[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Terminologia filmowa jestuniwersalna, wyjaśnia mi jeden ze statystów.Chińscy reżyserzyużywają słów action i cut (wymawiane jako  ka"), nawet jeśli niepotrafią powiedzieć nic innego po angielsku.Scena znów się zaczyna, a ja nieświadomie powtarzam każdy gesti kwestię.Statyści zaczynają kręcić się po polu, kochankowie z pasjąsię obejmują, służąca wbiega, wszyscy czekają w napięciu, ale nie,znów się myli.- Bu dui, bu dui, bu dui! Ka (Niedobrze! Niedobrze! Niedobrze!Cięcie!)! - wrzeszczy Max Zhang, machając wściekle rękami.Patrzęna zegarek i wzdycham.W tym tempie wybije północ, zanim siądę znim do wywiadu.A jeśli wrócę do Pekinu z pustymi rękami.przedoczami staje mi wściekła twarz Eda i czuję dreszcz.- Isabelle.- Tina pojawia się obok mnie, jej czoło znaczyzmarszczka zmartwienia.- Bardzo mi przykro, ale wygląda na to, żewywiad będzie odwołany. - Co?! - wydaję stłumiony okrzyk.- %7łartujesz?- Już i tak jesteśmy do tyłu z czasem i musimy usunąć paręrzeczy z grafiku.Max chce dzisiaj skończyć i po prostu nie da sięzmieścić twojego wywiadu.- A jutro? - pytam ostro, bo zaczyna we mnie wzbierać gniew.- Max wyjeżdża jutro rano do Hongkongu.Myślałam, że wiesz -mówi z uśmieszkiem.- Czyżby.- Nie inaczej.Patrzymy na siebie przez chwilę.Zastanawiam się, jakby to byłoją teraz spoliczkować.Niemal czuję mrowienie w dłoni.- Tina.- Biorę głęboki oddech i wbijam ręce w kieszenie.-Wiem, że czujesz do mnie urazę i szczerzę mówiąc, nie obchodzimnie to.Ale nie możesz ciągnąć mnie do Shanxi, zmieniać w ostatniejchwili mojego zakwaterowania, wynajdywać mi pokoju, w którymnawet nie ma łazienki, a potem odmawiać mi wywiadu - mówię corazgłośniej, ale w ostatniej chwili przypominam sobie, że w Chinachokazać gniew, to stracić twarz.- Chyba wolałabyś uniknąć negatywnejreklamy w  Beijing NOW" - kończę cicho.Wzrusza ramionami.- %7ładen z was  New York Times".- Tina.Jestem zmęczona.Jestem brudna.Nie wracam do Pekinubez tego wywiadu.- Ależ wracasz.- Przepraszam - włącza się ktoś, kogo głosu nie poznaję;spółgłoski znaczy lekki angielski akcent - ale kiedy panie skończą siękłócić, chcielibyśmy zrobić jeszcze jedno ujęcie.Oglądam się i widzę Maksa Zhanga ze skrzyżowanymiramionami i uniesionymi brwiami.- Panie Zhang, przepraszam.- jąkam się.- Kim pani jest? - pyta, ale odpowiedzi szuka u Tiny.- Kim onajest? - powtarza to pytanie po chińsku.- Jestem dziennikarką - mówię.- O! Ty jesteś dziennikarką? - Patrzy na mnie ze zdumieniem.-Myślałem, że pomagałaś pastuchowi czyścić chlew - mówi, a ja patrzęna Tinę wilkiem.- Nie przejmuj się - rzuca szybko Tina.- Ona jest nikim.Max bacznie przygląda się mojej twarzy. - Hm.Zależy mi właśnie na nikim.Potrafisz mówić po chińsku?- Trochę - mówię.- Nie - wcina się Tina.- Podoba mi się ten bezradny wyraz twarzy - myśli na głos.-Idealny dla służącej.Brudne włosy.Można by nałożyć na twarztrochę smug z węgla.Tak.Tak! - Odwraca się do swojej ekipy.-Garderoba! - krzyczy.- Fuzhuang zu!Ani się obejrzałam, a już jestem odziana w workowatąbawełnianą szatę służącej z lat trzydziestych dwudziestego wieku,włosy mam zaplecione w warkocze, na twarzy czarne smugi.Nadalmam na sobie za duży płaszcz - Max (poprosił mnie, żebym tak się doniego zwracała) uważa, że przydaje dickensowskiej atmosfery - tylkowojskowe buty zamieniono mi na cienkie bawełniane pantofle.- Kuai! Zhuren zai majuan li deng ni.Ta yao zhao ni! - Chodzszybko! Pan jest w stajniach.Szuka cię! - powtarzam kwestię w kółko,jakby to była piosenka.Serce wali mi tak mocno, jakby miałoeksplodować, ale znikąd pomocy.Cała ekipa to obcy ludzie, a Tinaoddaliła się oburzona.Widzę ją teraz koło bufetu, krzyczy coś dokomórki.- Akcja!Kochankowie przytulają się i całują, jak gdyby po raz pierwszy.Aktorka przesuwa smukłymi palcami po policzku aktora i wzdycha.O, to znak dla mnie! Biegnę na trzęsących się nogach.- Kuai! Zhuren zai majuan li deng ni.Ta yao zhao ni! - wołampiskliwie.- Cięcie! - Max podchodzi i kładzie mi rękę na ramieniu.- Jesteśzdenerwowana - mówi życzliwie.Przełykam ślinę.- Po prostu.nigdy czegoś takiego nie robiłam.- Doradzić ci coś? Po prostu daj się ponieść chwili.Nie przejmujsię tonacją.Grasz służącą.Pewnie i tak masz kiepski akcent.Zmieję się nerwowo.- Jesteśmy gotowi, jeśli ty jesteś gotowa.- Okej.- Biorę głęboki wdech.- Jestem gotowa.- Akcja!Tym razem nie walczę z dreszczami zimna, a jeśli moje kolanadrżą, to pewnie dlatego, że grana przeze mnie postać panicznie boi sięprzybycia pana [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •