[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na włosach ma grubą warstwę śniegu.Mówi zrywami, jego słowazagłusza porywisty wiatr.Wszyscy wpychają się do busa, podekscytowani izdenerwowani.Uczniowie zajmują trzy przednie rzędy siedzeń.Oprócz Janie.Janie siada w czwartym rzędzie.Sama.Dygocze.Pani Pancake, otulona długą do kostek liliową puchówką, patrzyniespokojnie przez okno na pana Durbina i zadymkę.- Powinniśmy odwołać wyjazd - mruczy sama do siebie.- Dalejna północ i zachód będzie jeszcze gorzej.Efekt jeziora. Uczniowie rozmawiają półgłosem.Janie zaklina pogodę, żeby się poprawiła.Choć nienawidziszkolnych wycieczek, wie, że na tę powinna pojechać.W końcu pan Durbin opada na siedzenie kierowcy, a wraz z nimwpada do środka podmuch śniegu i lodowatego wiatru.Zapala silnik.- Sekretarka kiermaszu twierdzi, że na północy świeci słońce -oznajmia.- A według ostatnich prognoz pogody ten pas opadów jestograniczony do dolnej połowy dolnego Michigan.Gdy miniemyGrayling, powinno się rozpogodzić.- Więc jedziemy? - pyta nerwowo pani Pancake.Pan Durbinpuszcza do niej oko.- O tak, moja droga.Jedziemy.Zapnijcie pasy.- Rusza i sunieprzez zaśnieżony parking.- W drogę.Uczniowie wydają okrzyki radości.Janie uśmiecha się isprawdza zapasy w plecaku.Ma wszystko, czego jej trzeba, żebyprzetrwać kolejne trzydzieści sześć godzin.Wyjmuje Harry'egoPottera i Zakon Feniksa, latarkę i pogrąża się w lekturze.Godzina 17.38Dotarcie do Grayling zajmuje im ponad pięć godzin, choć powinnotrzy.Ale przynajmniej śnieg przestał padać.Szkolny bus wtacza się naparking pod Wendy's.- Przed nami sześć godzin jazdy! - krzyczy Durbin.- Będziemymusieli zamontować ekspozycję z samego rana; salę gimnastycznązamykają o północy i otwierają o szóstej rano.Lepiej zdrzemnijcie sięw drodze.Janie nastawia ucha.Trzyma się z daleka od Durbina.Wciąż jest wkurzona nazachowanie nauczyciela tamtego wieczoru w jego domu, choć wie, żemusi poradzić sobie z pogardą, jaką do niego czuje.Co zabawne, mawrażenie, że Durbin kręci się wokół niej tym bardziej, im bardziej onastara się go unikać.Zrównuje się z nią, gdy wchodzą do restauracji, ale Janieignoruje go i idzie do łazienki. Wszyscy pozostali też idą do łazienki.Janie dzwoni do Cabela.- Cześć.ee.mamo - mówi.Cabel prycha.- Witaj, kochanie.Wydostaliście się ze śnieżycy?- Tak.Ledwo, ledwo.- Janie uśmiecha się do telefonu.- Masz już coś?- Nie, na razie nie.Zostało nam jeszcze sześć godzin jazdy.Tobędzie długa noc.- Trzymaj się, skarbie.Tęsknię.- Ja.ja też cię kocham, mamo.- Zadzwoń, kiedy będziesz mogła.Jeśli coś się wydarzy.- Dobrze.- Kocham cię, Janie.Uważaj na siebie.