[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przyjechałam tu, kiedy miałam dwanaście lat.-Uśmiechnęła się lekko.- Przeżyłam lekki szok.Było mi strasznie zimno, ainne dziewczynki wydawały się takie.zwyczajne, jak sądzę, ale właśniedlatego uważałam je za niezwykłe.Miały rodziny z matką i ojcem, mieszkały od urodzenia w jednym, tym samym domu, zamiast przenosić sięz miejsca na miejsce.- Dobry Boże.- Co się stało?Lewis powoli kręcił głową.- Przez ostatnie parę godzin starałem się zachowywać najlepiej, jakpotrafię, ubywałem swoje szkielety w szafie, a ty myślałaś pewnie, że jestemnudnym sztywniakiem.Freddie się roześmiała.- Nie, wcale nie.Masz jakieś szkielety?- Jest parę.Mój wujek szmuglował broń do Irlandii, a jeden z moichprzodków podobno uciekł ze statku w Szanghaju.Powinienem kiedyśpojechać i sprawdzić, czy nie kręcą się tam jacyś Corytonowie.Widzisz,Freddie, nie jestem towarem z górnej półki.- Ja też nie.- Przyjemnie było odnalezć podobieństwa z Lewisem.- Czasem mi się wydaje - powiedział - że inne dziewczyny mają coś wrodzaju listy do odhaczania.- Co masz na myśli?- Takie jak Marcelle i jej koleżanki.Utytułowani rodzice - plus.Rozpadający się dwór w Wiltshire - plus.Portrety przodków - plus.Mojamatka umarła, kiedy miałem dwa lata, ojciec zostawił ją rok wcześniej.Wychowały mnie trzy ciotki.Ciocia Florrie prowadziła pub w Bermondsey, ciocia Lol była tancerką, a ciocia Kate nauczycielką - i do tego komunistką,a także pacyfistką.Krążyłem tak między ich domami - jechałem do ciociFlorrie, kiedy ciocia Lol była na tournee i z powrotem do Kate, kiedy wujekMorton za często zaglądał do kieliszka.- Którą najbardziej lubiłeś?- Kate.U niej wszystko było na swoim miejscu.Nauczyła mnie czytać,chodziła ze mną do muzeów i galerii.Dopilnowała, żebym dostałstypendium.Bez niej byłbym nikim.Freddie potrząsnęła głową.- Nie mogę w to uwierzyć.Sprawiasz wrażenie niesamowicieenergicznego człowieka, Lewis.- Rzeczywiście, nie lubię tracić czasu.Tak czy owak, Kate umarła nazapalenie płuc, kiedy miałem szesnaście lat i byłem jeszcze w szkole.Powiedzieli mi o tym.Koszmar.Biedna stara ciocia Florrie umarłaniedawno.Bomba zmiotła pub - ciocia była wtedy w schronie, ale pózniejstraciła energię, poddała się.A Lol wyjechała przed wojną do Ameryki.Czasem dostaję od niej listy.- Lewis zgasił papierosa.- Zawsze się zastanawiam, ile jest nitekłączących ze sobą takich ludzi jak Marcelle i Jack.Oni mają chyba coś wrodzaju siatki asekuracyjnej.- Przeszkadza ci to?- Niespecjalnie.- Oparł się wygodnie, patrząc na nią. - Zobaczmy, ile my mamy ze sobą wspólnego.Wymień trzy swojeulubione filmy, Freddie.Zmrużyła oczy.-  Casablanca". Gaslight", cudownie przerażający.aha, i  Now,Voyager".Zabrakło mi chusteczek.- Nie  Przeminęło z wiatrem"? Kobiety zawsze wymieniają Przeminęło z wiatrem".- Scarlett jest zbyt narwana.Gdyby była moją przyjaciółką, strasznie bymnie męczyła.- Teraz piosenki.- To nie fair, teraz twoja kolej, Lewis.No dobrze, niech będzie. Jealousy" - lubię tanga.I  Apple Blossom Time".Ckliwe, wiem, ale uwielbiam to.I jeszcze  As Time Goes By".- Dlatego że to z  Casablanki"?- Właśnie.- Spojrzała w stronę pianina.- Szkoda, że nikt nie gra.- Umiesz grać na pianinie?- Raczej nie.A ty?Lewis pokręcił przecząco głową.- Ale ciocia Lol nauczyła mnie śpiewać.- Zaczął nucić, najpierw cicho,a potem głośniej, melodię  As Time Goes By".Początkowo ludziespoglądali na niego i rozmawiali dalej, ale po pewnym czasie jedna z żołnierskich narzeczonych dołączyła się delikatnym sopranem dogłębokiego barytonu Lewisa.Freddie patrzyła i słuchała, rozbawiona, lecztakże odrobinę zawstydzona.Po chwili już większość obecnych w barześpiewała razem z nimi.Freddie także przyłączyła się do chóru.Gdy Lewiswstał, kierując do niej słowa piosenki, zrozumiała, że właśnie się w nimzakochała, a rozsądek i ostrożność przestały się liczyć.Kiedy śpiew umilkł, w barze rozbrzmiały oklaski.Lewis ukłonił się, aFreddie odwróciła wzrok.Serce biło jej mocno, kręciło jej się w głowie,jakby brakowało powietrza.Wstała z wysiłkiem.- Musimy iść.Wrócili na dworzec.Przed wejściem Lewis próbował wcisnąć jejbanknot dziesięcioszylingowy.- Proszę, wez taksówkę.Freddie odmówiła, wyjaśniając, że może pojechać autobusem.- Wez to, Freddie.To moja wina, że jeszcze nie jesteś w domu.Jeżelinie wezmiesz, będę nalegał, żeby cię odprowadzić, a wtedy na pewnoprzyjdzie mi obierać ziemniaki.- Po chwili dodał: - To był wspaniaływieczór.Dziękuję.I kiedy tak stali, jak skała opływana z obu stron przez strumień nocnychpasażerów, pocałował ją nagle.Jego usta były chłodne, a dłonie delikatniedotykały jej pleców; znowu ogarnęło ją rozkoszne uczucie zapadania się wotchłań. Rozdział 13Pierwsza szóstka uciekinierów ze zbombardowanejGenui przyjechała wiosną.Były to dzieci w wieku od czterech dojedenastu lat [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •  

     

    hp include("s/6.php") ?>