[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ObawiaÅ‚a siê, ¿e innym rycerzom Jedi mo¿e udaæ siê ta sama sztuka.Daala usÅ‚yszaÅ‚a dxwiêk alarmowych dzwonków wÅ‚¹czanych au-tomatycznie, kiedy uszkodzeniu ulegaÅ‚ jakiS wa¿ny system statku.Spod pulpitu jednej konsolety z czujnikami wystrzeliÅ‚ snop iskier.Porucznik siedz¹cy obok urz¹dzenia wstaÅ‚ i pokonuj¹c siÅ‚ê ci¹¿enia,pochyliÅ‚ siê, by dokonaæ przeÅ‚¹czenia i przywróciæ aparaturze peÅ‚n¹sprawnoSæ.201 Komandor Kratas, siedz¹cy przy swoim stanowisku, odezwaÅ‚ siêprzez zaciSniête zêby: Ju¿ prawie dolecieliSmy.Jego gÅ‚os tylko z trudem przedzieraÅ‚ siê przez haÅ‚as panuj¹cy namostku.Kilka ostrzegawczych sygnałów alarmowych odezwaÅ‚o siê nie-mal równoczeSnie.ale w tej samej chwili woal wielobarwnych ga-zów, który dot¹d spowijaÅ‚ dziobowe iluminatory, rozst¹piÅ‚ siê jakkurtyna.Gwiezdny niszczyciel znalazÅ‚ siê w oazie grawitacyjnegospokoju w samym Srodku gromady czarnych dziur.Daala ujrzaÅ‚a grupê skalnych planetoid poÅ‚¹czonych pomostamii kr¹¿¹cych w niewielkich odlegÅ‚oSciach od siebie.Widoczne z dale-ka jasne SwiatÅ‚a dowodziÅ‚y, ¿e urz¹dzenia laboratorium wci¹¿ dziaÅ‚a-j¹ prawidÅ‚owo.Rozgl¹daj¹c siê, stwierdziÅ‚a, ¿e znikn¹Å‚ szkielet proto-typu Gwiazdy Rmierci.a zamiast niego spostrzegÅ‚a sylwetki jednejrebelianckiej fregaty i trzech koreliañskich korwet. Pani admiraÅ‚!  krzykn¹Å‚ w tej samej chwili Kratas. Widzê, panie komandorze  odparÅ‚a natychmiast.OdpiêÅ‚a klamry pasów bezpieczeñstwa i wstaÅ‚a, a potem odrucho-wo wygÅ‚adziÅ‚a zmarszczki oliwkowo-szarego munduru, który le¿aÅ‚jak ulaÅ‚ na jej smukÅ‚ym ciele.Kiedy wstêpowaÅ‚a na podwy¿szeniestanowiska dowodzenia i zbli¿aÅ‚a twarz do szyby iluminatora, czuÅ‚akrople potu k¹saj¹ce jej skórê jak zÅ‚oSliwe owady.Jej palce odziane w rêkawiczki, zacisnêÅ‚y siê na porêczy mostka,jakby chciaÅ‚y kogoS albo coS udusiæ.Czarna skóra zaskrzypiaÅ‚a, ocie-raj¹c siê o lakierowany metal.Tego obawiaÅ‚a siê najbardziej.Przyle-cieli Rebelianci.a ona przybyÅ‚a za póxno, by zapobiec inwazji!ZacisnêÅ‚a wargi tak mocno, ¿e zbielaÅ‚y.WierzyÅ‚a, ¿e  GorgonaocalaÅ‚a nie przez przypadek.A póxniej, kiedy powracaÅ‚a do Labora-torium OtchÅ‚ani, wydawaÅ‚o siê jej, ¿e unosi siê nad ni¹ duch wiel-kiego moffa Tarkina, ¿e doradza jej, ¿e j¹ prowadzi.WiedziaÅ‚a, coma robiæ.Nie mogÅ‚a zawieSæ jego zaufania po raz drugi. Panie komandorze, proszê wÅ‚¹czyæ wszystkie dziaÅ‚aj¹ce rodza-je broni  rozkazaÅ‚a. Uruchomiæ generatory pól ochronnych.Obraækurs na Laboratorium OtchÅ‚ani.OdwróciÅ‚a siê i spojrzaÅ‚a na komandora, który natychmiast za-cz¹Å‚ wydawaæ rozkazy swoim podwÅ‚adnym. Wygl¹da na to, ¿e mamy tu jeszcze trochê pracy  dodaÅ‚a pochwili.202 ROZDZI A£%Kyp Durron zanurkowaÅ‚ pod ciernistym krzewem, z którego pêdówpoderwaÅ‚o siê do lotu stado szkarÅ‚atnych owadoptaków.Ostre kolce,wydzielaj¹ce lepk¹ ciecz, drapaÅ‚y jego twarz i ramiona.Nad gÅ‚ow¹,poSród spl¹tanych gaÅ‚êzi, usÅ‚yszaÅ‚ nagle szelest.Zapewne jakieS stwo-rzenia gnie¿d¿¹ce siê na drzewach odleciaÅ‚y, spÅ‚oszone haÅ‚asem.Z koñ-ców ciemnych wÅ‚osów Kypa spÅ‚ywaÅ‚y krople potu, a ciê¿kie powietrzeuniemo¿liwiaÅ‚o mu oddychanie, dusiÅ‚o jak wilgotna pÅ‚achta.RobiÅ‚ wszystko, co mógÅ‚, by dotrzymaæ kroku mistrzowi Sky-walkerowi, który jakby przenikaÅ‚ przez gêst¹ d¿unglê, wyszukuj¹cScie¿ki i szlaki umo¿liwiaj¹ce bezpieczne przejScie.Kyp przypomniaÅ‚sobie, ¿e kiedyS posÅ‚ugiwaÅ‚ siê mrocznymi sztuczkami, by unikn¹ækolców ciernistych krzewów i odnalexæ najÅ‚atwiejsz¹ drogê w g¹sz-czu krzaków.Teraz jednak na sam¹ mySl o tym, ¿e mógÅ‚by uciec siêdo tamtych technik, czuÅ‚ dreszcz obrzydzenia.Pewnego razu, kiedy wyprawiÅ‚ siê z Dorskiem Osiemdziesi¹tymPierwszym w gÅ‚¹b d¿ungli, bezczelnie skorzystaÅ‚ ze sztuczki Sithów,by otoczyæ ciaÅ‚o kokonem nieapetycznych woni, które odstraszyÅ‚y-by komary i krwio¿ercze robaki.PostanowiÅ‚ jednak, ¿e teraz bêdziemê¿nie znosiÅ‚ wszystkie cierpienia.OrientowaÅ‚ siê, ¿e on i mistrzSkywalker coraz bardziej oddalaj¹ siê od wielkiej Swi¹tyni.Pozostawili innych uczniów Jedi, zajêtych wykonywaniem swo-ich indywidualnych æwiczeñ.Mistrz Skywalker byÅ‚ z nich napraw-dê dumny.PowiedziaÅ‚, ¿e osi¹gaj¹ ju¿ granice tego, co mo¿e prze-kazaæ im jako nauczyciel.Nowi rycerze Jedi musieli odt¹d rozwijaæsiê sami, samodzielnie odkrywaæ wÅ‚asne siÅ‚y i sÅ‚aboSci.203 A jednak od czasu, kiedy tylko sekundy dzieliÅ‚y go od zniszcze-nia statku Hana Solo za pomoc¹ Pogromcy SÅ‚oñc, Kyp obawiaÅ‚ siêkorzystaæ z wÅ‚asnych mocy.Nie byÅ‚ pewien, do czego mo¿e go todoprowadziæ.Mistrz Skywalker zabraÅ‚ na wyprawê do d¿ungli tylko jego.Pod ogromn¹ piramid¹ pozostawiÅ‚ Artoo-Detoo, trzês¹cego siêz oburzenia i piszcz¹cego, niezadowolonego, ¿e nie mo¿e im to-warzyszyæ.Kyp nie wiedziaÅ‚, czego wÅ‚aSciwie spodziewa siê po nim nauczy-ciel.Kiedy godzina za godzin¹ przedzierali siê przez tropikalne lasy,cierpi¹c wskutek du¿ej wilgotnoSci powietrza, chmar dokuczliwychowadów i ostrych cierni kolczastych pêdów je¿yn, mistrz Skywal-ker niemal wcale siê nie odzywaÅ‚.MÅ‚odzieniec byÅ‚ onieSmielony koniecznoSci¹ przebywania samna sam z czÅ‚owiekiem, którego pokonaÅ‚, posÅ‚uguj¹c siê mrocznymitechnikami Exara Kuna.Nauczyciel Jedi nalegaÅ‚, ¿eby Kyp byÅ‚ uzbro-jony.ChciaÅ‚, ¿eby zabraÅ‚ Swietlny miecz nale¿¹cy kiedyS do Ganto-risa.Czy¿by Luke zamierzaÅ‚ wyzwaæ Kypa na pojedynek? Pojedy-nek, w trakcie którego jeden z nich tym razem miaÅ‚by zgin¹æ? Je¿elitak, Kyp poprzysi¹gÅ‚ sobie, ¿e nie stanie do takiej walki.I bez tegodopuSciÅ‚ do tego, ¿e jego gniew spowodowaÅ‚ zbyt wiele zniszczeñ.To prawdziwy cud, ¿e mistrz Skywalker prze¿yÅ‚ zaciekÅ‚y atak prze-prowadzony za pomoc¹ zdradzieckich technik Sithów.Kyp rozpoznaÅ‚ ciemn¹ stronê, kiedy duch Exara Kuna szeptaÅ‚ dojego ucha.ByÅ‚ jednak zbyt pewny siebie, s¹dz¹c, ¿e bêdzie mógÅ‚przeciwstawiæ siê tam, gdzie nie powiodÅ‚o siê Anakinowi Skywal-kerowi.Ciemna strona caÅ‚kowicie go pochÅ‚onêÅ‚a [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •  

     

    ?>