- Dobrze.Niedługo zadzwonię.Piętnaście minut pózniej znów ruszają w drogę.Nikt nie śpi.Jak na złość, myśli Janie.Zapada w drzemkę, póki jeszcze może.Godzina 24.10W pokoju hotelowym śpią z Janie jeszcze trzy dziewczyny.StaceyO'Grady, Lauren Bastille i Lupita Hernandez.Wszystkie czteryplotkują i chichoczą przez kilka minut, ale zmęczenie robi swoje ipadają na łóżka, nastawiwszy budziki na piątą trzydzieści.Godzina 1.55Janie zostaje wessana w pierwszy sen.To Lupita, która śpi na łóżkuobok niej.Janie słyszy, jak wierci się przez sen.Są w klasie.Wszędzie latają kartki.Lupita łapie je rozpaczliwie,ale na każdą, którą podnosi z podłogi, spada z sufitu pięddziesiątnowych.Lupita jest u kresu wytrzymałości. Spogląda na Janie.Janie patrzy na nią, koncentrując się.- Pomóż mi! - krzyczy Lupita.Janie uśmiecha się pokrzepiająco.- Zmieo to, Lupito - mówi.- Każ kartkom spadad na stertę.Totwój sen.Potrafisz go zmienid.Janie skupia się na dotarciu z tym przekazem do Lupity.OczyLupity powoli robią się coraz większe.Wyciąga ręce w stronę kartek,które spływają łagodnie na równy stosik na jej biurku.Lupita wzdychaz ulgą.Janie wyrywa się ze snu.Lupita przestała się wiercić.Oddycha równo, głęboko,spokojnie.Janie uśmiecha się i przewraca na drugi bok.Czeka cierpliwie na sen, który jest jej potrzebny.Godzina 2.47Tym razem śni Lauren Bastille.Są w pokoju w domu, który wydaje się Janie znajomy.Składanekrzesła ustawiono w kręgu.Wszędzie stoją i siedzą ludzie.Niektórzyśmieją się i żartują.Wszyscy piją coś, co wygląda jak różowy poncz;niektórzy zanurzają dłonie w misie z napojem i siorbią.Wszyscy oprócz Lauren są niewyrazni.Janie, chodby, nie wiemjak się skupiła, nie widzi ich twarzy.Lauren taoczy wewnątrz kręgu.Zdjęła bluzkę i wymachuje nią,potykając się, śmiejąc, ubrana w same dżinsy i czarny stanik.Ktoś do niej dołącza.Mężczyzna zdejmuje koszulę i obejmuje Lauren.Wszyscy klaszczą i pohukują, gdy facet ciągnie Lauren w swojąstronę.Całują się i ocierają o siebie, w tle dudni muzyka.Hip-hop.Janie patrzy przerażona, jak mężczyzna rozbiera Lauren ispuszcza dżinsy do kolan.Popycha dziewczynę na podłogę, pada nanią, rozlewając ich drinki, a reszta ludzi też zaczyna się obściskiwad i zdzierad z siebie ubrania.Potem wszyscy rzucają się na Lauren, jednona drugie, aż piramida sięga pod sam sufit.Lauren wrzeszczyzduszonym głosem.Zaraz zostanie zmiażdżona na śmierd.Janie jest odrętwiała.Dygocze.Ma dośd, ale to jest zbytstraszne.Nie może uciec.Usiłuje się wydostad, ale koszmar jest zbytpotężny.Janie próbuje krzyknąd, ale wie, że nie jest w stanie.Popatrz na mnie! - krzyczy w myślach do Lauren.Poproś mnie opomoc!Ale ten koszmar wymknął się spod kontroli.Janie nie potrafiściągnąd na siebie jej uwagi.Obserwuje ze zgrozą jak Lauren walczy,na próżno szarpiąc leżących na niej ludzi wrzeszcząc:  Nie!Przestaocie! Nie!"Janie zbiera wszystkie siły i stara się zatrzymad sen.próbujeznów rozejrzed się po pokoju.Nie udaje jej się.Aż.Ostatnim heroicznym wysiłkiem Janie udaje się oderwad wzrokod Lauren i rozejrzed się po pokoju.Tam.W kuchni.Zmiejąc się i popijając, obserwując całe to szaleostwo, jak gdybyto był mecz futbolu.Stoi dziewczyna z komórką.Jej zamazana, uśmiechnięta twarz ma dziwny wyraz.Kiedy Lauren wrzeszczy, Janie ogarnia ciemność.Jestsparaliżowana, oślepiona [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •