[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Babcia zapłaciłakomorne, dziesięć szylingów za dwa tygodnie.Dała mamie pieniądze najedzenie, pożyczyłaczajnik, garnek, patelnię, noże i łyżki, słoiki po dżemie zamiast kubków, koc i poduszkę.Oznajmiła, że to wszystko, na co ją stać, więc tata będzie musiał ruszyć tyłek, znalezć pracęalbo pójść na bezrobocie, korzystać z dobroczynności Stowarzyszenia Zwiętego Wincentego aPaulo albo starać się o zapomogę.W pokoju był kominek, na którym mogliśmy zagotować wodę na herbatę, a nawetugotować jajko, gdyby kiedykolwiek trafiły nam się pieniądze.Mieliśmy stół, trzy krzesła iłóżko, mama stwierdziła, że nigdy nie widziała tak olbrzymiego łoża.Tej nocy cieszyliśmysię z tego łóżka, wykończeni spaniem na podłodze w Dublinie i u babci.Nie miało znaczenia,że spaliśmy na nim wszyscy, cała szóstka, ale byliśmy razem, z dala od babci i strażników,Malachy mógł powtarzać: taak, taak, a my mogliśmy się śmiać do woli.Tata i mama spali w głowach łóżka, my z Malachym w nogach, a bliznięta tam, gdzie imbyło wygodniej.Malachy znowu nas rozweselił.Powtarzał: taak, taak i oj, oj, aż zasnął.Mama leciutko chrapnęła, co znaczyło, że już śpi.W świetle księżyca widziałem, że tata nadrugim końcu łóżka jeszcze ma oczy otwarte.Kiedy Oliver zapłakał przez sen, tata wziął go iuciszył: sza, sza.Potem usiadł na łóżku Eugene, szarpał na sobie rzeczy i krzyczał: Ach, mamo, mamo!.Tata też usiadł i zapytał, co się stało.Eugene nie przestawał szlochać.Gdy tata wstał ipodkręcił gazową lampkę, zobaczyliśmy pchły, skaczące, podskakujące, przylepione donaszych ciał.Tłukliśmy je bez ustanku, ale skakały z jednego ciała na drugie i gryzły.Drapaliśmy się aż do krwi.Wyskoczyliśmy z łóżka, bliznięta się darły, mama jęczała: O Jezu, czy nigdy nie będzie spokoju?Tata nalał wody z solą do słoika po dżemie i smarował ugryzienia.Sól szczypała, ale tatapowiedział, że zaraz poczujemy się lepiej.Mama usiadła przy kominku z blizniętami na kolanach.Tata wciągnął spodnie i wywlókłmaterac z łóżka na ulicę.Napełnił wodą czajnik i garnek, oparł materac o ścianę, uderzał wniego butem, a mnie kazał polewać wodą ziemię, żeby potopić spadające pchły.Księżyc nadLimerick świecił tak jasno, że widziałem, jak jego kawałki błyszczą w wodzie, i chciałem jepozbierać, ale nie bardzo mogłem, bo pchły skakały mi po nogach.Tata nie przestawał tłuc wmaterac, a ja musiałem pobiec jeszcze po wodę z kranu na tyłach domu. Jak ty wyglądasz! denerwowała się mama Masz przemoczone buty, zaziębisz się, aojciec na pewno dostanie zapalenia płuc, jak stoi tak z gołymi nogami.Mężczyzna na rowerze zatrzymał się i koniecznie chciał wiedzieć, co tata robi. Matko Boska! powiedział. Nigdy nie słyszałem o takim lekarstwie na pchły.Wieszpan, że gdyby człowiek mógł skakać jak pchła, to jednym skokiem znalazłby się w połowiedrogi do księżyca? A jak pan wtargasz ten materac do domu, połóż go pan na łóżku do górynogami, to skołuje te małe ścierwa.Nie będą wiedziały, gdzie są, będą żarły posłanie albosiebie nawzajem, i to jest najlepsze lekarstwo.Jak użrą człowieka, to dostają bzika, bo dokołajest pełno innych pcheł, które też pogryzły ludzi, i ten zapach krwi doprowadza je do szału.To cholerna tortura, a wiem coś o tym, bo wyrastałem w Limerick, w Irishtown, a było tamtyle pcheł i tak bezczelnych, że siadały na czubku buta, gotowe dyskutować z człowiekiem otragicznych dziejach Irlandii.Podobno w dawnej Irlandii nie było pcheł, sprowadzili je tuAnglicy, żeby nas ostatecznie pognębić, co jest do nich podobne.Czy to nie dziwne, że świętyPatryk wyprowadził z Irlandii węże, a Anglicy sprowadzili tu pchły? Przez stulecia Irlandiabyła cudownym, spokojnym krajem, bez węży i bez pcheł.Można było chodzić po zielonychpolach, nie bojąc się węży, i spać spokojnie przez całą noc, bo żadna pchła nie zakłócała snu.Węże w końcu nikomu nie robiły krzywdy, nie były grozne, jeśli się ich nie zaczepiło, żywiłysię innymi stworzeniami, które żyły w gęstwie krzaków i tak dalej, podczas gdy pchła wysysaz człowieka krew rano, wieczór, we dnie, w nocy, bo taka już jej natura.Słyszałem, i jest tofakt, że w miejscach, gdzie były węże, nie było pcheł.W Arizonie na przykład
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
IndexWÅ‚adcy CiemnoÂœci 01 WÅ‚adcy CiemnoÂœci Frank E. Peretti
L Frank Baum Oz 29 The Wishinghorse of Oz
L Frank Baum Oz 15 The Royal Book of Oz
L Frank Baum Oz 19 The Lost King of Oz
Golon Anne & Golon Serge Angelika Droga Do Wersalu
Golon Anne & Golon Serge Angelika 12 Droga nadziei
Baum Frank L Czary w Krainie Oz [13]
Lowcountry Powrót na wyspę Benton Frank Dorothea
00178 79a0dc00e98e592baef6c00da
Selekcja 02 Elita Kiera Cass