[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chyba, że już.jesteś.Jeżeli tak, żejedno z moich życzeń spełniłoby się, zanim zaczęliśmy je omawiać.Oparła dłoń na biodrze, czując takie zimno w czubkach palców, żenawet paznokcie miała lodowate.- No, czy jesteś.?-nalegał.Podniosła brodę i spojrzała mu w oczy.- Czy jestem.co?- Przy nadziei? Od naszego ostatniego stosunku minęło kilka tygodni.Czy odkryłaś w tym czasie, że oczekujesz dziecka?Jako że dopiero co skończył jej się okres, była pewna, że tak nie jest.- Nie, nie oczekuję.W jego oczach błyszczały iskierki.- Zatem sprawa załatwiona.Wracasz do domu.- Nie - odparła cichym, ale zdecydowanym głosem.319RS - Co? Ależ naturalnie, że wracasz.Już dziś każę przewiezć twojerzeczy z powrotem do Black House.Chociaż.może powinniśmypojechać do Rosemeade na miesiąc czy dwa, jak zresztą planowaliśmy.Musimy często być ze sobą, skoro mamy starać się o dziecko.No i czyż to wszystko nie wydaje mu się doskonałe? - dumałaGabriella.Co do niej, wróciłaby już na samym początku, całkowicie zależnaod jego życzeń, pozbawiona wszystkiego: i serca, i dumy.Sądziła, że niepotrafiłaby mu odmówić dziecka i absolutnie tego nie chciała.Bardzopragnęła dzieci i serce ją bolało, że nie jest w odmiennym stanie.Pozostawanie z Tonym w separacji znaczyłoby porzucenie wszelkiej nadzieina to, że kiedykolwiek będą mieć rodzinę, a tego Gabriella nie chciała.Co do tego drugiego.współżycia.cóż, tak, jak powiedział, jednowynikało z drugiego.Nie mogłaby mieć dzieci bez dzielenia z nim łoża, inie byłby to dla niej znowu taki straszny ciężar.W końcu był wytrawnymkochankiem i zawsze dostarczał jej najbardziej wyrafinowanych rozkoszy.Musiała jednak zatrzymać coś dla siebie, zachować choćby odrobinęniezależności, do której miałby wstęp wzbroniony.Wzięła głęboki oddech i zaproponowała swoją wersję rozwiązania.- Chcę dać ci dziecko, zgoda.Ale powrót do dawnego wspólnego życianie wchodzi w rachubę.Oparł się o sofę i skrzyżował ramiona.- Wobec tego nie widzę możliwości, by kiedykolwiek doszło dopoczęcia tego dziecka; w tym celu muszę mieć dostęp do twojego ciała.- Będziesz miał.Tu.- Co?320RS - Tak - potwierdziła, coraz bardziej zapalona do swojego pomysłu.-Możesz mnie odwiedzać tu, w tym domu.Będziemy mieli  stosunki", apotem będziesz mógł sobie pójść, dokąd zechcesz.- Ależ to po prostu śmieszne! - parsknął.- Jak to? Mnie to się wydaje zupełnie realne, a już z pewnością mniejkłopotliwe niż utrzymywanie kochanki.Z pewnością twoje dawne miłośnicenie przychodziły do ciebie do domu, kiedy korzystałeś z ich usług? Naszestosunki będą podobnej natury, z jedyną różnicą: nie musimy się bać, żezajdę w ciążę, bo to właśnie będzie naszym celem.- To niemożliwe do przeprowadzenia - wybuchnął.- Nie mówiąc już otym, że moje wizyty u ciebie sprowokują jeszcze więcej plotek.A jest ichjuż aż nadto, wierz mi.- A niech sobie plotkują.Nigdy nie dbałeś o opinię towarzystwa;dlaczego teraz miałoby ci na niej zależeć? Możesz przecież rozgłosić, żestaramy się naprawić nasze stosunki.A to, że spotkania mają na celupoczęcie dziecka, będzie tylko naszą tajemnicą.Popatrzył na nią, przeszedł do okna i odwrócił się do niej twarzą.- Nie podoba mi się to.Wzruszyła ramionami; serce trzepotało jej w piersi jak dziki ptak.- Takie są moje warunki.Możesz się na nie zgodzić lub nie.Wybórnależy do ciebie.Poruszał szczękami, zaciskał zęby, zaciskał ręce w pięści.- A więc chcesz bawić się w moją kochankę, tak? - wycedził wreszcietak spokojnym, że aż przerażającym głosem.- Chcę nadal żyć oddzielnie - odparła, nie poddając się.- A jeżeli tobędzie ode mnie wymagało odegrania takiej roli, to owszem, podejmę sięjej.321RS Podszedł do niej i pochylił nad nią, opierając ręce na poręczach jejfotela, tak, że znalazła się w cieniu jego potężnego ciała.- Gdybyśmy się zdecydowali na to, co proponujesz, chcę cię uczciwieostrzec, że żadna wstrzemięzliwość nie wchodzi w rachubę.Będę cię miećwtedy, kiedy sam zechcę i tak często, jak mi się spodoba.%7ładnych  raz wciągu nocy" i żadnych udawanych bólów głowy.Zaczerwieniła się.- Postaram się, żeby tak było.Chciałabym ci tylko przypomnieć, żemogę mieć jakieś towarzyskie zobowiązania.Nie mogę cały dzień leżeć włóżku.wiesz.Jego jarzące oczy spoczęły na jej piersiach, otwarcie badając ichkształt.- Nie bój się.Nie będę cię trzymać tylko w łóżku.Znajdę też innemiejsca, do których cię będę zabierał.Przełknęła ślinę; intuicja podpowiadała jej obrazy stworzone przezniego.Poczuła nagle wilgoć w tym zdradzieckim miejscu pomiędzy udami.- A więc, uzgodniliśmy już wszystko? Ja nadal będę mieszkać tu, tyzaś w Black House.I będziesz mnie odwiedzał.żeby egzekwować swojeprawa.Przez długą chwilę wpatrywał się w nią, z nieprzeniknionym wyrazemtwarzy.- Tak, uzgodniliśmy.- Doskonale.Kiedy zaczniemy?Na miły Bóg! - pomyślała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl