[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niemiec popatrzył na nóż z twarzą pozbawionąwszelkiego wyrazu, po czym przeniósł spojrzenie kolejno na Duńczyka i Beaura-ina.Dobroduszność Markera zniknęła bez śladu. Niecałą godzinę temu!  ryknął tubalnym głosem. Cieszymy się tuciszą i spokojem, po czym nagle zjawiacie się wy dwaj i. Urwał i rąbnąłpięścią w stół. Nie upłynęły nawet dwadzieścia cztery godziny od waszegoprzyjazdu, a tu donoszą mi, że na lotnisku Kastrup dokonano morderstwa! Kto został zamordowany, Bodelu?  Beaurain nie przejął się zbytnio to-nem Markera. George Land.Według Interpolu to zawodowy morderca.Dużego formatu.Z brytyjskim paszportem.Znaleziono go zabitego jego własną ulubioną bronią parasolką z ukrytym wewnątrz sprężynowym nożem. Marker przechylił sięprzez biurko i świdrującym spojrzeniem zmierzył kolejno obu swoich gości.Panie Foxbel.bo tak się pan nazywa, prawda?.Czy po przylocie do Kopen-hagi nie zauważył pan na lotnisku niczego dziwnego? Nie  odparł krótko Kellerman. Musiało cię to mocno wzburzyć  powiedział ze współczuciem Beaurain. Kastrup to w końcu próg twojego miasta. To nie wszystko  odparł Marker ponuro. Niecałą godzinę temu, w cza-sie, kiedy jechaliście tu do mnie z hotelu Royal, w samym centrum naszej pięk-nej Kopenhagi, para zawodowych morderców omal nie zabiła dwóch mężczyzn.Psiakrew! I w jaki sposób niedoszłe ofiary się ratują? Oto jeden z nich rzuca z nie-zwykłą precyzją tym właśnie nożem i morderca chybia. A rysopis niedoszłych ofiar zdumiewająco pasuje do nas dwóch?  zasu-gerował Beaurain. Mamy wasze rysopisy  przyznał Marker. Ale, jak do tej pory, niktnie jest w stanie podać nam jakiegokolwiek sensownego rysopisu niedoszłychmorderców. Uśmiechnął się szeroko. Cieszę się, że udało wam się wyjśćz tego cało. Podniósł nóż, który Kellerman odłożył był na biurko, podał goNiemcowi i powtórzył:  To chyba pańska własność, panie.hm.Foxbel. Wez go, Max  powiedział szybko Beaurain. Przyszedłem zapytać, cowiesz o pewnym mieszkańcu Nyhavn, niejakim Bennym Hornie. To ogólnie szanowany księgarz i antykwariusz  odparł równie szybkoMarker. Dom w Nyhavn to jego mieszkanie i zarazem sklep.Jak nam dono-szą, wiele podróżuje po świecie w poszukiwaniu bibliofilskich cymeliów.Wydajemi się, Julesie, że powinieneś bardzo, bardzo na siebie uważać, jeśli aż tak cięinteresuje.Sztokholmski Syndykat. ROZDZIAA 11Rozmowa, która się potem toczyła, była tak przerażająca, że jeszcze wiele latpózniej Beaurain mógł ją słowo w słowo powtórzyć z pamięci. Skąd ci przyszedł do głowy Syndykat?  spytał. Stąd, że wspomniałeś o doktorze Bennym Hornie.Niczego nie da się udo-wodnić, ale jestem przekonany, że doktor Benny Horn jest członkiem dyrektoria-tu, rządzącego tą paskudną organizacją.Już dwa razy próbowali mnie zabić dorzucił swobodnym tonem. A co z twoją rodziną?  spytał powoli Beaurain, uważnie szukając w twa-rzy Markera jakiegoś drgnienia czy mimowolnego grymasu. Zagrozili, że wyłupią oczy mojej żonie i odrąbią nogi w kolanach mojemudziesięcioletniemu synkowi.Wysłałem ich oboje z kraju w miejsce, którego niezdradzę nawet tobie.Beaurain był wstrząśnięty.Znał Markera od kiedy został nadinspektoremi wiedział, że należy do odważnych ludzi, ale to było przerażające.Wstał, zapaliłpapierosa i przyniósł sobie popielniczkę; dało mu to chwilę czasu do namysłu. Jacy  oni ?  spytał w końcu. Anonimowi rozmówcy telefoniczni, często jakaś dziewczyna.To ona po-dała mi szczegół po szczególe, co czeka moją rodzinę.Beaurain spojrzał na zamknięte drzwi do przejściowego pokoju. Rozumiem, że tu można spokojnie rozmawiać? Od chwili, kiedy weszliście do mojego gabinetu, po drugiej stronie tychdrzwi stoi uzbrojony strażnik.Ja mam na sobie kuloodporną kamizelkę, którą na-kładam codziennie rano przed opuszczeniem mieszkania.Nowy system działaniaSyndykatu polega na potajemnym zastraszaniu najbardziej okrutnymi metodami.Wez mój własny przykład. Tym grozbom musiały towarzyszyć jakieś żądania, prawda? Oczywiście!  Oczy Markera rozbłysły dziką wściekłością. Daj mi,na miłość boską, jakiegoś papierosa! Dziękuję. Umilkł na chwilę, wpatrującsię w Belga, jakby właśnie podejmował ważną decyzję, po czym zaczął mówićz niezwykłą gwałtownością [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl