[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jedno uderzenie  mruknął cicho, patrząc na grupę łajdaków.Grupę, która lepiej bywyglądała rozciągnięta bez przytomności po rogach na podłodze.Wulfgar przywołał obraz Regisa, żeby odsunąć swą wrzącą wściekłość, lecz nie mógłzignorować faktu, że jego ręce zaciśnięte były na krawędzi stołu z taką siłą, że aż pobielałykostki palców.* * * Umowa?  zapytał Drizzt. Stoi  odparł Deudermont. Mam dla ciebie kajutę na Duszku Morskim i mile witamdodatkowe ręce i ostrza, szczególnie takich weteranów przygód.Lecz podejrzewam, że możesznie zdążyć na wypłynięcie.Po tych słowach chwycił Drizzta za ramię i odwrócił w stronękłopotów narastających przy stole Wulfgara. Tawerniany osiłek i jego przyjaciele  wyjaśnił Deudermont. Choć stawiam na twegoprzyjaciela. Dobrze ulokowane pieniądze  odparł Drizzt  lecz nie mamy czasu.Deudermont skierował wzrok Drizzta w ciemny róg tawerny, w którym siedziało czterechmężczyzn, chłodno przyglądających się narastającemu tumultowi. Straż  powiedział Deudermont. Walka będzie kosztowała twego przyjaciela nocw lochach.Nie mogę zostać w porcie.Drizzt rozejrzał się po tawernie szukając jakiegoś wyjścia z tej sytuacji.Wszystkie oczywydawały się być zwrócone na Wulfgara i łotrzyków, z niecierpliwością oczekujących bójki.Drow stwierdził, że gdyby podszedł teraz do stołu, to właśnie wtedy zaczęłaby się cała zabawa.* * * Bungo wypiął brzuch o cale od twarzy Wulfgara, aby pokazać szeroki pas naznaczony w stumiejscach. Za każdego, którego pokonałem  pochwalił się. Daje mi to coś do roboty przez nocw więzieniu  wskazał na duże nacięcie na brzegu klamry. To oznacza zabicie kogoś.Roztrzaskałem jego głowę naprawdę pięknie.Kosztowało mnie to pięć nocy.Wulfgar rozluznił swój chwyt  przechwałki nie zrobiły na nim wrażenia, ale uświadomiłyteraz konsekwencje działań, których miałby się teraz podjąć.Musiał zdążyć na statek. Może przyszedłem zobaczyć Bungo  powiedział krzyżując ramiona na piersi i rozpierającsię na krześle. Walnij go!  mruknął jeden z łotrzyków.Bungo spojrzał złośliwie na Wulfgara. Przyszedłeś szukać zaczepki? Nie, nie sądzę  odparł Wulfgar. Walka? Nie, jestem tylko chłopcem, który wyruszył,aby zobaczyć szeroki świat.Bungo nie mógł ukryć swego zdziwienia.Spojrzał na swych przyjaciół, którzy w odpowiedziwzruszyli tylko ramionami. Usiądz  zaproponował Wulfgar.Bungo się nie ruszył.Aotrzyk stojący za Wulfgaremszturchnął go mocno w ramię i warknął. Po co tu przyszedłeś?Wulfgar świadomie przytrzymał swoją rękę, żeby ta nie wystrzeliła i nie zmiażdżyłabrudnych palców łotrzyka  teraz się kontrolował.Nachylił się bliżej do potężnego lidera. Nie po to, aby walczyć, lecz po to, by się przyjrzeć  powiedział cicho. Może pewnegodnia uznam, że mogę dotrzymać pola takim jak Bungo i tego dnia wrócę, gdyż nie wątpię, żenadal będziesz przywódcą w tej tawernie.Lecz obawiam się, że ten dzień nastąpi za wiele lat.Muszę się jeszcze wiele nauczyć. Więc po co przyszedłeś?  zapytał Bungo przepełniony pewnością siebie.Pochylił się nadWulfgarem niebezpiecznie blisko. Przyszedłem, aby się nauczyć  odparł Wulfgar. Uczyć, przyglądając się najsilniejszemuwojownikowi w Waterdeep.Zobaczyć jak postępuje Bungo i jak załatwia swoje sprawy.Bungo wyprostował się i spojrzał na swych przerażonych towarzyszy, którzy pochylili siętak, że omal nie poprzewracali się na stół.Bungo błysnął swym bezzębnym uśmiechem, jak tozawsze czynił, gdy miał przetrzepać komuś skórę, a łotrzykowie stężeli.Lecz nagle przywódcazaskoczył ich, przyjaznie klepiąc Wulfgara mocno po ramieniu.W tawernie rozległ się wyraznie jęk zawodu, gdy Bungo przyciągnął krzesło, aby wypićz obcym. Zabierajcie się stąd!  ryknął do swych towarzyszy.Ich twarze wykrzywiły rozczarowaniei niezadowolenie, lecz nie odważyli się nie posłuchać.Ten za Wulfgarem szturchnął go znowu, tym razem po przyjacielsku, a potem podążył za innymi do baru.* * * Mądre posunięcie  zauważył Deudermont. Dla nich obu  odparł drow opierając się o barierkę. Masz jeszcze jakieś sprawy w mieście?  zapytał kapitan.Drizzt pokręcił głową. Nie.Zabierz nas na statek  odpowiedział. Obawiam się, że Waterdeep może sprawićtylko kłopoty.* * *Miliony gwiazd wypełniały niebo tej bezchmurnej nocy.Sięgały w dół z aksamitnegobaldachimu, aby połączyć się z odległymi światłami Waterdeep, rozświetlając północnyhoryzont.Wulfgar znalazł Drizzta na pokładzie, siedzącego cicho w rozkołysanym spokojuoferowanym przez morze. Powinienem wrócić  powiedział Wulfgar, podążając za wzrokiem przyjaciela kuodległemu teraz miastu. Aby wyrównać rachunki z pijanym łotrzykiem i jego łajdackimi przyjaciółmi wywnioskował Drizzt.Wulfgar roześmiał się, lecz przerwał nagle, gdy Drizzt odwrócił się do niego. A jaki będzie koniec?  zapytał Drizzt. Chcesz go zastąpić jako zabijaka w RamionachSyreny? Takiego życia nie zazdroszczę  odparł Wulfgar, śmiejąc się znowu, choć tym razemz lekkim niepokojem. A więc zostaw tego Bungo  powiedział Drizzt, odwracając się znowu w stronę światełmiasta.Uśmiech Wulfgara ponownie znikł z jego twarzy.Minęły sekundy, może minuty, a jedynym dzwiękiem były uderzenia fal o dziób MorskiegoDuszka.Pod działaniem impulsu Drizzt wyciągnął z pochwy Błysk.Piękny sejmitar wrócił dożycia w ręku drowa, ostrze błyszczało w świetle gwiazd  od tego wzięło się imię Błysku. Ta broń doskonale do ciebie pasuje  zauważył Wulfgar. Doskonały towarzysz  przyznał Drizzt, badając skomplikowany wzór wyryty wzdłużostrza.Przypomniał sobie inny magiczny sejmitar, który kiedyś był w jego posiadaniu, ostrze,które znalazł w legowisku smoka zabitego przez niego i Wulfgara.Tamto ostrze także byłodoskonałym towarzyszem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •