[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Była bardzo blada i oddychała z trudem.Myśl o gazie i duszącej się ciotce musiała jąokropnie przerazić i doskonale to rozumiałem.- Och, proszę mi wybaczyć, panno Skrof - przeprosił ją Palmu.- Zupełniezapomniałem, że jest tu pani z nami.Taki już ze mnie stary, głupi policjant.Proszę się nieprzejmować.A teraz proszę się dobrze zastanowić.Kiedy pani ostatnio była na balkonie?Dziewczyna spojrzała na niego ze zdumieniem.- Na balkonie? - powtórzyła.- Przecież zimą się z niego nie korzysta.Latem stały tamdwie doniczki, które na jesień wniosłam do środka.A potem, o ile wiem, nikt drzwibalkonowych nie otwierał.- I klucz został w zamku?- Chyba tak, gdzieżby indziej? - Kirsti Skrof nie za bardzo wiedziała, do czegozmierza komisarz.- Oczywiście, przekręciłam klucz w zamku.Drzwi wewnętrzne są bardzoszczelne, mają gumową uszczelkę, może panowie widzieli.Nie trzeba ich było zaklejać nazimę.- Ale czy ciotce nie wiało od drzwi? - zapytał Palmu z udanym zdziwieniem.- Bo takzrozumiałem wcześniej.- Nie, wcale nie - zapewniła go panna Skrof.- o ile mi wiadomo, to nie.- Klucza w zamku drzwi balkonowych nie było, a w dziurce była wata - powiedziałsurowo komisarz.- Na pewno pani sobie nie przypomina?Dziewczyna najwyrazniej zmagała się z myślami.- Ja w każdym razie klucza nie wyjmowałam - odrzekła z przekonaniem.- Możeciotka sama go wyjęła i schowała w jakiejś szufladzie.To prawda, że bardzo nie lubiłaprzeciągów.Palmu zerknął pytająco na Kokkiego.Detektyw pokręcił głową.- Nie znalezliśmy tutaj żadnego klucza, który by pasował do zamka w drzwiachbalkonowych - powiedział pewnym głosem Palmu.- W żadnej szufladzie ani w żadnej innejkryjówce takiego klucza nie było.Poza tym wata została wepchnięta w dziurkę od zewnątrz,za pomocą jakiegoś patyka lub czegoś podobnego.Nie możemy tego oczywiście udowodnićponad wszelką wątpliwość, lecz na to wygląda.I próg między drzwiami został staranniewytarty.Ktoś się nocą kręcił po balkonie.- Po balkonie.- powtórzyła dziewczyna.Wtedy ją olśniło.- Chce pan powiedzieć.powiedzieć, że.że mor.że ktoś nocą wszedł przez balkon do środka?Komisarz nie odpowiedział, a i panna Skrof nie powtórzyła pytania.Po chwili zapytał:- Panno Skrof, czy ten pies, Baron.czy on był złośliwy?- Nie, wcale nie był - zapewniła go dziewczyna.- Tylko ludzie nie poznawali się najego naturze.W rzeczywistości to był strasznie miły piesek i tak mi zawsze dziękował, że gowyprowadzam na dwór.Nie lubił tylko gości i chętnie szczekał, zażywał w ten sposób trochęruchu.Oczywiście stróż nie mógł tego znieść.Ale który stróż lubi psy.To on na pewnopanom wmówił, że Baron był złośliwy.Przypomniałem sobie jednomyślne opinie o jamniku pani Skrof i uśmiechnąłem siępod nosem.Kirsti Skrof spojrzała na mnie z oburzeniem.- To prawda, lubił łapać ludzi za nogawki.Nie lubił mężczyzn i w tym względzie teżuważam, że postępował całkiem mądrze.- Spojrzała na mnie karcąco.- Mogło się zdarzyć, żekogoś ugryzł - przyznała.- Ale robił to dla zabawy.- Osobliwa swawola - zauważył cierpko komisarz.- Ale to prawda - upierała się panna Skrof.- Nawet ciotkę czasem capnął za nogę.Akiedy byłam mała, to ręce i łydki ciągle miałam poranione.Przedwczoraj, gdy szłam do łóżka,niechcący dziabnął mnie w nadgarstek, aż mi nawet krew pociekła.I z zupełnie niewinną miną podwinęła rękaw, odsłaniając wąski nadgarstek, na którymmiędzy niebieskimi żyłami widniała brzydka, czerwona szrama.Powoli zsunęła rękaw zpowrotem i dopiero wtedy podniosła oczy.Nasze miny wprawiły ją w zakłopotanie.- Co znowu jest nie tak? - zapytała drżącym głosem.Przez męczącą chwilę Palmu nic nie mówił.- Mamy powody przypuszczać - odrzekł wreszcie - że pies ugryzł osobę, któraubiegłej nocy między godziną jedenastą a pierwszą weszła przez balkon do tego mieszkania.- Ja.ja rozumiem - odrzekła panna Skrof i zaczęła powoli zamykać się w sobie.Wrzeczy samej usztywniła się i zamknęła jak kwiat, a jej naturalna spontaniczność gdzieś sięulotniła.- Jeżeli pan komisarz nie ma już więcej pytań.- zaczęła.Palmu próbował sięuśmiechnąć i machnął nonszalancko ręką.- Ależ jak najbardziej, proszę iść odpocząć, panno Skrof.Najlepiej by było, gdybypozostała pani pod opieką mecenasa Lannego.Zapewne z chęcią panią przenocuje, a pozatym będziemy wiedzieć, gdzie pani szukać, gdybyśmy musieli jeszcze o coś zapytać.Mieszkanie tymczasem jest pod naszą kuratelą.Postaramy się jednak zdążyć ze wszystkim iumówić przesłuchanie na jutro rano, a wtedy oczywiście będzie się pani mogła wprowadzić tuz powrotem.- Panna Skrof raczej nie będzie chciała.- zacząłem, lecz dziewczyna przerwała miostro:- Oczywiście, że wprowadzę się tu z powrotem, przynajmniej na razie - rzuciła.- Nieboję się ciemności.I zawsze przecież mogę zaprosić do siebie jakąś koleżankę.- No, tym będzie się pani martwić jutro - przerwał Palmu ciekawie zapowiadającą sięsprzeczkę.- Może chciałaby pani zabrać teraz ze sobą potrzebne rzeczy ze swojego pokoju,panno Skrof? Byłbym wdzięczny, gdyby zechciała pani przy okazji rzucić okiem, czy nicstamtąd nie zginęło.Dziewczyna uniosła dumnie podbródek i poszła do swojego pokoju, zamykając zasobą drzwi.- Przecież dziewczyna w żadnym wypadku nie może tu wrócić, póki morderca jest nawolności! - odezwałem się.- Zapominasz, że ten człowiek ciągle jest w posiadaniu klucza odbalkonu.- Idiota, młody głupek - mruknął z politowaniem Palmu i wzruszył ramionami.Uraził mnie tym do żywego, tym razem bowiem mówiłem poważnie.Kokki i Palmuspojrzeli na mnie ostro.Jak w świetle błyskawicy objawiła mi się nagle przerażająca prawda.- Jeżeli sądzisz, że ta dziewczyna kłamie.- zacząłem, czując, jak krew mnie zalewaze złości
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
IndexWarren Adler Wojna państwa Rose 01 Wojna państwa Rose
§ Menzel Iwona W poszukiwaniu zapachu snów 01 W poszukiwaniu zapachu snów
Lachlan M D Synowie boga 01 Synowie boga (2)
Robbins Harold Handlarze snów 01 Handlarze snow
§ Rudnicka Olga (01) Zacisze 13 Zacisze 13
Reynard Sylvain Piekło Gabriela 01 Piekło Gabriela
Kalifornijska noc 01 Kalifornijska noc Adler Elizabeth
Alexandra Bracken Mroczne umysły 01 Mroczne umysły
Psychologia SpośÂ‚eczna Serce i UmysśÂ‚ Elliot Aron son
Chosen Prey Lucas Davenport 1 John Sandford