula na Gwiazdkę.Zaciągnęłasię głęboko, a potem wypuściła kłąb dymu, patrząc, jak zatruwanieskazitelne powietrze w rzęsiście oświetlonym biurze.Wiedziała, żeusłyszawszy, co zrobiła, Hilton się wścieknie, na szczęście ichwspółpraca dobiegła już końca.Sylvie gorączkowo poszukiwała wgłowie jakiegoś rozwiązania, jednak nie znajdowała wyjaśnienia,które by zadowoliło jej szefa.Oczywiście mogła udać niewinnądziewczynę, która powiedziała miłemu, porządnemu chłopcu z Paryżao zadaniu Allegry i zwalić całą winę na Paula, przyznając się jedyniedo ujawnienia tajemnicy.Jeśli jednak Hilton Whitehead postanowi247anulaouslaandcs zbadać całą sprawę, szybko się okaże, że Paul wcale nie ma zamiarunadstawiać głowy.Nie, pomyślała, ten idiota od razu wypaple, że to jawszystko zaplanowałam.Przystąpiła do działania.Wyjęła z szuflady niewielkie metalowepudełko i otworzyła je kluczykiem przechowywanym w sąsiedniejszufladzie.Zawsze było tam przynajmniej pięć tysięcy dolarów wgotówce, przeznaczonych na napiwki, taksówki i różne inne bieżącepotrzeby.Niewiele, ale zawsze coś na początek.Upchnęła banknoty wkopercie, a potem wsunęła ją do torebki.Z innej szuflady wyjęła dwie książeczki czekowe: jedną małą,do korzystania z osobistego konta Whiteheada, drugą większą, dorachunku firmowego.Starannie wydarła dziesięć ostatnich czeków ztej mniejszej; brak większej liczby mógłby wzbudzić podejrzenia.Następnie otworzyła tę większą, w twardej oprawie, zdjęła metalowyzacisk i również z końca wzięła pięć stron z czekami, w sumie zabrałapiętnaście.Poskładała je w miejscach perforacji i wraz z czekamiosobistymi włożyła do innej koperty.Obliczyła szybko, że łącznie zobu rachunków jeszcze tego popołudnia - jeśli się pośpieszy -powinna zgarnąć kolejne kilka tysięcy, realizując czeki w różnychoddziałach.Podpis Hiltona nie stanowił problemu.Podrabiała gonieskończoną ilość razy.Odłożywszy książeczki na miejsce, podeszła do szafy ukrytej wboazerii, żeby wziąć płaszcz.Już ubrana do wyjścia, usiadła w foteluza biurkiem, rozpięła wewnętrzną kieszonkę w torebce i wyjęła z niejmetalowe pudełeczko po miętówkach.Otworzyła je bardzo ostrożnie i248anulaouslaandcs łakomym wzrokiem popatrzyła na znajdujący się w środku białyproszek.Paznokciem nabrała odpowiednią porcję, wciągnęła do nosa,a potem oblizała paznokieć, by mieć pewność, że nie została tam aniodrobina cennej substancji.Potem wyjęła z kieszeni chusteczkę iwytarła nos, żeby nikt nie zobaczył żadnych śladów.Włożyła pudełeczko na miejsce i zamknęła torebkę.Niemal odrazu poczuła, że narkotyk zaczyna działać: poprawił jej humor i dałenergię do natychmiastowego działania.I pewność, że wszystko sięuda.Szybko opuściła biuro, podeszła do windy i wcisnęłaodpowiedni guzik.Z rozmarzeniem pomyślała o nocnym locie doParyża.A potem będą mogli z Paulem pojechać samochodem doswojej uroczej kryjówki w Prowansji.Pomysł zaszycia się w SaintRemy wydał się Sylvie szczególnie pociągający po szaleńczym tempiei wulgarności Nowego Jorku.Spędzą tam kilka dni tylko we dwoje izdecydują, co dalej robić i dokąd wyjechać.Wsiadła do windy, rozmyślając o możliwościach, jakie się przednią otwierają.Allegra wyświadczyła jej przysługę.Nadszedł czas, byuciec z kraju, który Sylvie uważała za prymitywny i pospolity.Czas,by wrócić do cywilizowanego miejsca, gdzie ludzie wiedzą, jak żyć.249anulaouslaandcs Rozdział 15Mały telefon komórkowy na stoliku przy łóżku dzwonił idzwonił, lecz jego właściciel pozostawał głuchy na nieustępliwesygnały.Zmysły i uwaga Hiltona skupione były bez reszty na czymśinnym: na doznaniach, których dostarczała mu Kitty.W końcuprzyjemność stała się tak intensywna, że z najwyższym trudempowstrzymywał się przed gwałtownym, przedwczesnym finałem.Zamierzał w ostatniej chwili wsunąć się w nią i dopiero wówczasosiągnąć spełnienie.Wiedział, że Kitty doceni taką dbałość o jejodczucia.Wreszcie nadszedł taki moment, że nie mógł dłużej zwlekać.Chwycił ją za ramiona, ułożył na plecach i zaczął namiętnie całować.Kitty zamruczała gardłowo, kiedy wypełniwszy ją, nakrył dłońmi jejpiersi.Natychmiast uniosła biodra, jakby zapraszała go w siebiejeszcze głębiej.Zaczął się w niej poruszać coraz szybciej, aż poczuł, że nie jestw stanie oprzeć się wzbierającej fali rozkoszy.Kitty zadrżała pod nim,wydając z siebie przeciągły krzyk i to wystarczyło, by eksplodował wnią gorącym strumieniem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •