[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cza-sami mówiła bardzo okrutne rzeczy, ale naprawdę tak nie myślała.Miała dzi-waczne poczucie humoru.Nie sądzę, żeby rozmyślnie chciała krzywdzić ludzi.- Sally wytrząsnęła papier po frytkach i na chwilę otoczyły ich mewy.- Czy mówiła ci, co zawierała scena z panem Scottem?- Nie.Oznajmiła, że nie chce popsuć niespodzianki.Perez wstał, dając znać, że spotkanie dobiegło końca.Sally zastanawiała się,o co naprawdę chodziło w tej rozmowie.- Nie możemy znalezć kamery ani płytki.Wiesz, gdzie mogą być? - spytałinspektor, kiedy siedzieli już w samochodzie.212 Sally wróciła pamięcią do swojego ostatniego pobytu w wielkim domu wRavenswick.- Zawsze trzymała płytę w metalowym pudełku na ołówki w swojej sy-pialni.Powtarzała, że jeżeli w domu wybuchnie pożar, płyta ocaleje.Jeżeli jejtam nie ma, nie wiem, co z nią zrobiła.KIEDY SALLY WYSIADAA WIECZOREM Z AUTOBUSU, matka wciąż byław szkole.Zobaczyła, jak córka idzie przez podwórze, i pomachała, żeby weszła.W środku unosił się znajomy zapach plasteliny, pasty do podłóg i akwarelo-wych farb.Sally nie wspominała dobrze czasu spędzonego w małej podstawówce.Odsamego początku paru starszych chłopców ją wyśmiewało.Popłakała się i po-szła do matki, która wprawdzie powiedziała jej, żeby nie zachowywała się jakmałe dziecko, ale mimo wszystko skrzyczała też złośliwych kolegów.Od tamtejpory za każdym razem, kiedy matka podejmowała jakąś niepopularną decyzję,uważano, że winna jest Sally.Przezywali ją  skarżypyta Sally.Kiedy tylkoodwróciła głowę, niszczyli jej prace, a na boisku podstawiali jej nogę.Byławtedy okrągłym pulpecikiem, co jeszcze bardziej pogarszało sytuację.Ale te-raz, nawet liceum Andersona nie wydawało się jej takie złe.Miała wrażenie, żebardziej panuje nad sytuacją niż na samym początku.Dzieci pracowały nad wycinankami związanymi z Up Helly Aa.Na kilkuławkach leżały długie łodzie wikingów z kawałków tektury falistej.Co rokuurządzały tę samą wystawę - Sally pamiętała to od pierwszej klasy podstawów-ki.W sprawach sztuki Margaret Henry nie miała zbyt wiele wyobrazni.- Muszę je powiesić na ścianie.Pomóż mi, dobrze?- Powinnaś im kazać, żeby dorobiły do tego pochodnie.Kolaże.Coś czer-wonego, pomarańczowego lub żółtego, co mogłyby wyciąć z czasopism.Albocoś bardziej lśniącego.Celofan, papier do prezentów.- Tak.Może powinnam.- Margaret cofnęła się, sprawdzając, czy łódz wisiprosto.Sally z góry wiedziała, że matka nie namówi dzieci, by zrobiły coś inne-go.- Tata będzie wieczorem?- Nie.Ma zebranie w Scalloway.- Opiekuję się córką pani Hunter.213 - Tak, pamiętam.- Margaret wytarła dłonie w papierowy ręcznik.- Miejmy nadzieję, że cię nie zamęczy.Ta cała Cassie Hunter jest niesfor-na.Zarozumiała.- Jej uwagę wciąż przykuwała długa łódz i właściwie mówiłasama do siebie.- Trochę przypomina mi Catrionę Bruce.Sally przyszła do domu Fran z torbą, w której miała kilka książek i kosme-tyków.Tym razem postara się dla Roberta.Cassie była już w łóżku.- Zpi.Padła ze zmęczenia - wyjaśniła Fran.- Czasami w nocy jest trochęniespokojna, ale zazwyczaj pózniej.Nie powinna sprawiać ci żadnych kłopo-tów.Chociaż Fran miała na sobie dżinsy, widać było, że zadbała o siebie.Uma-lowała usta i poperfumowała się.Założyła też jedwabną, obcisłą bluzkę z du-żym dekoltem.Sally ze swoim brzuchem nigdy nie mogłaby sobie na to pozwo-lić.- To bardzo miłe z twojej strony, że przyszłaś - powiedziała Fran.- Teraz, kiedy już aresztowali Taita, nie czuję się tak kiepsko, ale tobiepewnie wiele rzeczy przypomina Catherine.- Dziś myślałam o niej cały dzień.W czasie lunchu pojawił się w szkole in-spektor, żeby ze mną o niej porozmawiać.- Ooo? - Fran szczotkowała włosy, patrząc w lustro nad kominkiem.Znie-ruchomiała ze szczotką uniesioną nad głową.Widać było, że jest strasznieciekawa, czego chciał, ale bała się wyjść na wścibską babę.- Pytał o film, który robiła.Najwidoczniej gdzieś zaginął - wyjaśniła Sally.Fran wrzuciła szczotkę do szuflady i poprawiła kołnierzyk.- Opowiadała o tym filmie.To był jej projekt, prawda? Szkoda, że prze-padł, zostałaby po niej pamiątka.- Tak.- W lodówce jest otwarta butelka wina - oznajmiła Fran, stojąc wdrzwiach.Nagle wydawało się, że nie ma ochoty wyjść.- Poczęstuj się.I masztam też coś do zjedzenia.- Potem najwyrazniej przekonała samą siebie, żemoże bezpiecznie zostawić dziecko, wzięła torebkę i zniknęła za drzwiami.W domu panowała cisza.Sally rzadko kiedy zostawała sama.Margaret nieprowadziła właściwie żadnego życia towarzyskiego i jeżeli wychodziła, to za-zwyczaj na zebranie do szkoły, tak blisko, że Sally słyszała przez ściany214 podniesione głosy albo uprzejme oklaski.Szkoła wciskała się do wszystkiego,co robili [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •