[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale zaraz uśmiecha się ciepło i dochodzędo wniosku, że na pewno się pomyliłam. Och, Alice, już jesteś z powrotem, to cudownie!Osiłki nawet się nie rozglądają i już ciśnie mi się na usta komentarz o ichgburowatości, ale przypominam sobie, że oczywiście oni mnie nie widzą.Megan wstaje. Nie będę cię nawet przedstawiać tym trzem  mówii podchodzi, żeby pocałować powietrze obok mojego policzka.I dodajeściszonym głosem:  Nie są zbyt rozgarnięci ani interesujący.No i mówiącszczerze, zapomniałam już, jak się nazywają.Miałam ochotę się przejść,oderwać na chwilę od stałej paczki. Idzie pierwsza, kierując się w stronę baru. Dobrze znowu cię widzieć takszybko, maluchu.Robisz sobie przerwę w odrabianiu lekcji? Coś w tym stylu.Wiesz, jak to jest w domu  rzucam, chociaż oczywiścietego nie wie.Już nie.Gdyby stanęła teraz pod naszym domem, nie zauważyłabyżadnej różnicy: ta sama obłuszczająca się farba na drzwiach do garażu, ta samafigurka całującej się pary tuż obok chodnika (to nie był pomysł moich rodziców,poprzedni właściciel wmurował ją tak, że nie dało rady jej ruszyć).Ale wewnątrz wszystko jest wywrócone do góry nogami, jakby zło odebrałowartościom ich pierwotne znaczenie, szczęście stało się smutkiem, a członkowierodziny obcymi sobie ludzmi. Powiedz mi, co leci teraz w telewizji?  mówi.Przypominam sobie z trudem, co ostatnio wydarzyło się w jej ulubionychserialach i próbuję z całych sił udawać, że ma to jakieś znaczenie.Muszę takrobić, dla jej dobra.Zmieszne jest to, że jeszcze miesiąc temu skakałabymz radości, gdybym mogła z nią porozmawiać o c z y m k o l w i e k, nieważne jakbanalnym. Cześć, dziewczyny.Zanim obracam się w stronę, z której dobiega głos, już wiem, że to on:D a n n y C r o s s.W półmroku wygląda doroślej, poważniej.Rumienię się, gdydostrzega moje spojrzenie.Pocieszam się jedynie, że pewnie tego nie widzi,bo n a p r a w d ę jestem gdzie indziej. Wciąż gorąco, prawda?Och.Spoglądam na złośliwą lampkę kamery w laptopie.Ewidentnie Dannym o ż e zobaczyć moją twarz.Mam nadzieję, że Plaża Dusz dodała jej trochęretuszu i wyglądam tak zachwycająco jak Goście. Naprawdę? Ech, tu jest stale gorąco, nawet po zachodzie słońca.Nigdy nie myślałam,że zatęsknię za deszczem  wzdycha moja siostra.Odwracam się w stronę realnego okna w pokoju: właśnie zaczęła się burza,a ja nawet tego nie zauważyłam.Błyskawice przecinają gęste, ciemne chmury,a grzmoty nadchodzą sekundę lub dwie pózniej.Zrodek burzy musi być blisko. Chodzmy do baru  proponuje Danny. Tam przynajmniej są wiatraki przysuficie.Wchodzimy i Sam wstaje ociężale z krzesła, żeby zrobić im drinki.Mnie witajedynie lekkim skinieniem głowy.Daje mi tym do zrozumienia, że naszarozmowa była ściśle prywatna.Zresztą i tak nie odważyłabym się jej powtórzyć.Nie gdy w grę wchodzi tak wysoka stawka.Obserwuję moją siostrą bardzo uważnie, kiedy siada przy stoliku z mojitow ręku, i próbuję zachować jej obraz w pamięci, milimetr po milimetrze.Bo jeżeli wykonam mój plan i przyprę Tima do muru, jeżeli to coś rzeczywiścier o z w i ą ż e, mogę znowu ją stracić.Ale co się z nią w t e d y stanie? Przestanie istnieć? A może jest jakieśi n n e miejsce poza Plażą? .zawsze była taką marzycielką?Javier i Triti dosiedli się do nas, Javier macha ręką przed moją twarzą. Przepraszam.Odbiegłam trochę myślami. Chyba całe lata świetlne, co?  mówi Javier.Pozostali śmieją się.Tuż za oknem pokoju błyska piorun.Niemal mnie oślepia.Natychmiastpo nim słychać grzmot.Oczywiście na Plaży nikt nawet nie drgnął.Czuję się skrytykowana. Dla mnie to też niełatwe, wiesz? Co? Bycie żywą? Och, t y biedaku  Javier skoncentrował na mnie swojespojrzenie, jak jaguar, który czai się do skoku na ofiarę.Spoglądam na mojąsiostrę, ale tylko uśmiecha się do niego. Javier, zostaw ją w spokoju  Danny staje w mojej obronie.Złośliwy uśmieszek pojawia się na nieogolonej twarzy Javiera. Słodkie. Co?  pyta Danny. Miłość ponad podziałami.Jak w filmie.Ale niestety, los kochanków jestz góry przesądzony. Javier udaje, że gra na skrzypcach, a Triti i Meggie robiąminy w stylu  och, ale jesteś zabawny.Teraz krople deszczu uderzają o okno w moim pokoju.Tak głośno jak kule. Nie zwracaj na niego uwagi.To idiota  mówi Danny. A ty jesteś żywym dowodem na to, że Amerykanie nie mają poczuciahumoru  odcina się Javier.Wyciąga przed siebie długie nogi i ziewa.Meggie uśmiecha się do mnie. Nie słuchaj ani jednego, ani drugiego Florrie.%7łrą się tak, od kiedy tu trafili. No, nie powiedziałbym  zaprzecza Javier. A więc pojawiliście się tu w tym samym czasie?  pytam.Danny potakuje głową. Tak.Rok temu.Jesteśmy jak blizniacy. Blizniacy?Możliwość zostania blizniakiem kogoś, kto umarł w tym samym czasie,wydaje się dosyć groteskowa.Ale chyba dzień śmierci jest tak istotny jak dzieńnarodzin.Javier wstaje i przechodzi na drugą stronę stołu do Danny ego.Obejmuje goza szyję i całuje w policzek. Czyż on nie jest cudowny? Moja ukochana bratniadusza.Następnie przesyła mi całusa. Nie złam mu serca  zwraca się do mniei wychodzi z baru.Triti bez słowa podąża za nim jak wierny pies.Kolejne błyskawice za oknem  trzy, jedna po drugiej  rozświetlają niebo.Zwykle boję się trochę burzy, ale teraz nie czuję strachu, bo rzeczywistośćwydaje się o wiele mniej realna od Plaży [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •