[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chłopcy broóilipo woóie tam i z powrotem, dopóki nie przenieśli całego ładunku na ląd.Na tratwieznalezli jeszcze stary żagiel.Rozpięli go na kształt namiotu w zacisznym miejscu w za-roślach, aby osłonić zapasy żywności.Sami postanowili skorzystać ze wspaniałej pogodyi spać pod gołym niebem, jak przystało luóiom wyjętym spod prawa.Weszli w ciemną gęstwinę lasu i rozpalili ognisko pod olbrzymią kłodą.Usmażyliw kociołku słoninę na kolację i zjedli prawie połowę przyniesionych zapasów kukuryóy.Taka nocna uczta w lesie, na bezludnej wyspie, z dala od luókich sieóib, była naprawdęwspaniała.Chłopcy oświadczyli, że już nigdy nie wrócą na łono cywilizacji.ma k t ain Przygody Tomka Sawyera 41 Buchające płomienie oświetlały ich twarze i rzucały czerwone blaski na kolumnadędrzew tej leśnej świątyni, na jej lśniące liście i girlandy pnączy.Gdy zniknął ostatni kawałek chrupiącej słoniny i zjeóona została ostatnia porcjakukuryóy, chłopcy, niezmiernie zadowoleni, rozciągnęli się na trawie.Można było zna-lezć chłodniejsze miejsce, ale nie chcieli wyrzec się romantycznej nocy przy obozowymognisku. Tu jest wspaniale, co?  odezwał się Joe. Super  oświadczył Tomek. Ciekawe, co by powieóieli chłopcy, gdyby moglinas tak wióieć? Co by powieóieli? %7łycie by oddali, żeby być razem z nami, no nie, Huck? Też tak myślę  potwieróił Huck. W każdym razie ja jestem zadowolonyi podoba mi się takie życie.Nie potrzeba mi nic lepszego.Dawniej nigdy nie mogłemnajeść się do syta, a poza tym nikt nie bęóie się mnie tutaj czepiał i traktował jak jakieśóiwadło.Pozycja społeczna, To raj, nie życie!  zawołał Tomek. Nie trzeba rano wstawać, choóić doSamotnikszkoły, myć się i słuchać ciągłych pouczeń.Wióisz, Joe, pirat na ląóie nie robi w ogólenic, a taki pustelnik musi się bez przerwy modlić i nie ma kompletnie żadnej rozrywki.W dodatku ciągle jest sam. To fakt  zgoóił się Joe. Nie pomyślałem o tym wcześniej.Ale teraz, kiedyjuż wiem jak to jest być piratem, nie chcę być nikim innym. Wióisz  pouczał dalej Tomek  w óisiejszych czasach pustelnicy to już prze-żytek, nie mają żadnego znaczenia.A piraci zawsze są szanowani.W dodatku taki pu-stelnik musi spać na najtwardszej ziemi, takiej, żeby go wszystkie kości bolały, choóićw worku, posypywać głowę popiołem, stać na deszczu i& Dlaczego musi choóić w worku i posypywać głowę popiołem?  zapytał Huck. Nie wiem.Ale musi.Pustelnicy zawsze tak robią.Ty też byś musiał, gdybyś byłpustelnikiem. Gdyby mi się chciało  wtrącił Huck. Jak to, a co byś robił? Nie wiem, ale tego bym nie robił. Ależ, Huck, musiałbyś! Po prostu nie wytrzymałbym tego i zwiał. Zwiał? Aadny byłby z ciebie pustelnik! Skompromitowałbyś siebie i wszystkichpustelników!Krwawa Ręka nie odpowieóiał, bo znalazł sobie inne zajęcie.Właśnie wydrążył głąbkukuryóiany, przymocował do niego cybuch z łodygi i tak przygotowaną fajkę nabił liść-mi tytoniu.Potem położył na wierzchu rozżarzony węgielek i otoczył się chmurą wonnegodymu.Twarz Hucka promieniała najwyższym szczęściem.Inni piraci zazdrościli mu tegowspaniałego nałogu i postanowili sobie w duszy, że wkrótce też go zdobędą. A co właściwie piraci mają do roboty?  zapytał Huck. O, oni mają cudowne życie!  odparł Tomek. Zdobywają okręty, palą je,a pieniąóe zabierają i zakopują na swojej wyspie, w specjalnych strasznych miejscach,góie strzegą je duchy i różne takie, a na okręcie wszystkich zab3ają i wrzucają ich potemdo morza. Ale kobiety zabierają na wyspę  wtrącił Joe. Kobiet nie zab3ają. Zgaóa się  przyznał Tomek. Kobiet nie zab3ają, są na to zbyt szlachetni.I kobiety są zawsze piękne.Strój A jak są fajnie ubrani! No nie? Samo złoto, srebro i diamenty  dodał Joe z za-chwytem. Kto?  zapytał Huck. Jak to kto? Piraci!Huck obejrzał swój kostium z zadumą. Zdaje mi się, że jak na pirata, nie jestem odpowiednio ubrany  rzekł ze smut-kiem. Ale nie mam nic innego.Obaj koleóy wytłumaczyli mu, że piękny strój szybko się znajóie, jak tylko rozpocz-ną prawóiwe korsarskie wyprawy.Przekonali go, że jego nęóne łachmany wystarczą odma k t ain Przygody Tomka Sawyera 42 biedy na początek, chociaż zamożni piraci zwykle zaczynają swój zawód od razu w odpo-wiednim stroju.Sumienie, Kraóież,Stopniowo rozmowa zamierała i sen zaczął kleić powieki małych włóczęgów.FajkaSprawiedliwośćwypadła Krwawej Ręce z dłoni i Huck usnął snem sprawiedliwego.Nie tak łatwo poszłoPostrachowi Mórz i Czarnemu Mścicielowi Hiszpańskich Wód.Pacierze odmówili pocichu i leżąc, bo nikt nie kazał im uklęknąć i modlić się głośno.Prawdę mówiąc, w ogó-le nie mieli zamiaru się modlić, ale bali się posunąć aż tak daleko, bo a nuż uderzyłbyw nich grom z jasnego nieba? Potem, gdy już zaczęli przysypiać, zjawił się nieproszonygość, którego nie mogli odegnać.Było to sumienie.Poczuli niejasną obawę, że możezle zrobili, uciekając z domu.Potem przypomniało im się ukraóione mięso i doznalimęki cierpień.Starali się zagłuszyć sumienie, przypominając sobie, że przecież już ty-le razy podkradali słodycze czy jabłka, ale sumienie nie dało się oszukać tymi słabymiargumentami.Dotarł do nich fakt, że zabranie ze spiżarni cukierka lub jabłka możnapotraktować jako  podwęóenie , lecz zabranie szynki, słoniny i innych wartościowychrzeczy jest pospolitą kraóieżą, wyraznie zabronioną w óiesięciu przykazaniach.W głębiducha postanowili więc, że jak długo pozostaną piratami, nigdy nie splamią tego zawoduzbrodnią kraóieży.Wówczas sumienie zgoóiło się na zawieszenie broni i óiwni piraci,w duszach których mieszkały obok siebie tak zdumiewające sprzeczności, zapadli w błogisen.iał iGdy Tomek obuóił się rano, nie mógł sobie przypomnieć, góie właściwie jest.Usiadł,przetarł oczy i rozglądał się wokoło.Wreszcie zrozumiał.Był dopiero chłodny, szary świt.Lasy, pogrążone w błogim śnie, tchnęły ciszą i spo-kojem.Nie drgnął nawet najmniejszy listek, najlżejszy szmer nie zakłócił głębokiej za-dumy przyrody.Krople rosy lśniły wśród liści i traw.Ognisko pokrywała szara warstwapopiołu, a cieniutka smużka dymu unosiła się prosto w górę.Joe i Huck spali jeszcze.Naraz, daleko w głębi lasu, zaćwierkał ptak; odpowieóiał mu drugi.Dało się sły-szeć pukanie óięcioła.Chłodny, szary brzask poranka jaśniał coraz baróiej, przybywałodzwięków i życie poczęło się buóić do nowego dnia.Zamyślonym oczom chłopca ukazałsię cud przyrody, otrząsającej się ze snu i przystępującej do pracy.Po okrytym rosą listkuprzypełzła zielona gąsieniczka,  węszyła na wszystkie strony, a potem znów posuwała sięnaprzód. Przymierza się do liścia , pomyślał Tomek [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •  

     

    GO
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mebleogrodowe.htw.pl
  •