[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cassie leżała pod nim bez słowa, bez jednej myśli, bez żadnych pragnień.Ciężko oddychała przez półotwarte usta.Jej serce stopniowo zwalniało szaleń-czy pęd.- Nie chcę cię zgnieść, Cassandro - powiedział hrabia łagodnie i wsunąłjej ręce pod plecy.Przewrócił się na bok, zabierając ją ze sobą i przytulił mocno.Gdy tak le-żała bez czucia, delikatnie gładził jej potargane włosy, uspokajał ją i pocieszał.Lekko ucałował jej skronie i głaskał.Odetchnął głęboko, a w kącikach ust za-znaczył mu się lekki uśmiech.Chciał jej powiedzieć, że doprowadziła go doprawdziwej ekstazy.Milczał jednak, żeby jej nie spłoszyć.Jego uśmiech wyra-żał też smutek.Spodziewał się, że nazajutrz odsądzi go od czci i wiary - sprawito jej urażona duma.Uzna, że namiętność jest oznaką uległości i nie będzie so-bie tego w stanie wybaczyć.Nie martwiło go to jednak przesadnie, bo teraz jużbył pewien, że uda mu się wymazać wicehrabiego z jej pamięci.Zacisnął palcena jej pośladkach i zaczął je lekko masować.Usłyszał, że z głębi jej gardła wy-dobywa się cichy szloch.Odsunął się trochę, by zobaczyć jej twarz.Oczy miała wypełnione łzami, które spływały jej po policzkach.- Zdradziłam go.Boże, ja go zdradziłam - załkała.Przyciągnął ją do siebie i tuląc jej policzek do swojego, otarł jej łzy.SR- Nie, Cassandro - szepnął uspokajająco, zbliżając usta do jej twarzy - niemasz o co płakać.Musisz zrozumieć, że ty nikogo nie zdradziłaś.Nie przestawała łkać, więc hrabia ucałował jej ucho, policzek i delikatnieodchylił jej głowę, by mogły spotkać się ich usta.Czuł na jej wargach słonysmak łez.Radowało go, że nie próbowała go odepchnąć.Chociaż zaciskaławargi, wiedział, że puls jej przyspiesza.Znowu stwardniał i zaraz znalazł się wniej.Wodził palcami po jej ciele, jakby się z nią droczył, czym doprowadził jądo drżenia.Przycisnął wargi mocniej, jakby prosił, by go wpuściła.- Proszę, nie - powiedziała słabym głosem, ale on spętał jej język namięt-nym pocałunkiem.Poruszał się w niej wolno, koncentrując się na dogłębnych uderzeniach itrzymając ręce na jej biodrach, uczył ją tego nowego rytmu.Cassie wciągnęłapowietrze i stało się to, co nieuniknione.Zaczęła poruszać się wraz z nim.Delikatnie wysunął członek, by wzmóc jej pożądanie pieszczotą palców.Wyrzuciła w przód biodra i dyszała, opierając czoło na jego klatce piersiowej.Kiedy z jej ruchów wyczytał, że łaknie dotyku głębiej, niż mógł dosięgnąć,wszedł w nią ponownie.Chwycił ją mocno i przewrócił się na plecy, pociągając ją za sobą.- Chciałbym na ciebie patrzeć, Cassandro.- Uśmiechnął się, widząc jejzawstydzenie.Przez moment próbowała mu uciec, ale otoczył jej smukłą talię rękoma ipodniósł ją do siadu.Wówczas poczuła go tak głęboko, że zadygotała.Wciążunikała jego wzroku.Jego ręce przesunęły się w górę i ujęły jej nabrzmiałe piersi.Zajęczała cichutko i rozłożyła dłonie na jego torsie, by zyskać podparcie.Hrabia prowadził ją powoli.Podnosił ją lekko, by wsunąć palce pod jejpośladki i zaciskał je miarowo, unosząc ją i opuszczając w zmysłowym tańcu.SRPrzyciskał dłoń do jej podbrzusza i rozczapierzał palce, aby ją pieścić w naj-czulszych miejscach.Spinała się, gdy ją tak dotykał i ściskała go udami z ca-łych sił.Wygięła plecy w łuk, by wciągnąć go jeszcze głębiej.Jej reakcja na tępozycję była tak ognista, że on stracił panowanie.- Teraz, kochana - wyrzucił.Opętana pożądaniem, Cassie poczuła jego rozedrgane szczytowanie i go-rące nasienie tryskające we wnętrzu jej ciała i sama oddała się nadchodzącejrozkoszy.Nie miała siły, by się utrzymać i spadła na niego, zakrywając jego twarz iramiona burzą włosów i kładąc policzek w zagłębieniu jego szyi.Delikatniewyprostował jej nogi i poczuł na sobie miękkość jej ciała.- Kocham cię, Cassandro.Usłyszała te słowa, ale nie odcisnęły się one w jej oszołomionym umyśle.Wyczerpana zapadła w sen, kołysana falowaniem statku i wtulona w jego cie-płe silne ciało.Rozdział 9Cassie obudziła się z uczuciem gorąca i ciasnoty.W dodatku coś ją łasko-tało w usta.Otworzyła oczy i osłupiała.Leżała w ramionach hrabiego, z po-liczkiem na jego ramieniu.Podniosła głowę, próbując zebrać myśli.Oddałam się temu człowiekowi! Z niedowierzaniem potrząsała głową,kiedy przypominało jej się, że poddała się wielkiej, nieposkromionej sile, którazniewoliła jej umysł, i że dyszała z pożądania i trzymała go tak mocno, jakbysię miała rozpaść na drobne kawałeczki, gdyby ją puścił.Była teraz kobietą.Ale oddała się okrutnemu mężczyznie, porywaczowi, którego nie kocha!SRChciało jej się wyć ze złości na siebie i na niego, że tak ją rozbudził.Jak mogładoświadczać takiej namiętności, skoro minęła ledwo jedna noc, od kiedy jązgwałcił? Odpowiedz na to pytanie była jak policzek.Ale ja jestem damą, angielską damą! Nie, nie jest wcale damą, tylkodziwką, która nie więcej ma zasad moralnych niż byle prostytutka.Do tegozdradziła Edwarda.Pamiętała, że wypowiedziała te słowa poprzedniej nocy.Hrabia był wtedy czuły i ją pocieszał, byle tylko stłumić jej poczucie winy.A potem dałam mu się uwieść po raz drugi i wcale nie chciałam, żebyprzestał.Musisz z tym skończyć, Cassie!Wstrzymała oddech, gdyż on się poruszył.Jak mogłaby popatrzeć mu woczy teraz, kiedy nie byłaby nawet w stanie spojrzeć w lustro? Nie budząc się,przesunął rękę na jej biodra.Chciała się od niego odsunąć, ale wiedziała, żejeśli się poruszy, obudzi go.Popatrzyła na niego.Na szerokie czoło opadał muniesforny kruczoczarny lok.We śnie wyglądał zaskakująco bezbronnie, nawetkrucho.Akurat, prychnęła.Może rzęsy miał długie i gęste, jak u dziewczyny,ale poza tym nie było w nim nic kobiecego.Powiodła wzrokiem po jego pro-stym rzymskim nosie, pięknie wyrzezbionych kościach policzkowych, szero-kich zmysłowych ustach, kwadratowej szczęce.Przypomniała sobie, że znajo-me damy zwykły o nim mawiać, że jest niesamowicie przystojny, szatańskoprzystojny.Cassie uznała, że określenie szatański" lepiej do niego pasuje.Czuła pod udem jego muskularny brzuch i niżej, łaskoczące ją lekko włoski.Wydał przez sen głębokie westchnienie, po czym przewrócił się na plecy.Powolutku Cassie wyplątała się z uścisku i wyskoczyła z łóżka.Z ulgą stwier-dziła, że się nie obudził.Woda w misie była zimna, ale nie zwracała na touwagi.Zależało jej, żeby się umyć i ubrać, zanim on wstanie.Opierając się oSRkomodę, szorowała się zapamiętale, kiedy nagle usłyszała jego głos, leniwy, znutą ironii.- Z przyjemnością bym cię wyręczył, Cassandro.Natychmiast się odwróciła, upuszczając na podłogę szmatkę do mycia.Rozglądała się nerwowo za jakimś okryciem, ale nic nie znalazła.Jej szlafrokleżał po drugiej stronie kabiny - w miejscu, gdzie rozebrał ją poprzedniegowieczora.- Już nie śpisz - stwierdziła niezbyt błyskotliwie, podnosząc szmatkę i za-słaniając nią dół brzucha.- Tak, brakowało mi ciebie.Wróć do łóżka, Cassandro.Nawet mewyjeszcze śpią.- Nie jestem śpiąca.- W takim razie możemy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
IndexWarren Adler Wojna państwa Rose 01 Wojna państwa Rose
§ Menzel Iwona W poszukiwaniu zapachu snów 01 W poszukiwaniu zapachu snów
Lachlan M D Synowie boga 01 Synowie boga (2)
Robbins Harold Handlarze snów 01 Handlarze snow
§ Rudnicka Olga (01) Zacisze 13 Zacisze 13
Reynard Sylvain Piekło Gabriela 01 Piekło Gabriela
Kalifornijska noc 01 Kalifornijska noc Adler Elizabeth
Alexandra Bracken Mroczne umysły 01 Mroczne umysły
Mark Twain przygody tomka sawyera
Erik Paul Little America, Australia, the 51st State (2006)